Chloe przez kolejne dwie godziny jeździła bez celu po ulicach Los Angeles. Po policzkach spływały jej łzy bólu, straty i tęsknoty. W jej głowie pojawiały się tylko pytania, które i tak pozostaną bez odpowiedzi. Gdyby wcześniej zobaczyła zdjęcia, to do niczego, by nie doszło. Jak mogła być tak głupia?
Z całych sił uderzyła rękoma w kierownicę. Była teraz sama, nie miała komu się wyżalić i wypłakać. Jedyną osobą, na której zawsze mogła polegać był Niall. 'Był'- pomyślała o nim w czasie przeszłym. Znali się prawie całe życie, znali swoje sekrety. Byli wręcz nierozłączni. Jedna chwila i to wszystko runęło jak domek z kart. Zemsta, po której miała zaznać ulgi. Obdarowała ją jeszcze większym cierpieniem.
- Co mam teraz począć? - szepnęła, stojąc na czerwonym świetle. Nie chciała wracać do domu, Mercedes i Naomi zadawałyby pytania, a po drugie powróciłyby wspomnienia Nialla.
Światło zmieniło się na zielone, Chloe ruszyła z piskiem opon. Mijała właśnie tablicę informującą o przekroczeniu granicy West Los Angeles.
- Michael - szepnęła na widok znaku informacyjnego. Właśnie w West Los Angeles mieszkał Michael. Nie miała nic do stracenia, musiała z kimś porozmawiać. Nie miała sił, by to wszystko dusić w sobie, musiała się komuś wyżalić. Potrzebowała obecności drugiej osoby.
Zatrzymała auto przed domostwem państwa Trevino. Zgasiła silnik, zobaczyła, że w salonie świeci się światło. Ktoś musiał być w domu. Leniwie opuściła auto. Powoli ruszyła przed siebie. W głowie pojawiła się myśl, że może i robi źle, ale było już za późno, by zawrócić. Zawsze należała do osób, które nigdy się nie poddają i realizują swoje pomysły. Wzięła głęboki wdech i zapukała.
Po kilku sekundach drzwi otworzyły się, przed Chloe pojawił się Michael. Był ubrany tylko, w krótkie szorty. Dziewczyna spojrzała na jego zdziwioną twarz, a później na idealnie wyrzeźbiony tors. Teraz marzyła, by się tylko do niego przytulić.
- Ch...Chloe? - zająknął się chłopak. - Co ty tu robisz? - zapytał.
- Mogę wejść? - odezwała się niepewnie panna Walsh. - Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam? Jeśli tak to już idę.
- Jestem sam - odpowiedział natychmiast Michael. Wskazał ręką, by weszła do środka. Chloe niepewnie przekroczyła próg. W jej głowie ponownie pojawiła się myśl, że nie powinna tu być.
- Może masz coś do wykonania?
- Przestań! - przerwał jej. - Spędzam sam piątkowy wieczór. Moja dziewczyna jest w odwiedzinach u rodziców, a babcia w San Diego na spotkaniu klubu książki. Cieszę się, że przyjechałaś. Lubię z tobą rozmawiać. - Wskazał na sofę, by usiadła. - Zaczekasz na mnie? Tylko zarzucę coś na siebie. Nie chcę paradować przed tobą półnago. Uśmiechnął się tak jak Chloe lubi najbardziej i udał się do swojego pokoju.
Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie wyróżniał się niczym szczególnym.Ściany były pomalowane na kremowo. Naprzeciwko kanapy znajdowało się duże wyjściowe okno na taras. Na lewo znajdowała się duża szklana szafka, w której poukładane były książki. Po drugiej stronie stał stół, a obok niego komoda, na której ustawione były w ramkach zdjęcia. Wśród nich Chloe rozpoznała rodziców Michaela. Obok półki z książkami znajdował się kominek, gołym okiem można było zauważyć, że nie był używany od kilku dobrych lat.
- Już jestem - powiedział Michael. Chloe natychmiast odwróciła się w jego kierunku. Ubrany był w koszulkę na ramiączkach, która nie zakrywała wiele. Dziewczyna spojrzała na silne ramiona chłopaka. Po jej ciele przeszedł dreszcze chciała znaleźć się ich objęciu. - Może się czegoś napijesz? - zapytał po chwili.
- Nie dziękuję - odpowiedziała, lekko się uśmiechając. - Proszę usiądź obok mnie - poprosiła i poklepała miejsce obok siebie.
- Co się dzieje? - zapytał, spoglądając na Chloe.
Panna Walsh opowiedziała mu wszystko co wydarzyło się dzisiejszego dnia. Ominęła tylko wzmiankę o zemście za gwałt, którego padła ofiarą kilka lat wcześniej. Nie była jeszcze gotowa, by wyznać mu, że jest tą Seleną Gomez, która kochała się w nim odkąd pamięta. Bała się jego reakcji. Musiała go dobrze poznać, by zdradzić swoją największą tajemnicę.
Michael wysłuchał jej w ciszy. Po skończonej historii przytulił ją z całych sił.Wiedział, że potrzebowała się wygadać, a teraz wypłakać. Lekko masował ją w plecy. Czuł jak jej słone krople krwi spadają na jego ramie.
Pozostawali w takiej pozycji przez jakiś czas. Chloe poczuła ulgę. Opuściła silne ramiona Michaela i otarła łzy. Niewinnie uśmiechnęła się w jego stronę.
- Dziękuję - szepnęła.
