poniedziałek, 29 kwietnia 2013

V Ulga

| Union J - Carry You |

  -Niall, proszę uspokój się- Zayn tulił do swojej piersi zrozpaczonego blondyna. Masował go po plecach.- Wszystko będzie dobrze- szepnął mu do ucha. Nie chciał okłamywać Nialla, ale chciał dodać mu otuchy w tej chwili.
  -Co ja teraz powiem Naomi?- Horan bełkotał pod nosem.- Straciliśmy tatę, a teraz mamę i Danny'ego. Boże? Dlaczego?- podniósł głowę do góry.
-Powinieneś się upewnić- odezwał się Zayn.- Masz telefon i zadzwoń do mamy.- Mulat podał mu swój telefon. Ręce Nialla drżały i nie mógł wykręcić numeru mamy. Zayn odebrał mu telefon.
  -Podaj mi numer- poprosił. Niall zaczął dyktować numerki. Jeden po drugim. Zayn nacisnął zieloną słuchawkę i oczekiwał na połączenie. Sygnał pierwszy, drugi, trzeci. Powoli tracił nadzieję, spojrzał na Nialla w jego oczach zobaczył nadzieję połączoną z cierpieniem.
  -Maura Horan w czym mogę pomóc?- Zayn usłyszał głos mamy Nialla, uśmiechnął się i podał słuchawkę blondynowi.
  Niall przez kolejne kilka minut rozmawiał ze swoją mamą. Czuł ulgę, była to dla niego próba. Po jego policzkach spływały łzy szczęścia. Miał ochotę krzyczeć na cały głos, tańczyć, śpiewać. Czuł jakby narodził się po raz drugi.
  -Kocham cię mamo i życzę dobrego dnia- pożegnał się ze swoją rodzicielką i nacisnął czerwoną słuchawkę.
  -Wszystko w porządku?- zapytał cicho Zayn, podchodząc do blondyna.
  -Tak- Niall pokiwał głową.- Mama i Danny są cali i zdrowi. Wylądowali trzy godziny przed katastrofą. Dziękuje Zayn. Gdyby nie ty nie wiem co bym zrobił?- blondyn przytulił Zayna, który najpierw był lekko zdezorientowany i dopiero po chwili odwzajemnił uścisk. Po raz pierwszy czuł się potrzebny, to uczucie było mu obce. Cieszył się, że Niall okazał mu jak czuje się człowiek doceniany przez innych.
  -Nie ma za co- odpowiedział i spojrzał Niallowi prosto w oczy. Utonął w jego błękitnych jak laguna oczach. Nagle ten farbowany blondynek stał się dla niego ważny, bardzo ważny. Poczuł ciepło w swoim brzuchu.
  Przez jakiś czas spoglądali sobie w oczy, panowała między nimi cisza. Ich serca biły szybko jak po dużym wysiłku. Nie zwracali co dzieje się wokół nich. Ich usta niebezpiecznie się zbliżały. Poczuli swoje oddechy. Zayn dotknął jego policzka. Przez ciało Nialla przeszedł dreszcz. Ich usta dzieliło już tylko centymetry.
  -Pić mi się chce- do salonu weszła zaspana Naomi z wielkim pluszowym misiem pod ręką. Niall szybko odskoczył od Zayna i podszedł do swojej małej siostrzyczki. Był zawiedziony, a zarazem szczęśliwy. Nie wiedział co by się działo gdyby nie pojawienie się Naomi, a z drugiej strony nie chciał niszczyć kontaktów z Zaynem. W duchu dziękował siostrze, ale z drugiej strony był trochę na nią zły, ze przerwała mu taką chwilę.

&&&

  Kilka dni później,

  Miley w obecności Perrie zmierzała do szkoły. Od czasu pamiętnej nocy, jej kontakt z Amelią się urwał. Na korytarz omijały się szerokim łukiem. Na ścianach porozwieszane były plakaty kandydatów na przewodniczącego szkoły. Wybory zostały zaplanowane na popołudnie.
  -Miley, coś się dzieje?- zapytała Perrie swoją towarzyszkę. Zauważyła, że od jakiegoś czasu bardzo dziwnie się zachowuje.
  -Wszystko w porządku. Po prostu jestem zmęczona- skłamała panna Cyrus.
  -Na pewno?- próbowała dopytać się blondynka. Podejrzewała, że Miley nie mówi prawdy, ale nie chciała na nią naciskać.
  -Cześć Pez, witaj Miley- usłyszały głos Amelii, stojącej przy swojej szafce.
  -Siema Amy- odpowiedziała uśmiechnięta Perrie.- Co u ciebie? Musimy się wybrać na zakupy. Ostatnio byłam w nowym butiku sióstr Kardashian i jestem nim zachwycona.
  -Z miłą chęcią się z tobą wybiorę- powiedziała panna Lily i spojrzała na Miley. Panna Cyrus ukrywała swój wzrok.- Miley możemy porozmawiać?- zwróciła się do swojej przyjaciółki.
  -Teraz nie mogę- szepnęła.
  -To ważne!- krzyknęła i chwyciła ją za rękę i pociągnęła ją na dziedziniec szkoły, by mogły w spokoju porozmawiać.

&&&

  Zayn otworzył oczy i zobaczył przed sobą Nialla wijącego się z rozkoszy, którą mu dawał. Obserwował jak blondyn z rozkoszy przygryza swoją wargę. Jego oczy były zamknięte, lekko pojękiwał. Zayn po raz pierwszy był z kimś nie dla swojej przyjemność. Wraz z Niallem byli jednością, lekko poruszał swoimi biodrami. Pragnął, by ta chwila trwała jak najdłużej. Jęki blondyna stawały się coraz głośniejsze, czuł jak Niall wbija swoje paznokcie w jego plecy. Zaczął wykonywać jeszcze szybsze ruchy.
  -Tak! Tak! Mocniej!- pojękiwał Horan. Zayn lekko się uśmiechnął i nachylił się nad tego twarzą, by musnąć jego rozpalone i żądające pocałunków usta. W tej chwili był dla niego najważniejszą osobą pod słońcem. 
  -Kocham cię Nialler- szepnął, na dźwięk tych słów blondyn otworzył oczy i spojrzał na Zayna.

  Zayn obudził się i zobaczył, że znajduje się we własnym pokoju. Przetarł swojej zaspane oczy i podniósł się do pozycji siedzącej. Twarz ukrył w dłoniach. Od weekendu, który spędził z Niallem i Naomi, ciągle myśli o Horanie. Każdej nocy ma z nim erotyczne sny. Każda myśl dotyczy tego niewinnego blondyna.
  -Niall, co ty ze mną robisz?- szepnął spoglądając na swoje krocze w pełnym wzwodzie. Szybko zerwał się z łóżka i udał do łazienki. Pozbył się bokserek i wszedł do kabiny. Odkręcił kurek z wodą, na swoim ciele poczuł orzeźwiające krople wody. Oparł się o ścianę i oddał się relaksowi. Jedną ręką pieścił swojego sutka, a drugą powoli masował nabrzmiałego członka. Myślał tylko o jednym farbowanym blondynie- Niallu Horanie. Był gotów zrobić dla niego wszystko.
  -Muszę zerwać z Perrie- powiedział sam do siebie.- Nie mogę jej oszukiwać. Nic do niej nie czuję i nigdy nie poczuję. Musi ułożyć sobie życie z kimś innym.