- Nie ma za co - odpowiedział trochę zawstydzony chłopak. - Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz? - Chloe natychmiast pokiwała głową. Jeszcze rok temu marzyła, by przebywać wraz z ukochanym Michaelem w jednym pomieszczeniu, a dziś dzieje się to w realu. Zaśmiała się dźwięcznie.
- Z czego się śmiejesz?- odezwał się zdezorientowany chłopak.
- Z niczego - odrzekła Chloe nadal się uśmiechając. - Muszę już jechać - poinformowała. - Nie chcę ci przeszkadzać. Masz zapewne ciekawsze rzeczy do wykonania, niż wysłuchiwać rozterek nastolatki.
- Przestań - przerwał jej. - Lubię z tobą przebywać i rozmawiać - zapewnił ją. - Dałaś mi pracę, jesteś taka dla mnie miła muszę się jakoś odwdzięczyć. Przeżyłaś wiele jak ja. Mógłbym rozmawiać z tobą całą noc. Mamy tyle wspólnego.
- Zawstydzasz mnie - szepnęła, zakrywając twarz rękoma.
- Taka jest prawda - oznajmił i pociągnął ją za dłonie, by odkryć jej twarz. Miała rozmazany makijaż, ale mu to nie przeszkadzało. Nadal była piękna, może nawet piękniejsza niż w makijażu. Zaintrygowała go, jej wyraz twarzy ukrywał tyle emocji. Uśmiechała się lekko, ale jej oczy były smutne. Była dla niego zagadką, którą pragnął rozwiązać. Zrozumiał, że naprawdę wiele ich łączy.
Chciała coś powiedzieć, ale zasłonił jej usta kciukiem, a następnie zbliżył swą twarz. Poczuł jej przyśpieszony oddech na swoich policzkach. To była chwila. Ich usta spotkały się w pocałunku. Najpierw był bardzo delikatny i niewinny. Z każdą mijającą sekundą stawał się coraz bardziej namiętny. Ich pulsy przyśpieszyły. Michael przyciągnął Chloe do swojego ciała, dziewczyna szybko usiadła mu na kolanach, owijając nogi wokół bioder. Jego ręce powędrowały we włosy panny Walsh i po chwili wolne opadły na plecy. Dłoń Chloe powędrowała pod koszulkę chłopaka, po chwili jej oczom okazał nagi tors ukochanego.
- Nie, nie możemy - szepnęła odpychając go od siebie. - Jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcę tego niszczyć. Już za wiele straciłam. Przepraszam.
- Nie, to ja przepraszam - powiedział, sięgając po koszulkę. - Jeszcze raz przepraszam - mocno ją przytulił. Czuła jak szybko bije mu serce. Tak bardzo go pragnęła, w jednej chwili postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. Pocałowała go z całych sił i zerwała z niego koszulkę. Była to dla niej ważna chwila, był to jeden z ostatnich kroków, które musiała wykonać, by powrócić do normalnego życia, życia bez gwałtu. Musiała z kimś być blisko.
Michael wstał z Chloe na rękach. Ruszył w stronę sypialni. Ich języki walczyły o dominację. Chłopak pchnął drzwi nogą i po chwili położył dziewczynę na łóżku. Spojrzał na nią, widział w jej spojrzeniu pożądanie. Powoli się zbliżał. Sięgnął po zamek od sukienki. Chloe zrozumiała, że nadchodzi ta chwila. Wzięła głęboki wdech. Od czasu gwałtu żaden mężczyzna nie wiedział jej nago. Wstydziła się swojego ciała, teraz mała je pokazać osobie, którą kocha nad życie. Musiała wykonać ten ruch.
Michael powoli ściągnął z niej ubranie. Dłońmi zakryła piersi, wstydziła się całkowicie odkryć. Był to jej pierwszy raz z mężczyzną bez żadnego przymusu. Miała to zrobić z miłości i oddania.
- Nie wstydź się - szepnął jej na ucho. - Jesteś piękna - oznajmił. Odsłonił jej piersi, a następnie ucałował obie. Chloe przygryzła wargę. Poczuła przyjemność. Jego pocałunki zaczęły schodzić dalej. Zaczął zbliżać się do jej świątyni. Z każdą chwilą coraz bardziej zaczęły trząść się jej nogi. - Spokojnie - usłyszała łagodny głos Michaela. - To twój pierwszy raz? - zapytał po chwili. Chloe tylko pokiwała głową. - Obiecuję, będę delikatny - szepnął i jednym zwinnym ruchem pozbył się bielizny. Był przed nią tak jak został stworzony przez Boga. Był piękny jak młody Bóg. Poczuła jak rozchyla jej nogi. Ta chwila zbliżała się nie ubłagalnie. Wszedł w nią powoli, początkowy ból po chwili przemienił się w rozkosz.
- Ch...Chloe? - zająknął się chłopak. - Co ty tu robisz? - zapytał.
- Mogę wejść? - odezwała się niepewnie panna Walsh. - Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam? Jeśli tak to już idę.
- Jestem sam - odpowiedział natychmiast Michael. Wskazał ręką, by weszła do środka. Chloe niepewnie przekroczyła próg. W jej głowie ponownie pojawiła się myśl, że nie powinna tu być.
- Może masz coś do wykonania?
- Przestań! - przerwał jej. - Spędzam sam piątkowy wieczór. Moja dziewczyna jest w odwiedzinach u rodziców, a babcia w San Diego na spotkaniu klubu książki. Cieszę się, że przyjechałaś. Lubię z tobą rozmawiać. - Wskazał na sofę, by usiadła. - Zaczekasz na mnie? Tylko zarzucę coś na siebie. Nie chcę paradować przed tobą półnago. Uśmiechnął się tak jak Chloe lubi najbardziej i udał się do swojego pokoju.
Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie wyróżniał się niczym szczególnym.Ściany były pomalowane na kremowo. Naprzeciwko kanapy znajdowało się duże wyjściowe okno na taras. Na lewo znajdowała się duża szklana szafka, w której poukładane były książki. Po drugiej stronie stał stół, a obok niego komoda, na której ustawione były w ramkach zdjęcia. Wśród nich Chloe rozpoznała rodziców Michaela. Obok półki z książkami znajdował się kominek, gołym okiem można było zauważyć, że nie był używany od kilku dobrych lat.
- Już jestem - powiedział Michael. Chloe natychmiast odwróciła się w jego kierunku. Ubrany był w koszulkę na ramiączkach, która nie zakrywała wiele. Dziewczyna spojrzała na silne ramiona chłopaka. Po jej ciele przeszedł dreszcze chciała znaleźć się ich objęciu. - Może się czegoś napijesz? - zapytał po chwili.
- Nie dziękuję - odpowiedziała, lekko się uśmiechając. - Proszę usiądź obok mnie - poprosiła i poklepała miejsce obok siebie.
- Co się dzieje? - zapytał, spoglądając na Chloe.
Panna Walsh opowiedziała mu wszystko co wydarzyło się dzisiejszego dnia. Ominęła tylko wzmiankę o zemście za gwałt, którego padła ofiarą kilka lat wcześniej. Nie była jeszcze gotowa, by wyznać mu, że jest tą Seleną Gomez, która kochała się w nim odkąd pamięta. Bała się jego reakcji. Musiała go dobrze poznać, by zdradzić swoją największą tajemnicę.
Michael wysłuchał jej w ciszy. Po skończonej historii przytulił ją z całych sił.Wiedział, że potrzebowała się wygadać, a teraz wypłakać. Lekko masował ją w plecy. Czuł jak jej słone krople krwi spadają na jego ramie.
Pozostawali w takiej pozycji przez jakiś czas. Chloe poczuła ulgę. Opuściła silne ramiona Michaela i otarła łzy. Niewinnie uśmiechnęła się w jego stronę.
- Dziękuję - szepnęła.
- Nie ma za co - odpowiedział trochę zawstydzony chłopak. - Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz? - Chloe natychmiast pokiwała głową. Jeszcze rok temu marzyła, by przebywać wraz z ukochanym Michaelem w jednym pomieszczeniu, a dziś dzieje się to w realu. Zaśmiała się dźwięcznie.
- Z czego się śmiejesz?- odezwał się zdezorientowany chłopak.
- Z niczego - odrzekła Chloe nadal się uśmiechając. - Muszę już jechać - poinformowała. - Nie chcę ci przeszkadzać. Masz zapewne ciekawsze rzeczy do wykonania, niż wysłuchiwać rozterek nastolatki.
- Przestań - przerwał jej. - Lubię z tobą przebywać i rozmawiać - zapewnił ją. - Dałaś mi pracę, jesteś taka dla mnie miła muszę się jakoś odwdzięczyć. Przeżyłaś wiele jak ja. Mógłbym rozmawiać z tobą całą noc. Mamy tyle wspólnego.
- Zawstydzasz mnie - szepnęła, zakrywając twarz rękoma.
- Taka jest prawda - oznajmił i pociągnął ją za dłonie, by odkryć jej twarz. Miała rozmazany makijaż, ale mu to nie przeszkadzało. Nadal była piękna, może nawet piękniejsza niż w makijażu. Zaintrygowała go, jej wyraz twarzy ukrywał tyle emocji. Uśmiechała się lekko, ale jej oczy były smutne. Była dla niego zagadką, którą pragnął rozwiązać. Zrozumiał, że naprawdę wiele ich łączy.
Chciała coś powiedzieć, ale zasłonił jej usta kciukiem, a następnie zbliżył swą twarz. Poczuł jej przyśpieszony oddech na swoich policzkach. To była chwila. Ich usta spotkały się w pocałunku. Najpierw był bardzo delikatny i niewinny. Z każdą mijającą sekundą stawał się coraz bardziej namiętny. Ich pulsy przyśpieszyły. Michael przyciągnął Chloe do swojego ciała, dziewczyna szybko usiadła mu na kolanach, owijając nogi wokół bioder. Jego ręce powędrowały we włosy panny Walsh i po chwili wolne opadły na plecy. Dłoń Chloe powędrowała pod koszulkę chłopaka, po chwili jej oczom okazał nagi tors ukochanego.
- Nie, nie możemy - szepnęła odpychając go od siebie. - Jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcę tego niszczyć. Już za wiele straciłam. Przepraszam.
- Nie, to ja przepraszam - powiedział, sięgając po koszulkę. - Jeszcze raz przepraszam - mocno ją przytulił. Czuła jak szybko bije mu serce. Tak bardzo go pragnęła, w jednej chwili postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. Pocałowała go z całych sił i zerwała z niego koszulkę. Była to dla niej ważna chwila, był to jeden z ostatnich kroków, które musiała wykonać, by powrócić do normalnego życia, życia bez gwałtu. Musiała z kimś być blisko.
Michael wstał z Chloe na rękach. Ruszył w stronę sypialni. Ich języki walczyły o dominację. Chłopak pchnął drzwi nogą i po chwili położył dziewczynę na łóżku. Spojrzał na nią, widział w jej spojrzeniu pożądanie. Powoli się zbliżał. Sięgnął po zamek od sukienki. Chloe zrozumiała, że nadchodzi ta chwila. Wzięła głęboki wdech. Od czasu gwałtu żaden mężczyzna nie wiedział jej nago. Wstydziła się swojego ciała, teraz mała je pokazać osobie, którą kocha nad życie. Musiała wykonać ten ruch.