&&&


  Naomi ubrana w jasną sukienkę na ramiączkach siedziała obok Nialla ubranego w czarne spodnie rurki i biały t shirt. Na tarasie wraz z Mercedes spożywali śniadanie.
  -Gdzie panienka Chloe?- dopytywała się Mercedes, rozglądając się dookoła.- Zawsze z niej ranny ptaszek. Może powinnam do niej zajrzeć?
  -Nie trzeba- odpowiedziała mała Horanówna.- Wczoraj coś mówiła o jakimś spotkaniu czy randce...
  -Chloe idzie na randkę!?-zdziwił się Niall.- Nic mi nie mówiła. Jesteś pewna?
  -Chyba zaraz dowiemy się tego od samej zainteresowanej- odezwała się staruszka i spojrzała na uśmiechniętą Chloe kroczącą w ich stronę. Była w świetnym humorze.
  -Idzie nasza randka- zażartował Niall. Panna Walsh zrobiła zdziwioną minę i spojrzała na swoich bliskich. 
  -O czym ty mówisz?- zapytała.
  -Nie udawaj!- krzyknął Niall.- Zauważyłem, że jesteś jakaś bardziej radosna, ale nie spodziewałem się, że kogoś poznałaś. Siadaj i wszystko opowiadaj- powiedział i poklepał krzesło obok siebie. 
  -Nie ma o czym mówić- westchnęła i usiadła obok przyjaciela.- Umówiłam się z Michaelem!- poinformowała ich radośnie.
  -Umówiłaś się z Michaelem Trevino?- zdziwił się Niall i przypomniał sobie pewną rozmowę z Seleną sprzed kilku lat:

   -Tylko stwierdzam fakty- odrzekł Horan.- Michael jest od nas starszy o pięć lat, kiedy ty pójdziesz do liceum, on będzie już na studiach w Nowym Jorku albo innym mieście oddalonym o setki mil od Los Angeles. Nawet nie będzie pamiętał, że istnieje niejaka Selena Gomez. Mówię ci, lepiej mnie posłuchaj i odpuść sobie- Niall uśmiechnął się do przyjaciółki.
 -Wiem, że chcesz dla mnie dobrze, ale miłość zawsze zwycięży- Selena zatrzymała się, stanęła naprzeciwko Nialla i spojrzała mu prosto w oczy.- Michael zakocha się we mnie, wcześniej czy później i jeszcze będę z nim szczęśliwa. Obiecuję ci tutaj uroczyście, że Michaela Trevino i Selenę Gomez połączy gorące uczucie nazywane miłością.
 -Życzę ci tego z całego serca, ale ja myślę o tym w racjonalny sposób- rzekł Niall i przytulił swoją najlepszą przyjaciółkę.
 -To lepiej nie myśl, tylko trzymaj kciuki- szepnęła mu na ucho panna Gomez.
 -Już się robi Sel!- krzyknął Horan i wraz ze swoją przyjaciółką ruszył w stronę domu.


&&&

   Michael poprawił swoje włosy i opuścił pokój. Udał się ja kuchni gdzie Maggie oczekiwała na niego ze śniadaniem. Przywitał się, ze staruszką całując ją w policzek.
  -Coś się stało?- zapytała podając do stołu pomarańczowy sok.
  -Nie dlaczego?- zdziwił się Michael, sięgając po dżem.
  -No mów- poprosiła Maggie.- Mnie nie okłamiesz. Zawsze wiem jeśli coś dzieje się w twoim życiu.
  -Dowiesz się później- odrzekł i napił się soku.
  -Dzwoniła Taylor?- staruszka chciała zmienić temat.
  -Niestety- pokręcił głową.- Wczoraj dzwoniłem kilka razy, ale może wybrała się z rodzicami na ranczo. Tam rzadko jest zasięg.
  -Jesteś pewien?- pani Trevino była nie ugięta.- Może coś się stało? Powinieneś pojechać do Tennessee i dowiedzieć się co się dzieje.
  -Babciu, uspokój się- Michael dotknął dłoń Maggie i lekko się do niej uśmiechnął.- Nie martw się na zapas. Wszystko będzie dobrze.

&&&

  Amelia i Miley usiadły na ławce na dziedzińcu szkoły. Wokoło kręciło się kilku uczniów. Pomiędzy przyjaciółkami panowała cisza.
  -Może ja zacznę- odezwała się Miley po dłuższej chwili.- Trochę dziwnie o tym rozmawiać, ale...
  -Ja proponuję zapomnieć?- przerwała jej Amelia.- Możemy nadal się przyjaźnić, a tamtą noc uznać za pomyłkę. Zgadzasz się?- Miley natychmiast przytuliła pannę Lily.
  -Oczywiście, że się zgadzam- panna Cyrus się uśmiechnęła.- I mam już pomysł na dzisiejszy wieczór. Nie zgadniesz kto dziś ma randkę?
  -My?- zapytała nie pewnie Amelia.
  -Nie- odrzekła zadziornie Miley.- Nasz kochany Horanek- i zaczęła się śmiać.
  -Czyli widzę, że mówił się z Jamesem- Amelia również zaczęła się śmiać.- Kurwa, ale on jest naiwny.
  -I oto chodzi- dodała panna Cyrus, wstawiając z miejsca.- Lepiej chodźmy na zajęcia, bo nie chcę mieć rozmowy z dyrektor Witherspoon.- Obie wstały i weszły do środka.
  Zza kolumny wyłoniła się Chloe. Nie mogła uwierzyć w słowa Amelii i Miley. Pokręciła głową i próbowała coś wymyślić. Musiała pomóc Niallowi. Kochała go i był dla niej ważny. Wyciągnęła telefon i wybrała jeden z numerów. Nacisnęła zieloną słuchawkę.
  -Ian Somerhalder- usłyszała po chwili.
  -Witaj Ian- odezwała się.- Z tej strony Chloe Walsh. Musisz mi pomóc. Chodzi o mojego przyjaciela...

&&&

  Josh wraz z Harrym opuszczał salę biologiczną. Kierowali się do auli, gdzie miały odbyć się wyboru na przewodniczącego szkoły. Nie interesowały ich takie sprawy, ale musieli wykonać swój szkolny obowiązek.
  -Panie Cuthbert- zaczepiła ich dyrektor szkoły Reese Witherspoon.- Zapraszam do mojego gabinetu.
  -To nie ja- szepnął Josh.
  -Niestety to pan- westchnęła pani Witherspoon.- Zapraszam za mną.
  -Powodzenia- szepnął Harry i uśmiechnął się do Josha, by dodać mu otuchy. Cuthbert skulił głowę i ruszył za dyrektorem West Beverly High School.
  Gabinet znajdował się na pierwszym piętrze. Pani dyrektor usiadła za swoim biurkiem i wskazała uczniowi, by również spoczął. 
  -Sprawdziłam zapisy na zajęcia dodatkowe i na żadnej liście nie zauważyłam pańskiego nazwiska. Więc postanowiłam pana przydzielić do pomocy pani księgowej. Masz za chwilę się zgłosić w księgowości i odnaleźć panią Tinę Turner.
  -Ale...- mruknął Josh.
  -Nie ma żadnego ale- odpowiedziała pani Reese i podała mu kartkę z poleceniem.- Za godzinę sprawdzę czy jest pan na swoim miejscu, jeśli nie. To wyciągniemy właściwe wnioski.
  -Mogę iść?- zapytał zdenerwowany uczeń.
  -Tak, dziękuję- powiedziała i pożegnała się z Joshem.
  Cuthbert po opuszczeniu gabinetu oddalił się w stronę księgowości.