Michael powoli ściągnął z niej ubranie. Dłońmi zakryła piersi, wstydziła się całkowicie odkryć. Był to jej pierwszy raz z mężczyzną bez żadnego przymusu. Miała to zrobić z miłości i oddania.
- Nie wstydź się - szepnął jej na ucho. - Jesteś piękna - oznajmił. Odsłonił jej piersi, a następnie ucałował obie. Chloe przygryzła wargę. Poczuła przyjemność. Jego pocałunki zaczęły schodzić dalej. Zaczął zbliżać się do jej świątyni. Z każdą chwilą coraz bardziej zaczęły trząść się jej nogi. - Spokojnie - usłyszała łagodny głos Michaela. - To twój pierwszy raz? - zapytał po chwili. Chloe tylko pokiwała głową. - Obiecuję, będę delikatny - szepnął i jednym zwinnym ruchem pozbył się bielizny. Był przed nią tak jak został stworzony przez Boga. Był piękny jak młody Bóg. Poczuła jak rozchyla jej nogi. Ta chwila zbliżała się nie ubłagalnie. Wszedł w nią powoli, początkowy ból po chwili przemienił się w rozkosz.
&&&
- Gdzie go zabieracie? - zapytał przerażony Zayn jednego z sanitariuszy, który umieszczał nosze z Niallem w karetce pogotowia.
- Do szpitala uniwersyteckiego! - krzyknął mężczyzna zamykając drzwi. - Proszę poinformować rodzinę - rozkazał Mulatowi. Zayn pokiwał głową. Sanitariusz siadł do środka i po chwili pogotowie odjechało na sygnale.
- Zayn! Szybko! - krzyknęła Jade. - Zabierzemy cię do szpitala - Zayn odwrócił się i zobaczył pannę Thirlwall stojącą obok samochodu Nathana. Szybko podbiegł w ich kierunku.
Po dziesięciu minutach jazdy Nathan zatrzymał samochód na parkingu przed szpitalem, Zayn natychmiast wybiegł z niego i ruszył w kierunku drzwi wejściowych na izbę przyjęć. Ariana i Jade ruszyły za nim.
- O Boże, Niall! - krzyknęła Ariana na widok nieprzytomnego Nialla przewożonego przez pielęgniarki. Krzyk dziewczyny przerwał wspomnienie Zayna. Spojrzał na oddalające się pielęgniarki z jego ukochanym Niallem. Ariana, Jade, Louis i Nathan ruszyli za nimi. Malik nie mógł wykonać najmniejszego kroku.Upadł na kolana i schował twarz w dłoniach.
-Spójrz na mnie- poprosił Malik, podnosząc brodę blondyna.- Jesteś dla mnie przyjacielem. Nie znam osoby, która zrobiłaby tyle co ty dziś. Dziękuje jeszcze raz z całego serca- spojrzał ponownie w niebieskie jak laguna oczy Irlandczyka. Jego serce zaczęło bić jak po przebiegnięciu jakiegoś maratonu. Zbliżył się do twarzy Horana, czuł jego zdenerwowany oddech. Przejechał palcem po jego jasnym policzku i lekko musnął jego pełne wargi. Niall najpierw nie był pewien czy dzieje się to naprawdę. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że dzieje się w realu. Jego język zaczął walkę o dominację. Ich ciała zbliżały się do siebie. Zayn przycisnął jego kruche ciało do barierki. W brzuchu blondyna do lotu poderwały się motyle. Adrenalina zaczęła buzować w jego żyłach. Wskoczył na ręce Zayna, nogami owijając go w biodrach. Jego dłonie trafiły w idealnie ułożone włosy Mulata. Malik lekko się uśmiechnął, nie chciał niszczyć tej pięknej chwili. Powolnym krokiem skierował się do swojej sypialni. Ich przyrodzenia z każdym nowym pocałunkiem budziły się do życia. Szybko trafili do odpowiedniego pomieszczenia.
- Kocham cię, kocham cię, mój aniele - szepnął Zayn wstając z podłogi. To wspomnienie dodało mu sił. W tej chwili uświadomił sobie, że los może zabrać mu wszystko, ale nigdy nie zdoła wyrwać mu wspomnień.
-Co ode mnie chcesz Zayn?- zapytał Horan.- Już mnie skrzywdziłeś. Proszę zostaw mnie w spokoju.
- Do szpitala uniwersyteckiego! - krzyknął mężczyzna zamykając drzwi. - Proszę poinformować rodzinę - rozkazał Mulatowi. Zayn pokiwał głową. Sanitariusz siadł do środka i po chwili pogotowie odjechało na sygnale.
- Zayn! Szybko! - krzyknęła Jade. - Zabierzemy cię do szpitala - Zayn odwrócił się i zobaczył pannę Thirlwall stojącą obok samochodu Nathana. Szybko podbiegł w ich kierunku.
Po dziesięciu minutach jazdy Nathan zatrzymał samochód na parkingu przed szpitalem, Zayn natychmiast wybiegł z niego i ruszył w kierunku drzwi wejściowych na izbę przyjęć. Ariana i Jade ruszyły za nim.
&&&
Louis wracał ze spotkania z Jessicą, w jego głowie nadal było milion pytań, na które chciał znać odpowiedź. Mijał właśnie znak informujący o wjeździe do Beverly Hills, kiedy za wibrował jego telefon. Spojrzał na ekran, wyświetlał się na nim numer domu Chloe. Zatrzymał auto na chodniku i nacisnął zieloną słuchawkę.
- Słucham - odezwał się.
- Pan Louis?! - usłyszał zdenerwowaną Mercedes. - Jak dobrze, że pan odebrał. Nie mogę dodzwonić się do panienki Chloe, więc pomyślałam, że zadzwonię do pana...
- Co się dzieje? - przerwał jej. Zaczął się denerwować, Mercedes zawsze należała do osób spokojnych, bardzo trudno było ją wyprowadzić z równowagi.
- Dzwonili ze szkoły - rzekła jednym tchem. - Panicz Niall miał wypadek, jest w szpitalu. Mówili, że jego stan jest ciężki - kobieta zaczęła płakać. - Nie wiem co mam teraz robić. Więc pomyślałam o panu. Zabrali go do szpitala uniwersyteckiego. Ja będę starała się dodzwonić do panienki Chloe.
- Dziękuję Merr - rzekł Louis. - Jak czegoś się dowiem to od razu zadzwonię i proszę nic nie mówić Naomi. Jest jeszcze za mała. Dobrze.
- Tak jest szefie - zapewniła do kobieta, a następnie się rozłączyła.
Louis włączył kierunkowskaz i nawrócił z piskiem opon. Skierował się w stronę szpitala. Nie miał pojęcia, że dzisiejsza noc przejdzie do historii.
&&&
- Proszę czekać!- krzyknęła w pośpiechu jedna z pielęgniarek, która wyszła z sali Nialla. Zayn oparł się plecami o ścianę, obok niego stała Ariana trzymając go za rękę. Jade i Nathan siedzieli po drugiej stronie na ławce. Korytarz był praktycznie pusty, czasem przebiegła jakaś pielęgniarka czy lekarz.
Każde z nich milczało. Za każdym razem jak tylko ktoś zbliżał się do drzwi to Zayn podnosił głowę. Myślał, że teraz będzie szczęśliwy, ale to wszystko powróciło. Los nie pozwalał mu być szczęśliwym. Malik wiedział, że zrobił w życiu wiele błędów, których żałował z całego serca i marzył tylko o tym, by ktoś wymyślił maszynę do cofania czasu. Życie nie jest jednak aż tak piękne, musiał się z tym pogodzić. Musiał zapłacić za błędy z przeszłości. W przyrodzie nic nie ginie, to co się od ciebie oddali powróci po jakimś czasie ze zdwojoną siłą, by zaatakować ponownie.
- Zayn! - po korytarzu rozległ się głos Louisa. Znajomy natychmiast podnieśli głowy. W ich kierunku podążał pan Walsh. Na jego widok Zayn zaczął płakać.To było silniejsze od niego. W tej chwili zrozumiał, że jest wrażliwym człowiekiem.
- Panie Louisie - szepnął cicho Mulat. - Proszę dowiedzieć się co dzieje się z Niallem - poprosił przez łzy. - Nam nie chcą nic powiedzieć. Liczę, że panu uda się czegoś dowiedzieć...
- Rodzina pana Nialla Horana? - z sali wyszedł jeden z lekarzy.
Ariana, Jade i Nathan podbiegli do Louisa i Zayna.
- Co z nim? - zapytał natychmiast Malik, ocierając spływającą łzę. Lekarz spojrzał na niego spokojnym wyrazem twarzy.
- Bardzo mi przykro - zaczął - ale stan pana Nialla jest krytyczny. Doszło do uszkodzenia kręgosłupa. Najbliższe dwadzieścia cztery godziny zadecydują...
-Nialler, śpisz?- usłyszał zachrypnięty głos ukochanego. Jego serce biło jak oszalałe. Powoli podniósł głowę i musnął usta Mulata. -Chyba nie- szepnął.- Kocham Cię Zayn- wyznał.- Chcę budzić się u twojego boku każdego dnia. Chcę spędzić z tobą całe życie. Każdej nocy pragnę byś mnie pieprzył do upadłego. Chcę krzyczeć z rozkoszy twoje imię.
-Ty tygrysie!- Zayn poczochrał włosy Nialla.- Zaczynam się ciebie bać. Gdzie się podział ten cichy i święty blondynek o lazurowych oczach?
-Leży obok ciebie i rozpamiętuje ostatnią noc- odrzekł Horan, wykonując koła wokół sutków Zayna. Mulat lubił jak Niall ze spokojnego chłopaka zamieniał się w Boga seksu.
-Co powiesz na wspólne spędzenie dnia?- zaproponował Zyan.- Tylko ty i ja, no może nam towarzyszyć Naomi.
-Wagary, tak?- Niall podniósł się do pozycji siedzącej.- To bardzo kusząca propozycja. Jakie masz plany?- spojrzał na ukochanego, w tej chwili zaburczało mu również w brzuchu.
-Może najpierw śniadanie- zaśmiał się Zayn.- Słyszę, że ktoś tu jest głodny- wstał z łóżka i założył na swoje biodra bokserki, spodnie i koszulkę.
Każde z nich milczało. Za każdym razem jak tylko ktoś zbliżał się do drzwi to Zayn podnosił głowę. Myślał, że teraz będzie szczęśliwy, ale to wszystko powróciło. Los nie pozwalał mu być szczęśliwym. Malik wiedział, że zrobił w życiu wiele błędów, których żałował z całego serca i marzył tylko o tym, by ktoś wymyślił maszynę do cofania czasu. Życie nie jest jednak aż tak piękne, musiał się z tym pogodzić. Musiał zapłacić za błędy z przeszłości. W przyrodzie nic nie ginie, to co się od ciebie oddali powróci po jakimś czasie ze zdwojoną siłą, by zaatakować ponownie.