 &&&

  Uczniowie oczekiwali na wyniki wyborów. Chloe szepnęła Niallowi, że zaraz wraca. Udała się do swojej szafki, rozejrzała się dookoła i wyciągnęła z niej kilka plików białych kartek. Zamknęła drzwi i podeszła do szafki Louisa Tomlinsona, ponownie rozejrzała się dookoła. Nikogo nie zaobserwowała, przez dziury w drzwiach do środka wsadziła pliki kartek. Lekko się uśmiechnęła.
  W auli na scenie pojawił się pani dyrektor Witherspoon z białą kartką w dłoni. Na auli zapanowała cisza, dyrektor sięgnęła po mikrofon.
  -Mamy już wyniki- poinformowała uczniów.- Miejsce trzecie Emma Watson- na sali rozległy się brawa.- Miejsce drugie Ariana Grande, a nowym przewodniczącym szkoły został... Louis Tomlinson- każdy spojrzał w stronę kroczącego na scenę Louisa. Ariana poklepała go po ramieniu. Na auli rozległy się wiwaty. 
&&&
  Perrie w ostatnim rzędzie wsłuchała przemówienia Louisa.Nie interesowało ją to co zamierza uczynić Tomlinson. Oczekiwała na swojego ukochanego Zayna. Co jakiś czas spoglądała w stronę wejścia.
  -Mnie szukasz?- usłyszała jego lekko zachrypnięty głos. Uśmiechnęła się i spojrzała na jego twarz. Lekko musnęła jego usta. On jednak nie odwzajemnił pocałunku.
  -Co się dzieje?- zapytała lekko zmieszana.
  -Musimy porozmawiać- szepnął i dotknął jej dłoni.- To ważne- pociągnął ją i razem opuścili aulę. Kierowali się w stronę parkingu, kiedy nagle Perrie stanęła, mocno ściskając ręki Malika. Była bardzo blada.
  -Pez? Co się dzieje?- zapytał wystraszony mulat. Blondynka nie zdążyła odpowiedzieć. Zemdlała i upadła na ziemię. Zayn natychmiast kucnął nad nią i próbował ocudzić.

&&&


  Tina Turner przyniosła Joshowi dwa segregatory z danymi uczniów, musiał je poukładać w kolejności alfabetycznej.
  -Nie zrobię tego do rana- mruknął i spojrzał na panią księgową.
  -Czym wcześniej zaczniesz, tym wcześniej skończysz- powiedziała Tina i zostawiła ucznia samego i opuściła pomieszczenie.
  -Dziwka- westchnął Cuthbert i otworzył pierwszy segregator. Pierwsze dane dotyczyły Chloe. Josh spojrzał na jej datę urodzenia, a później na imiona rodziców.- Amanda Gomez i Louis Walsh- szepnął chłopak.- Amanda Gomez?- powtórzył. Słyszał już gdzieś to imię i nazwisko, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie. Nie miał czasu na zastanawianie się. Miał zbyt dużo pracy.

&&&

  Louis triumfalnie wyszedł z auli, skierował się do swojej szafki, by zabrać podręczniki. Wykręcił kod i otworzył drzwi. Ze środka wyleciały kartki wcześniej umieszczone przez Chloe. Tomlinson schylił się, by je podnieść. Zauważył, że są to karty do głosowania. Bardzo się przeraził. W pośpiechu zaczął je zbierać.
  -Panie Tomlinson, co to ma znaczyć?- zapytała pani dyrektor, która w dłoni trzymała jedną z kart.- Chyba widzę, że West Beverly High School ma jednego ucznia mniej. Jestem pan natychmiastowo usunięty ze szkoły. Moja decyzja jest nieodwołalna. Nową przewodniczącą zostaje Ariana Grande. Proszę za dziesięć minut zgłosić się do mojego gabinetu po odbiór dokumentów- zwróciła się do Louisa.
  -To nie ja- szepnął Lou.
  -Nie pierwszy raz to dzisiaj słyszę- powiedziała pani Resse.- Niestety dowody wskazują na pana. Za dziesięć minut z moim gabinecie.

&&&

   Amelia i Miley oczekiwały przy stoliku w kącie na pojawienie się Nialla. Na stole miały już przygotowane telefony, by nagrać zachowanie blondyna.
  -Coś się spóźnia- odezwała się Miley, uderzając nerwowo placami o stolik.- Może się nie pojawi?
  -Nie przesadzaj, kochana- odrzekła.- Geje się nie spóźniają. Zobaczysz pojawi się- zapewniła Amelia.
  Drzwi od restauracji otworzyły się i do środka kroczył Niall ubrany w czarne spodnie rurki, kremową koszulę i czarną skórę. Wyglądał na pewnego siebie. Kelner wskazał mu miejsce zarezerwowane dla niego. Usiadł za stołem i oparł się na krześle. Rozejrzał się po restauracji, była utrzymana w stylu chińskim. Przy suficie zwieszały lampiony, na ścianach widniały malowidła smoków.
  -Idziemy?- zapytała Miley, wstając z miejsca i sięgając po telefon.
  -Zaczekaj- szepnęła Amelia, dotykając jej dłoni.- Po obserwujmy go trochę. Zobaczymy co będzie robił. Może się jakoś zbłaźni.
  -Niech ci będzie- westchnęła panna Cyrus i usiadła na miejscu.
  Drzwi do restauracji otworzyły się i do środka wszedł przystojny brunet, z olśniewającym uśmiechem na ustach, hipnotyzującym wzrokiem i trzydniowym zarostem.
  -Ale ciacho- szepnęła Miley.- Takiemu to była dała- obserwowała gdzie usiądzie mężczyzna. On ruszył w stronę stolika zajmowanego przez Nialla.

&&& 

   Chloe obserwowała jak Amelia i Miley ze zdziwieniem wyrysowanym na twarzy obserwowały jak Niall i Ian świetnie się bawią w swoim towarzystwie.
  -Jak to możliwe?- ciągle powtarzała Miley pod nosem.- Przecież to ja byłam Jamesem.
  -Twoja pierwsza porażka kochana- szepnęła Amelia.
  -Zamknij się!- krzyknęła zdenerwowana panna Cyrus.- Uznajmy to za wypadek przy pracy- dodała i wstała z miejsca. Na stolik rzuciła banknot i wybiegła z restauracji. Za nią podążała Amelia.
  Chloe z ulgą i wielkim uśmiechem na twarz obserwowała jak zdenerwowane przyjaciółki opuszczają restaurację. 
  -Dwa zwycięstwa Sel- szepnęła i ostatni raz spojrzała na Nialla świetnie bawiącego się z Ianem. Umieściła kluczyki w stryjcie. Zamierzała już odjeżdżać, gdy zadzwonił jej telefon. Spojrzała na ekran i odczytała wiadomość  

From Michael
Przepraszam Chloe, ale wypadło mi coś ważnego. Muszę odwołać nasze spotkanie. Bardzo Cię przepraszam- Michael.