- Zayn! - po korytarzu rozległ się głos Louisa. Znajomy natychmiast podnieśli głowy. W ich kierunku podążał pan Walsh. Na jego widok Zayn zaczął płakać.To było silniejsze od niego. W tej chwili zrozumiał, że jest wrażliwym człowiekiem.
- Panie Louisie - szepnął cicho Mulat. - Proszę dowiedzieć się co dzieje się z Niallem - poprosił przez łzy. - Nam nie chcą nic powiedzieć. Liczę, że panu uda się czegoś dowiedzieć...
- Rodzina pana Nialla Horana? - z sali wyszedł jeden z lekarzy.
Ariana, Jade i Nathan podbiegli do Louisa i Zayna.
- Co z nim? - zapytał natychmiast Malik, ocierając spływającą łzę. Lekarz spojrzał na niego spokojnym wyrazem twarzy.
- Bardzo mi przykro - zaczął - ale stan pana Nialla jest krytyczny. Doszło do uszkodzenia kręgosłupa. Najbliższe dwadzieścia cztery godziny zadecydują...
-Nialler, śpisz?- usłyszał zachrypnięty głos ukochanego. Jego serce biło jak oszalałe. Powoli podniósł głowę i musnął usta Mulata. -Chyba nie- szepnął.- Kocham Cię Zayn- wyznał.- Chcę budzić się u twojego boku każdego dnia. Chcę spędzić z tobą całe życie. Każdej nocy pragnę byś mnie pieprzył do upadłego. Chcę krzyczeć z rozkoszy twoje imię.
-Ty tygrysie!- Zayn poczochrał włosy Nialla.- Zaczynam się ciebie bać. Gdzie się podział ten cichy i święty blondynek o lazurowych oczach?
-Leży obok ciebie i rozpamiętuje ostatnią noc- odrzekł Horan, wykonując koła wokół sutków Zayna. Mulat lubił jak Niall ze spokojnego chłopaka zamieniał się w Boga seksu.
-Co powiesz na wspólne spędzenie dnia?- zaproponował Zyan.- Tylko ty i ja, no może nam towarzyszyć Naomi.
-Wagary, tak?- Niall podniósł się do pozycji siedzącej.- To bardzo kusząca propozycja. Jakie masz plany?- spojrzał na ukochanego, w tej chwili zaburczało mu również w brzuchu.
-Może najpierw śniadanie- zaśmiał się Zayn.- Słyszę, że ktoś tu jest głodny- wstał z łóżka i założył na swoje biodra bokserki, spodnie i koszulkę.
- O Boże, Niall! - krzyknęła Ariana na widok nieprzytomnego Nialla przewożonego przez pielęgniarki. Krzyk dziewczyny przerwał wspomnienie Zayna. Spojrzał na oddalające się pielęgniarki z jego ukochanym Niallem. Ariana, Jade, Louis i Nathan ruszyli za nimi. Malik nie mógł wykonać najmniejszego kroku.Upadł na kolana i schował twarz w dłoniach.
-Spójrz na mnie- poprosił Malik, podnosząc brodę blondyna.- Jesteś dla mnie przyjacielem. Nie znam osoby, która zrobiłaby tyle co ty dziś. Dziękuje jeszcze raz z całego serca- spojrzał ponownie w niebieskie jak laguna oczy Irlandczyka. Jego serce zaczęło bić jak po przebiegnięciu jakiegoś maratonu. Zbliżył się do twarzy Horana, czuł jego zdenerwowany oddech. Przejechał palcem po jego jasnym policzku i lekko musnął jego pełne wargi. Niall najpierw nie był pewien czy dzieje się to naprawdę. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że dzieje się w realu. Jego język zaczął walkę o dominację. Ich ciała zbliżały się do siebie. Zayn przycisnął jego kruche ciało do barierki. W brzuchu blondyna do lotu poderwały się motyle. Adrenalina zaczęła buzować w jego żyłach. Wskoczył na ręce Zayna, nogami owijając go w biodrach. Jego dłonie trafiły w idealnie ułożone włosy Mulata. Malik lekko się uśmiechnął, nie chciał niszczyć tej pięknej chwili. Powolnym krokiem skierował się do swojej sypialni. Ich przyrodzenia z każdym nowym pocałunkiem budziły się do życia. Szybko trafili do odpowiedniego pomieszczenia.
- Kocham cię, kocham cię, mój aniele - szepnął Zayn wstając z podłogi. To wspomnienie dodało mu sił. W tej chwili uświadomił sobie, że los może zabrać mu wszystko, ale nigdy nie zdoła wyrwać mu wspomnień.
-Co ode mnie chcesz Zayn?- zapytał Horan.- Już mnie skrzywdziłeś. Proszę zostaw mnie w spokoju.
-Proszę tylko mnie wysłuchaj- poprosił Mulat.- Musiałem tak postąpić.
Wiem, że cię skrzywdziłem. Bardzo cię za to przepraszam i zrozumiem
jeśli będziesz miał mnie daleko w poważaniu. Proszę tylko byś mnie
wysłuchał.
Usiedli na ławce.
-Słucham- odezwał się oschle Niall.
-W tym kościele moi rodzice brali ślub i to miejsce jest dla mnie bardzo ważne. Dlatego chciałem...
-Do rzeczy Zayn- przerwał mu blondyn.
-Doszło do pomyłki i myślano, że jestem nosicielem wirusa HIV-
szepnął.- Musiałem się upewnić, że jestem zdrowy. Nie chciałem cię w
żaden skrzywdzić, pragnąłem cię chronić. Wiem, że to brzmi jak z jakiejś
opery mydlanej, ale rozstaniem chciałem udowodnić ci, że mi na tobie
zależy. Myślałem tylko o tobie. Nigdy nie darowałbym sobie gdybyś
zaraził się ode mnie. Jesteś za dobry. Jesteś aniołem, Niall. Masz
wspaniałą siostrę, rodzinę....- wziął głęboki wdech-... kocham cię
Nialler- wyznał po chwili.
Niall otarł mu spływającą łzę i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
&&&
Pierwsze promienie porannego słońca wpadały do sypialni Michaela. Chloe leniwie otworzyła oczy, była okryta białym prześcieradłem, jej noga oplatała w pasie Michaela. Przetarła zaspane oczy i spojrzała na kochanka spoczywającego obok. Wspomnienia z mijającej nocy natychmiast powróciły. Lekko się uśmiechnęła. Nadal nie mogła uwierzyć, że oddała to co miała najcenniejsze mężczyźnie, którego kocha. Podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na śpiącego obok Michaela. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała równomiernie. Miał lekko otwarte usta, grzywka opadała mu na czoło. Dla niej był idealny. Sięgnęła po telefon, zauważyła, że ma kilkanaście nieodebranych połączeń i wiadomości. Odsłuchała jedną z nagranych wiadomości to co usłyszała wstrząsnęło nią dogłębnie.
- Niall - szepnęła. Jej przyjaciel Niall miał wypadek, jego stan jest krytyczny, nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Zerwała się natychmiast i sięgnęła po sukienkę. Założyła ją na swoje nagie ciało, sięgnęła jeszcze po buty i po cichu na paluszkach chciała wymknąć się z sypialni Michaela.
- Chloe? - usłyszła głos ukochanego w chwili kiedy zamierzała pociągnąć za klamkę. - Już idziesz? Myślałem, że zjemy razem śniadanie.
- Nie mogę - odpowiedziała cicho, ledwo opanowując łzy. - Niall miał wypadek - wyznała po chwili i zaczęła płakać. Wybiegła z pokoju, a następnie domu chłopaka. Michael zanim się ubrał i wybiegł za dziewczyną, było już za późno po okolicy rozległ się tylko pisk opon auta Chloe.
- Niall - szepnęła. Jej przyjaciel Niall miał wypadek, jego stan jest krytyczny, nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Zerwała się natychmiast i sięgnęła po sukienkę. Założyła ją na swoje nagie ciało, sięgnęła jeszcze po buty i po cichu na paluszkach chciała wymknąć się z sypialni Michaela.
- Chloe? - usłyszła głos ukochanego w chwili kiedy zamierzała pociągnąć za klamkę. - Już idziesz? Myślałem, że zjemy razem śniadanie.
- Nie mogę - odpowiedziała cicho, ledwo opanowując łzy. - Niall miał wypadek - wyznała po chwili i zaczęła płakać. Wybiegła z pokoju, a następnie domu chłopaka. Michael zanim się ubrał i wybiegł za dziewczyną, było już za późno po okolicy rozległ się tylko pisk opon auta Chloe.
&&&
Nathan musiał wrócić do domu, Ariana i Jade udały się do bufetu. Chciały się upewnić, że Niallowi nic nie grozi i dopiero wtedy wrócić do domu. Podeszły do lady i zamówiły dwie mocne kawy. To była dla nich ciężka, nieprzespana noc. Starsza kobieta po chwila postawiła przed nimi dwa kubki świeżej i aromatycznej kawy. Zajęły miejsce przy jednym ze stolków.
- Mów - szepnęła Jade do Ariany. - Wiem, że coś cię trapi. Znam cię krótko, ale bardzo słabo ukrywasz swoje emocje - panna Thirlwall dotknęła dłoni znajomej.
- To trudne - odrzekła Ariana, próbując ukryć swój wzrok. - Nie wiem czy mnie zrozumiesz. Jesteś w szczęśliwym związku, a ja...
- Zakochałaś się?- przerwała jej Jade, upijając łyk gorącej kawy. - Chcę ci pomóc, wiem, że nasze stosunki były różne, ale...
- Nieszczęśliwie się zakochałam - wyznała jednym tchem panna Grande. - Jest to dla mnie trudne. Ten bal, ten wypadek dał mi tyle do myślenia. Zawsze śmiałam się z tych wszystkich rozterek nieszczęśliwie zakochanych, ale kiedy mnie to dotknęło to już nie jest tak śmiesznie i fajnie.
- Ariana, w kim się zakochałaś? - zapytała bardzo poruszona Jade. Ciężko przełknęła ślinę, chciała przygotować się na najgorsze.
- Zakochałam się w Niallu - wyznała kładąc głowę na stoliku. - Myślałam, że jest hetero, wiedziałam, że Chloe nic go nie łączy, ale to, że jest gejem? Jestem głupia.
- Nie, nie jesteś głupia - powiedziała Jade, podnosząc jej głowę. - Jesteś dziewczyną, a raczej kobietą, która zakochała się w mężczyźnie, który nigdy nie odwzajemni twojego uczucia. Powinnaś jak najszybciej o nim zapomnieć. Zayn kocha go, on zapewne kocha Zayna. Nie możesz niszczyć tej miłości.
- Nawet nie zamierzam - oburzyła się dziewczyna. - Jestem w stanie uszanować czyjeś uczucia, ale to jest... - próbowała znaleźć odpowiednie słowa.
- ... takie trudne - dokończyła za nią panna Thirlwall. - Widzieć jak osoba, którą kochasz i jesteś dla niej w stanie zrobić wszystko jest szczęśliwa z kimś innym.