P.S. Zadzwonię jutro.
  Na twarzy brunetki pojawił się smutek. Dziś miała spędzić wieczór z osobą, którą kocha od wielu lat, a nie wiedziała się z nią przez dłuższy czas.
  -Takie jest życie- szepnęła i pojechała w stronę swojego domu.

 &&&

  Nad Nashville zachodziło słońce. Taylor leżała na łóżku is spoglądała na sufit w swoim starym pokoju okryta kocem. Pomieszczenie w którym się znajdowała nie było duże. Znajdowało się w nim duże okno w widokiem na centrum miasta, na środku stało wielkie łóżko. Po lewej stronie znajdowała się szafa i kącik z książkami, po prawej stronie stał mały stolik i sofa.
  Panna Swift usłyszała pukanie do drzwi. Zignorowała to i nadal spoglądała na biały sufit.
  -Mogę wejść?- zza drzwi wyjrzała Andrea.- Musimy porozmawiać. Kochanie chcę ci jakoś pomóc- powiedziała i usiadła na rogu łóżka. Pogładziła córkę po włosach.- Kocham cię.
  -Mamo mi nie da się pomóc- szepnęła Taylor i położyła swoją głowę na udach matki.- Wszystko spieprzyłam- wyznała smutno i zaczęła płakać.- Michael mi tego nie wybaczy. To już koniec- zakryła swoją twarz w dłoniach.
  -Nie możesz chować głowy w piasek- odpowiedziała Andrea, poprawiając jej włosy.- Masz i zadzwoń do niego- podała córce telefon.
  -Jesteś pewna?- zapytała Taylor sięgając po aparat.
  -Tak- odpowiedziała pani Swift.- Musisz stawić życiu czoła.

&&&

  Chloe weszła do swojego pokoju i sięgnęła po niewielki, ciemny kuferek z napisem 'zemsta'. Usiadła na łóżku i wyciągnęła z niego fotografię Louisa Tomlinsona oraz czerwony marker. Palcem przejechała po fotografii, by następnie z ulgą odznaczyć swoją kolejną ofiarę.
  Na jej liście już kolejna osoba oczekiwała na zemstę.
  Odłożyła kuferek na miejscu i wyszła na taras. Na podjeździe zobaczyła jak Ian całuje na pożegnanie Nialla. Uśmiechnęła się, liczyła, że jej przyjaciel będzie szczęśliwy. Oparła się o barierkę, spojrzała do ogrodu, gdzie zobaczyła jak Naomi obserwuje czułe pożegnanie Nialla i Iana.
  -O matko- szepnęła Chloe.- Mamy problem...

&&&

   Perrie i Zayn oczekiwali na izbie przyjęć na powrót lekarza. Mulat mocno ściskał dłoń dziewczyny. Wokół przechodziło wiele pielęgniarek i chorych. Twarz blondynki była bardzo blada, jej włosy układały się niedbale na białym prześcieradle. Perrie spoglądała na sufit, bała się spojrzeć Zaynowi w twarz. Nie wiedziała dlaczego, ale bardzo się tego obawiała. Wiedziała, że chciał jej wyznać coś ważnego, ale nie miała pojęcia czego się spodziewać.
  -Pani Perrie Edwards?- obok pojawił się starszy lekarz z okularami na nosie. W ręku trzymał wyniki. Zdjął okulary i spojrzał na dziewczynę. 
  -Co się dzieje?- zapytała przestraszona, ciężko przełykając ślinę.
  -Badania zostaną powtórzone jeszcze raz, ale szanse są nikłe, by doszło do jakiejś pomyłki- rzekł lekarz i usiadł na taborecie obok.
  -O czym pan mówi!?- Zayn podniósł głos i spojrzał na lekarza. Próbował coś odczytać z jego twarzy.
  -Bardzo mi przykro- szepnął.- Ale jest pani nosicielką wirusa HIV...


________________

Zapraszam do zadawania pytań w zakładce- 'Dziś pytanie, dziś odpowiedź'.

Macie jakieś pytania, a wstydzicie się zadać je na blogu to mój nr to 46005660 (spróbuję odpowiedzieć i pomóc).

Kolejny rozdział w poniedziałek,
Sophiexxx.

P.S.
Miłej Majówki.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

IV Pycha

| Taylor Swift - Red |

  Noc była gwieździsta, księżyc rozpędzał mrok, Niall i Zayn siedzieli razem na trasie rozmawiając o życiu. Mieli chwilę wytchnienia, opieka nad manekinem dziecka jest równie trudna jak przy prawdziwym dziecku.
  -Czy będę kiedyś szczęśliwy?- zapytał nagle Zayn i spojrzał na Nialla.
  -Oczywiście- zapewnił go blondyn i spojrzał mu prosto w oczy. 
  -Dziękuje, że we mnie wierzysz - szepnął Malik i przybliżył się do twarzy Horana. Dzieliły ich centymetry, każdy z nich czuł oddech drugiego na swojej skórze. Ich usta złączyły się w jedno, po raz pierwszy, drugi i trzeci. Wzajemna tęsknota za prawdziwą miłością potęgowała ich pożądanie. Zayn najpierw delikatnie swymi pocałunkami pieścił ciało Nialla, potem blondyn robił to samo mulatowi. Choć trwało to długo, przyjemność jaką mi sprawiał powodowała, że wydawało się trwać jedną chwilę. Malik robił to powoli, za każdym razem sprawdzając reakcję Horana. Sięgnął  ręką do rozporka blondyna. Czuł, że przyjaciel Nialla budzi się do życia. Wsunął swoją dłoń do spodni Horana i zaczął masować wzwód kochanka. Niall tylko co jakiś czas pojękiwał. Był gotowy oddać się całkowicie pożądaniu.
  -Tak, tak- szeptał Zaynowi na ucho. Malik chwycił Nialla na ręce i udał się do pierwszego wolnego pokoju.

  -Niall! Niall! Wstawaj!- Chloe wskoczyła na łóżko przyjaciela.
  -Mocniej! Proszę! Pieprz mnie do upadłego!- Niall pojękiwał przez sen. Brunetka spojrzała na szklankę wody stojącej na komodzie i oblała nią swojego przyjaciela.
  -Pobudka Romeo- szepnęła i wstała z łóżka.
  -Chloe! Co ty tu robisz i dlaczego oblewasz mnie wodą?- Niall podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł zaspane oczy.
  -Za dwie godziny Maura i Danny mają samolot do Perth- poinformowała go.- Nie pamiętasz? A później wraz z Naomi wprowadzacie się do mnie.
  -Oczywiście, że pamiętam- odpowiedział, drapiąc się po swoich farbowanych włosach. Chloe przybliżyła się do Nialla i szepnęła mu do ucha:
  -Weź prysznic i pozbądź się problemu- panna Walsh spojrzała na krocze przyjaciela i puściła mu oczko. Niall natychmiast się zaczerwienił i udał się do łazienki.
  -Chłopcy- westchnęła Chloe i położyła się na łóżku przyjaciela.

&&&

  Na zegarze wybił kwadrans po dwudziestej pierwszej. Amanda i Jessica zamykały właśnie sklep w którym pracowały całe popołudnie. Znały się od dłuższego czasu, były najlepszymi przyjaciółkami. Poznały się pierwszego dnia pracy jako kasjerki i od tej pory zawsze wspierają się i pomagają sobie na wzajem.
  -Jess! Szybciej!- krzyknęła Amanda w stronę swojej przyjaciółki.- Selena na mnie czeka. 
  -Spokojnie- westchnęła Jessica.- Sel jest już duża i sama da sobie radę.
  -Zobaczymy jak ty zostaniesz matką?- zapytała pani Gomez, zamykając drzwi do sklepu.
  -Na pewno nie będę taka nadopiekuńcza- szepnęła. 
  -Chcesz się założyć?
  -Może jednak nie- Jessica lekko się uśmiechnęła.
  -A widzisz- Amanda schowała klucze do torebki i wraz z przyjaciółką ruszyły przed siebie. 
  -Pomocy!- usłyszały po chwili, za rogiem zobaczyły dziewczynę otoczoną przez grupkę chłopaków. 
  -Musimy jej pomóc- odezwała się Amanda.
  -Jesteś pewna?- szepnęła Jessica.- Ich jest sześciu, a nas tylko dwie. Musimy się wycofać.
  -Oszalałaś!?- pani Gomez skarciła wzrokiem przyjaciółkę.

  Jessica przypomniała sobie to wydarzenie w chwili kiedy opuszczała starą szkołę do której uczęszczała Selena. Próbowała się dowiedzieć gdzie przebywa córka jej zmarłej przyjaciółki. Chciała jej wyznać całą prawdę na temat śmierci Amandy. Również chciała jej pomóc ukarać osoby odpowiedzialne za śmierć swojej najlepszej przyjaciółki.
  -Sel, odnajdę cię- szepnęła Jessica i zasiadła za kierownicą swojego auta.

&&&

  Dziesięcioletnia Selena oczekiwała na mamę, siedząc na ławce na tarasie w posiadłości państwa Payne. Amanda czasem dorabiała jako sprzątaczka u bogatych rodzin Hollywood. Panna Gomez przeglądała się synowi właścicieli- Liamowi, który grał na fortepianie. 
  -Mój Liaś będzie jak Chopin albo Mozart- zachwycała się pani Payne.- Jestem z niego taka dumna. 
  -Mamo, zawstydzasz mnie- szepnął Liam.
  -Oj przepraszam- odrzekła i ucałowała syna w głowę.- Tak bardzo cię kocham- Karen poczochrała jeszcze włosy syna i opuściła salon.
  -Co się tak gapisz!?- krzyknął nagle Liam w stronę Seleny. Następnie wstał z miejsca i udał się na taras.- Ty nigdy nie będziesz tak grać jak ja- dumnie wypiął pierś do przodu.- Takie osoby jak ty mogą tylko pomarzyć o takim talencie. Ty również będziesz jak matka czyściła cudze kible. Tylko do tego się nadajecie- jego głos był bardzo wyniosły i pełen pogardy. Selena schyliła swoją głowę, a on zaczął się śmiać.


  Chloe przez internet zamówiła dwa bilety na koncert Liama Payne'a. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Kolejna ofiara będzie musiała zapłacić za swoje przewinienia.
  -Jak dobrze- do pokoju wrócił Niall w t-shircie i bokserkach. Chloe spojrzała na swojego przyjaciela.
  -Dzisiaj idziemy na koncert fortepianowy- oznajmiła mu.
  -Chyba sobie żartujesz?- westchnął blondyn sięgając po shorty.- Pamiętasz, że przez weekend opiekujemy się manekinem dziecka?
  -O matko!- krzyknęła Chloe wstając z łóżka.- Kompletnie zapomniałam!
  -No widzisz- Niall sięgnął po swoją walizkę.
  -Jade pewnie pójdzie ze mną, albo zostanie z naszą Katie...
  -Nazwałaś manekina Katie?- przerwał jej Horan.
  -Nie mów, że ty tak samo nazwałeś swojego?
  -Nie, oczywiście, że nie- odpowiedział Niall, ukrywając uśmiech.
Do pokoju blondyna wbiegła zdenerwowana Maura.
  -Co wy tu tyle robicie?- zapytała natychmiast i spojrzała na nastolatków.- Za półtorej godziny mam z Danny'm samolot do Perth.
  -Mauro, zdążymy- Chloe objęła ramieniem panią Horan i razem opuściły pokój Nialla.


&&&

  Miley opuściła gabinet dyrektora szkoły, na korytarzu oczekiwała na nią Amelia. Razem ruszyły w stronę swoich szafek.
  -Zgłosiłaś Grande?- zapytała Amelia.
  -Tak jak obiecywałam- odpowiedziała panna Cyrus.- Bal jesienny mam zapewniony na bank. 
  -Musimy to dzisiaj oblać- zaproponowała panna Lily.
  -W ten nie mogę- zasmuciła się Miley.- W ten weekend mam wraz ze Stylesem opiekować się manekinem dziecka.
  -Z Harry'm?- Amelia cicho zaśmiała się pod nosem.- Podoba mi się. Wpadnę do was w odwiedziny.
  -To dobrze się składa- powiedziała Miley.- Musimy zacząć pisać z Horanem. 
  -Z Horanem?- zdziwiła się panna Lily.- Nie mów, że odpisał do Jamesa?- zapytała po chwili. Panna Cyrus pokiwała głową. 
  -Zapowiada się świetny weekend- szepnęła Miley i otworzyła swoją szafkę.

&&&
  Naomi mocno przytulała Danny'ego. Na ten widok po policzkach Chloe spływały łzy. W bliźniakach widziała odbicie swojego dzieciństwa z Niallem. Również byli takimi rozrabiakami, wszędzie było ich pełno. To były najszczęśliwsze chwile w życiu Chloe. 
  -Mamo, Danny się nie boi- odezwała się mała Horanówna.
  -Skąd o tym wiesz?- zapytała Chloe.
  -Przecież jestem jego bliźniaczką- odrzekła dumnie Naomi, poprawiając swoje długie włosy.- My czujemy takie rzeczy.
  -Mamo, nie płacz- powiedział Niall na widok Maury, która w torebce zaczęła szukać chusteczki. Blondyn mocno przytulił swoją rodzicielkę.- Nie martw się, może uda się pomóc Danny'emu- szepnął jej na ucho.
  -Ale ja się tym nie martwię- odpowiedziała, szlochając.- Ja martwię się o was. Jak wy poradzicie sobie z Chloe. Naomi jest czasem nie znośna. 
  -Damy radę- zapewniła ją panna Walsh.- A teraz marsz do samolotu i macie wrócić z wielkimi uśmiechami na ustach. Zrozumiano?
  -Dziękuje, dziękuje ci z całego serce Chloe- Maura przytuliła brunetkę.
  -Nie ma za co- odpowiedziała.- A teraz zmykajcie. Samolot na was nie zaczeka- Maura chwyciła Danny'ego za rękę i weszli do hali odlotów.