- Skąd o tym wiesz? - zapytała zdziwiona Ariana. Tym razem to Jade unikała ze znajomą kontaktu wzrokowego.- Co się dzieje?
&&&
- Mów - szepnęła Jade do Ariany. - Wiem, że coś cię trapi. Znam cię krótko, ale bardzo słabo ukrywasz swoje emocje - panna Thirlwall dotknęła dłoni znajomej.
- To trudne - odrzekła Ariana, próbując ukryć swój wzrok. - Nie wiem czy mnie zrozumiesz. Jesteś w szczęśliwym związku, a ja...
- Zakochałaś się?- przerwała jej Jade, upijając łyk gorącej kawy. - Chcę ci pomóc, wiem, że nasze stosunki były różne, ale...
- Nieszczęśliwie się zakochałam - wyznała jednym tchem panna Grande. - Jest to dla mnie trudne. Ten bal, ten wypadek dał mi tyle do myślenia. Zawsze śmiałam się z tych wszystkich rozterek nieszczęśliwie zakochanych, ale kiedy mnie to dotknęło to już nie jest tak śmiesznie i fajnie.
- Ariana, w kim się zakochałaś? - zapytała bardzo poruszona Jade. Ciężko przełknęła ślinę, chciała przygotować się na najgorsze.
- Zakochałam się w Niallu - wyznała kładąc głowę na stoliku. - Myślałam, że jest hetero, wiedziałam, że Chloe nic go nie łączy, ale to, że jest gejem? Jestem głupia.
- Nie, nie jesteś głupia - powiedziała Jade, podnosząc jej głowę. - Jesteś dziewczyną, a raczej kobietą, która zakochała się w mężczyźnie, który nigdy nie odwzajemni twojego uczucia. Powinnaś jak najszybciej o nim zapomnieć. Zayn kocha go, on zapewne kocha Zayna. Nie możesz niszczyć tej miłości.
- Nawet nie zamierzam - oburzyła się dziewczyna. - Jestem w stanie uszanować czyjeś uczucia, ale to jest... - próbowała znaleźć odpowiednie słowa.
- ... takie trudne - dokończyła za nią panna Thirlwall. - Widzieć jak osoba, którą kochasz i jesteś dla niej w stanie zrobić wszystko jest szczęśliwa z kimś innym.
- Skąd o tym wiesz? - zapytała zdziwiona Ariana. Tym razem to Jade unikała ze znajomą kontaktu wzrokowego.- Co się dzieje?
&&&
Chloe wbiegła do szpitala, na recepcji dowiedziała się gdzie przebywa Niall. Szybko skierowała się do sali numer osiemnaście. Na korytarzu zobaczyła Zayna, chłopak leżał na krzesłach. Łzy natychmiast wydostały się z jej oczodołów. Zrobiło jej się żal Malika, uświadomiła sobie, że zemsta ją zaślepiła i teraz zaczyna krzywdzić osoby, na których najbardziej jej zależy.
- Zayn? - zapytała cicho, dotykając ramienia chłopaka. - Śpisz?
- Co się dzieje? -odrzekł i szybko otworzył oczy. Jego włosy były w wielkim nie ładzie. Miał przekrzywiony krawat, a marynarka służyła mu jako poduszka.
- Co z Niallem? - odezwała się Chloe, siadając obok. Ścisnęła kciuki i przygotowała się na najgorsze.
- Jego stan jest krytyczny, ma uszkodzony kręgosłup i lekarz powiedział, że teraz o jego życiu zadecydują godziny. Chloe, ja tak się boję - szepnął i spojrzał na brunetkę. - Nie mogę go stracić, zrobiłem w życiu tyle złych rzeczy, teraz kiedy się zmieniłem to musiało mnie to spotkać. Wiem, że to kara za moje grzechy. Byłem takim złym człowiekiem. Jak pomyślę to robiłem kilka lat temu to czuję wobec siebie obrzydzenie - zaczął płakać. - Jesteś pierwszą osobę, której o tym opowiem. Tylko proszę nie przerywaj mi - poprosił. Chloe pokiwała głową. - Ja brałem udział w gwałtach kobiet - szepnął. - najbardziej zapamiętałem pierwszy z nich- w tej chwili serce Chloe zaczęło szybko bić. - Nazywała się Selena Gomez - otarł łzy. - Ja stałem na czatach, a oni to robili. Jej krzyku nie zapomnę do końca życia. Była taka piękna, nie znałem jej wcześniej. Musisz uwierzyć mi na słowo. Nie, nie doszło między nami do stosunku, ale to co zrobiłem na końcu. Poniżyłem ją jak zwierzę jakieś. Nie zasługiwała na to. Ja... - załamał mu się głos.
- ... oddałeś na nią mocz - dokończyła Chloe.
- Tak - odrzekł natychmiast. - Skąd wiesz? - spojrzał na nią. Te oczy rozpoznałby wszędzie, a teraz siedziała obok niego.- Ja prze... - zasłoniła mu usta dłonią i mocno przytuliła.
- Wiem, że tego żałujesz - szepnęła mu na ucho. - Ja ci już wybaczyłam.
- Dziękuję - odpowiedział wzruszony.
W tej samej chwili z sali Nialla wybiegła pielęgniarka.
- Zatrzymanie akcji serca na osiemnastce! - krzyknęła kobieta.
- O Boże! Niall!...
___________________
Witam w II sezonie. Sezon ten liczy 9 rozdziałów i epilog. To opowiadanie będzie również ostatnim, które dokończę. Więcej informacji wkrótce.
Do przeczytania,
Sophiexxx.