&&&


  Jade upuszczała klasę pani Holmes wraz z manekinem dziecka. Chciała jeszcze szafce zostawić swoje podręczniki i zamierzała wracać do domu. Umówiła się z Chloe, że pierwszą noc będą się opiekować manekinem w domu Jade.
  -Hejka, J- obok niej pojawił się uśmiechnięty Nathan.- Jak samopoczucie? Widzę, że będziesz miała ciekawy weekend- wskazał na manekina.
  -Lubię dzieci, więc będę się dobrze bawić z Chloe...
  -Z Chloe Walsh?- przerwał jej Sykes.
  -Tak, tak zostało wylosowane- odpowiedziała.- Nie znam jej dobrze, ale liczę, że będzie świetnie.
  -Z tej strony dyrektor Reese Witherspoon- rozległ się głos w głośnikach.- Proszę o chwilę uwagi. Chcę przeczytać nazwiska kandydatów na nowego przewodniczącego szkoły. Ariana Grande, Jesy Nelson, Louis Tomlinson oraz Emma Watson. Dziękuje za uwagę.
  -Co!?- krzyknęła Jade.- Ariana kandydatką na przewodniczącego? Jak ona mogła? Przecież jesteśmy przyjaciółkami.
  -Cześć Jade- przywitała się Ariana. Panna Thirlwall spojrzała na nią ze złością i krzyknęła ile sił:
  -Jak mogłaś zgłosić kandydaturę na przewodniczącego? Myślałam, że się przyjaźnimy?
  -Ale o co chodzi?- odezwała się zdezorientowana panna Grande.
  -Nie udawaj!- Jade ze złości zamknęła szafkę i uciekła do łazienki.
  -Co jej się stało?- Ariana zapytała Nathana.
  -Ty naprawdę jesteś taka głupia czy tylko udajesz- westchnął i pobiegł za Jade.

&&&

  Chloe zatrzymała samochód na podjeździe swojego domu i wraz z Naomi i Niallem opuścili auto. Horanowie spojrzeli na budynek. Był w stylu hiszpańskim. Miał dwie kondygnacje. Prowadziły do niego długie schody. Na samym szczycie znajdowały się drzwi. Nad drzwiami znajdował się mały balkon, spierany na dwóch kolumnach. Cały budynek był otoczony wielkim ogrodem. Przed schodami była wielka rabata z różami, a w całym ogrodzie pojawiały się rośliny w najróżniejszych kolorach tęczy. Gdzie nie gdzie pojawiały się palmy. Całe to miejsce było otoczone wielkim płotem. Można było się tutaj poczuć jak w innym świecie.
  -Wow- szepnęła Naomi z Niallem.
  -Mieszkasz tutaj?- zapytał zdziwiony blondyn.
  -Tak- odpowiedziała Chloe i otworzyła bagażnik samochodu, by wyciągnąć bagaże. 
  -Naomi, możesz mnie uszczypnąć?- zwrócił się do siostry. Dziewczynka, szybko do niego podbiegła i uszczypnęła go w rękę.- Auu!- krzyknął.
  -Może mi pomożecie?- odezwała się Chloe niosąc walizkę Naomi należącą do środka.
  -Już!- Niall podbiegł i pomógł przyjaciółce.

&&&

  Zdenerwowany Michael wybiegł z gmachu sądu. Za nim biegła Maggie. Po raz pierwszy widziała wnuka w takim stanie.
  -Mike! Zaczekaj!- prosiła. Nie miała już młodzieńczej siły. Michael zatrzymał się i odwrócił. Pomimo, że wiedział, iż łzy są oznaką słabości. Nie mógł ich powstrzymać. Czuł się jak śmieć.
  -Przepraszam- szepnął i wpadł w ramiona swojej babci. Obok Taylor była dla niego najważniejszą osobą w życiu.
  -Nie masz za co- zapewniła go i pocałowała w czoło. W Michaelu Maggie widziała odbicie swojego zmarłego syna.
  -Mogę zostać sam?- zapytał i pocałował babcię w policzek.- Muszę wszystko przemyśleć.
  -Oczywiście Mike- odpowiedziała i lekko się uśmiechnęła.- Będę czekać z kolacją.
  -Dziękuje- powiedział Michael i pocałował kobietę w dłoń.- Kocham cię, babciu.
  -A ja ciebie- odrzekła kobieta i poczochrała włosy wnuka.- Dla mnie zawsze będziesz małym Mike'm. Oboje się uśmiechnęli.

&&&

  Chloe pożegnała się z Naomi i Niallem i pojechała do Jade. Horanowie zapoznali się z Mercedes i udali do swoich pokoi. Byli nimi zachwyceni. Każde z nich miało oddzielną łazienkę i mały taras z widokiem na Los Angeles. 
  -To chyba sen!- krzyczała Naomi skacząc po łóżku. 
  -Chyba tak siostrzyczko- szepnął Niall i również zaczął skakać po łóżku. Dla innych ich radość byłaby śmieszna, ale dla osób, które mieszkają w małym domu na przedmieściach. Dom panny Walsh wydawał się innym światem. 
  -Panie Niallu!- usłyszeli wołanie Mercedes.
  -Już idę- odpowiedział i wziął Naomi na ręce. Zeszli razem do salonu, oczekiwał tam na nich Zayn z manekinem dziecka.
  -Poznaj naszą córeczkę Niall- odezwał się na widok Horana i jego siostry.
  -Miło cię poznać- blondyn dotknął lalki i lekko się uśmiechnął.- Zayn- zwrócił się do mulata.- Chciałem przedstawić ci moją młodszą siostrzyczkę Naomi.
  -Miło cię poznać księżniczko- Zayn pocałował małą Horanównę w dłoń. Naomi lekko się zmieszała.
  -Widzisz jaki dżentelmen?- odezwał się Niall.
  -Zayn, masz dziewczynę?- zapytała nagle Naomi. Malik lekko się uśmiechnął, a Horan zdziwił.
  -Tak, mam- odpowiedział, ukrywając śmiech.
  -Szkoda- westchnęła panna Horan.- Suri ma już chłopaka i myślałam, że jeśli jesteś wolny to może zostałbyś moim chłopakiem?- zapytała niepewnie. Zayn zaczął się śmiać, a Niall skarcił siostrę wzrokiem. 
  -Przykro mi- szepnęła obrażona.- Ale jeśli z nią zerwiesz to ja czekam...
  -Naomi!- przerwał jej blondyn.
  -Braciszku, jeśli ty nie masz dziewczyny to nie oznacza, że ja nie mogę mieć chłopaka- powiedziała i uciekła do swojego pokoju.
  -Już ja z nią porozmawiam...- szepnął Niall i pokręcił głową.
  -Daj spokój!- odezwał się Zayn.- Ona jest taka słodka. Zostaw ją w spokoju.

&&&

  Miley i Harry opalali się nad basenem. Gosposia państwa Cyrus opiekowała się manekinem dziecka. Panna Cyrus podniosła się ze swojego leżaka, rozwiązała włosy i skoczyła do basenu. Po chwili wypłynęła na powierzchnię.
  -Impreza nad basenem beze mnie?- w ogrodzie pojawiła się uśmiechnięta Amelia.
  -Już jesteś- odpowiedział Harry, za co został wepchnięty przez pannę Lily do basenu, która również skoczyła do wody. Nurkowali, oblewali się wodą, po prostu świetnie się bawili.
  -Panienko Miley?- nad basenem pojawiła się pomoc domowa.
  -Coś się stało?- zapytała panna Cyrus.
  -Muszę wracać do domu- oznajmiła kobieta i ktoś musi się zająć manekinem.
  -Już idziemy- powiedziała z pogardą w głosie Miley i zawołała przyjaciół. Nie chętnie opuścili basen i udali się do willi państwa Cyrus. Amelia i Miley udały się do łazienki, by założyć suche ubrania. Harry został z manekinem w salonie.
  Po kilku minutach wróciły do salonu i pozwoliły Harry'emu iść się przebrać. W tym czasie zalogowały się na stronie i napisały do Nialla:

Witaj Blondasku, podobasz mi się coraz bardziej. Masturbuję się przy Twoim zdjęciu.  Jesteś taki przystojny. Może poznamy się bliżej?- James.

  Miley nacisnęła 'wyślij', wiadomość została wysłana na pocztę Nialla.

&&&


  -Jesteś pewna?- Chloe zapytała ostatni raz Jade czy chce iść z nią na koncert Liama.
  -Idź! Ja zajmę się Katie- zapewniła ją panna Twirlwall.- Baw się dobrze, a później mi wszystko opowiesz.
  -Naprawdę?
  -Tak- Jade lekko się uśmiechnęła i popchnęła Chloe w stronę drzwi.
  -Dziękuje- szepnęła panna Walsh i pożegnała się z koleżanką i Katie. 
Opuściła willę państwa Thirlwall i udała się na koncert na którym miał grać Liam- jej kolejna ofiara. 
  Po kilku minutowej jeździe znalazła się na miejscu. Zaparkowała na parkingu i ruszyła w stronę wejścia, drzwi otworzył jej portier i sprawdził bilet. W holu znajdowało się  kilka par. Kobiety były ubrane w eleganckie czarne suknie, a mężczyźni w idealnie dopasowane fraki. Zaczepiła jednego z ochroniarzy i poprosiła go, by po koncercie przekazał dyrektorowi Filharmonii Wiedeńskiej wiadomość. Ochroniarz schował kopertę do kieszeni wraz z banknotem za milczenie.
  Chloe postanowiła wejść do środka, przy scenie kręciła się zdenerwowana Karen Payne. Co jakiś czas poprawiała swoje włosy i makijaż. Panna Walsh spojrzała na scenę na której znajdował się fortepian, obok leżała marynarka Liama. Podeszła bliżej sceny i w chwili kiedy Karen była zajęta kłótnią z mężem. Chloe umieściła dyktafon w kieszeni. Po chwili na scenie pojawił się Payne i założył marynatkę. Panna Walsh lekko się uśmiechnęła i zajęła swoje miejsce.

&&&


  Max uchylił drzwi do sali w której przebywał George. Zajrzał do środka, Shelley leżał na łóżku. Spoglądał w biały sufit. Lewą rękę miał w gipsie, na twarzy miał kilka zadrapań.
  -Witaj George- Max zamknął za sobą drzwi i podszedł do łóżka. Shelley tylko na niego spojrzał.
  -To wraca- szepnął.- BETA miała być dziedzictwem naszych ojców, a teraz ktoś chce się nas pozbyć...
  -Przesadzasz!- krzyknął Max.- Nikt oprócz nas i naszych ojców nie zna prawdy o BECIE. Każda osoba, która zaczyna coś podejrzewać jest likwidowana.
  -No tak ale...
  -Nie ma żadnego ale- przerwał mu Max.- Jakaś dziewczyna się na tobie zemściła za twoje łóżkowe gierki i koniec tematu.
  -Nie byłbym taki pewien, ale to już nie mój problem- powiedział.- Odchodzę z BETY, nie będę już wam przeszkadzał, ale ostrzegam byście uważali.
  -Dobrze stary- Max poklepał George'a po nodze.- A ty wracaj do zdrowia- życzył mu i opuścił gabinet.
  -Nie bądź taki pewien- westchnął po wyjściu przewodniczącego BETY.- Coś czuję, że to koniec BETY i was.

&&&

  Liam zagrał ostatnie akty i na sali rozległy się brawa. Na scenie pojawił się pan Schiller- dyrektor Filharmonii Wiedeńskiej. Objął Payne'a i pogratulował mu wspaniałego występu.
  -Czy taki talent może się marnować?- zapytał zgromadzonych.- Oficjalnie informuję, że Liam James Payne został jednym z muzyków Filharmonii Wiedeńskiej- na sali rozległy się brawa i wiwaty.
  Na scenie pojawił się ochroniarz i podał białą kopertę panu Schiller. Dyrektor szybko ją odczytał, z jego twarzy zniknął śmiech i spojrzał na szczęśliwego Liama. Podszedł do niego i kazał opróżnić kieszenie. Na sali zapanowała cisza. Chloe lekko się uśmiechnęła i dokładnie obserwowała całą sytuację. Payne w szoku opróżnił kieszenie z jednej z nich wypadł dyktafon. Zgromadzeni byli w szoku. Liam zaczął się tłumaczyć, ale dyrektor tylko skarcił go wzrokiem i zszedł ze sceny na którą wbiegła Karen i uderzyła syna z całej siły. Zgromadzeni wybuchli śmiechem i zaczęli buczeć na Liama. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
  Dwudziesty piąty września dwa tysiące dziesiątego roku była datą końca kariery Liama P.

&&&

  Michael zajechał na podjazd domu w którym kiedyś mieszkał z rodzicami, zgasił silnik. Spojrzał na dobrze  znany mu budynek. Podszedł do bramy, była otwarta. Uchylił ją szybko i znalazł się pod budynkiem w którym spędził najszczęśliwsze chwile swoje życia. Dom był zamknięty, ale wiedział jak można się wkraść do środka. Po kilku minutach był już w środku. Nic się nie zmieniło. Wszystkie meble pozostawały na miejscu, były tylko przekryte w obawie przed zniszczeniem. Rozejrzał się dookoła i wszedł po schodach na górę. Po lewej znalazł drzwi do swojego starego pokoju. Były lekko uchylone. Zatrzymał się na chwile, wziął głęboki wdech i wszedł do środka. Był pusty. Po śmierci rodziców zabrał wszystkie swoje rzeczy i oddał biednym. To był rodzaj jego terapii. Usiadł na parapecie okna i zaczął płakać. Ponownie próbował dodzwonić się do Taylor, która nie odbierała kolejny raz. Czuł się samotnie.
  Siedział tam jakiś czas, następnie zerwał się z miejsca i wybiegł z domu. Kiedy był na zewnątrz wsiadł do samochodu i ruszył z piskiem opon. Przez kolejne minuty spędził na jeżdżeniu po mieście. Wkrótce skończyło mu się paliwo. Zajechał na stację benzynową. Zatankował do pełna, wsiadając do auta zobaczył obok sklep. Chwycił portfel i postanowił kupić jakiś alkohol. Na rękach umieścił go tyle, ile dał rady. Podszedł do kasy. Starsza kasjerka tylko na niego spojrzała i skasowała zakupy. Rzucił kilka banknotów na ladę i szybko opuścił sklep.

&&&

  Harry opróżnił kolejny kieliszek whisky i opadł na łóżko obok Amelii. Miley sprawdzała właśnie jak miewa się manekin. Styles spojrzał na pannę Lily.
  -Całowaliśmy się?- zabełkotał. 
  -Chyba nie- odpowiedziała, lekko się uśmiechając.- Ale możemy to zmienić- przybliżyła swoją twarz w stronę Harry'ego. 
  -Jesteś pewna?
  -Oczywiście- ich usta złączyły się w pocałunku. Po chwili go przerwali i spojrzeli sobie głęboko w oczy. Amelia poczochrała włosy Stylesa i ich usta ponownie się spotkały w namiętnym pocałunku. Harry wziął pannę Lily na kolana. Jego ręce zaczęły wodzić po jej plecach i po chwili pozbył z jej ciała bokserki. Ona nie była mu dłużna i zerwała z niego koszulę. Zaczęła całować jego tors. On jednym zwinnym ruchem zdjął jej stanik i wyrzucił go za siebie.
  -Co tu się dzieje?- do środka weszła Miley.
  -Dołączysz się?- zaproponowała Amelia. Panna Cyrus najpierw chciała się wycofać, ale pod wpływem impulsu podeszła do pary i zepchnęła Amelię z kolan Harry'ego.
  -To tak się robi- szepnęła i zaczęła robić malinki na szyi Stylesa. Amelia stanęła za Harry'm i zaczęła pocierać się o jego plecy. Loczek krzyknął z rozkoszy. Gwałtownie położył Miley na plecach i wraz z Amelią zerwali z niej ubrania. W tym czasie panna Cyrus zajęła się rozporkiem Harry'ego i pozbyła spodni, a później bokserek. Ręką zaczęła masować wzwód Stylesa. On ponownie jęknął z rozkoszy.
  -Ale będzie zabawa- szepnęła Amelia.

&&&

  Chloe wybrała się na wieczorny spacer po plaży. Dom państwa Thirlwall znajdował się nad samym oceanem. Na niebie błyszczało miliony gwiazd, panna Walsh od dziecka lubiła obserwować nocne niebo. Ocean cicho szumiał, bryza rozwiewała jej długie ciemne włosy. Chloe wyciągnęła z kieszeni zdjęcie Liama i czerwony marker. Przyjrzała się fotografii, a następnie odznaczyła swoją kolejną ofiarę. Poczuła lekkie ukojenie, pod wpływem chwili podarła zdjęcie chłopaka i kawałki wyrzuciła do wody. Wtedy poczuła się wolna. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na klif. Zobaczyła tam pijanego mężczyznę ledwo trzymającego się na nogach.
  -Nie!- krzyknęła i zaczęła biec w stronę nieznajomego.
Natychmiast wspięła się na szczyt. Był już bliska samobójcy, zwolniła, by go nie przestraszyć.
  -Odjedź!- krzyknął i zrobił krok do przodu.
  -Ok, odejdę- szepnęła.- Ale ty zrobisz dwa kroki do tyłu.
  -Zgoda- powiedział i wykonał jej polecenie.
  -Mam na imię Chloe. Chloe Walsh- przedstawiła się.- A ty jak masz na imię?
  -Czy to ważne?- westchnął.
  -Tak, dla mnie tak- powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
  -Nazywam się Michael. Michael Trevino...- przedstawił się cicho. Serce dziewczyny zaczęło bić jak oszalałe. Obok niej stał jej ukochany z dzieciństwa.


&&&

  Niall wrócił do salonu, zastał śpiącego Zayna na kanapie. Sięgnął po koc i okrył mulata. Widok śpiącego Malika rozśmieszył go, chłopak ssał swojego kciuka. Wtedy Niall przypomniał sobie Danny'ego, który zawsze w czasie snu ssie swojego palca. Blondyn usiadł na fotelu i włączył telewizor. Na CBS kończył się właśnie koleiny odcinek  NCIS, serial został nagle przerwany. 
  -Wiadomość z ostatniej chwili- twarz spikera była bardzo poważna.- Jak podały australijskie media. Samolot lecący z Los Angeles do Perth rozbił się podchodząc do lądowanie. Nikt nie przeżył katastrofy...
  -Mama, Danny...- szepnął Niall i zaczął płakać...

&&&



___________________________


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Przepraszam, że tak późno, ale miałam kolokwium z angielskiego. 
Zapraszam do zadawania pytań w zakładce- 'Dziś pytanie, dziś odpowiedź'.

Kolejny rozdział w poniedziałek,
Sophiexxx.

Zapraszam jeszcze na opening opowiadania:


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

III Rozstanie

| Michael Buble - It's a Beautiful Day |

  W ogrodzie państwa Horan na najwyższym drzewie znajdowała się baza Seleny i Nialla. Spędzali tam każdą wolną chwilę, walcząc z kosmitami, którzy najeżdżali Ziemię, by przejąć nad nią władzę. Wtedy jednak nie prowadzili wojny z kosmitami tylko siedzieli po turecku i spoglądali sobie w oczy.
  -A co jeśli zajdę w ciążę?- zapytała dziesięcioletnia Selena.
  -Nie bądź śmieszna- odpowiedział Niall.- Podpytałem rodziców i dzieci biorą się w inny sposób. No weź! To tylko pocałunek, a jeśli zajdziesz w ciążę to wezmę z tobą ślub i będziemy razem.
  -No nie wiem- szepnęła niewinnie brunetka, bawiąc się palcami.
  -Jeśli nie chcesz to mogę pocałować Demi okularnicę- wtrącił Niall.
  -O nie!- krzyknęła.- Tylko nie ona- oburzyła się Selena i przybliżyła się do twarzy przyjaciela. Czuła jego oddech na swojej skórze. 
  -Boję się- szepnął Irlandczyk.
  -Ja też- wyznała Selena, dotykając policzka Nialla.- To może na raz, dwa, trzy?- zaproponowała.
  -Ok- zgodził się Niall.- Raz, dwa, trzy...- przybliżyli swoje twarze. Po chwili krzyknęli z bólu i złapali się za swoje nosy.

  Niall przypomniał sobie tą sytuację, kiedy nakrywał do stołu. Chciał, by kolacja udała się idealnie. W całym salonie porozstawiał wazony ze świeżymi kwiatami, które zerwał z ogrodu. Na stole na którym miała odbyć się kolacja ustawił wazon z fioletowymi różami, które oznaczają przyjaźń do kogoś oraz czerwonymi frezjami, które oznaczają radość z czyjejś obecności. Na białym obrusie ustawił pięć talerzy, na ten widok na jego usta wkradł się uśmiech. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie będą spożywali kolacji sami. Dziś będą mieli wyjątkowego gościa.
  Niall ostatni raz spojrzał na nakryty stół. Poprawił jeszcze sztućce i był pewien, że wszystko jest już gotowe.
  -Naomi i Dannny do salonu!- krzyknął do rodzeństwa bawiącego się w ogrodzie.
  Po chwili mali Horanowie wbiegli do domu, na ich widok Niall zasłonił usta. Cali byli wybrudzeni w jakimś smarze, a do tego we włosy Naomi zawinęła się guma do żucia. Będzie ciężko- pomyślał i chwycił swoje rodzeństwo i udał się z nimi do łazienki.

***

  Miley po powrocie do domu wzięła orzeźwiający prysznic, na tarasie w samotności zjadła obiad i udała się do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i wyciągnęła z torby zadania domowe, które musiała wykonać na jutro. Położyła zadania na biurku, nie miała ochoty na ich odrabianie, wiedziała, że jutro z samego rana spotka jakiegoś naiwniaka, który da jej przepisać. Położyła się na łóżku i spojrzała na sufit, swoje ręce ułożyła wzdłuż ciała. Poczuła, że prawa dłoń dotyka jakiejś kartki. Szybko ją chwyciła i spojrzała na biały papier.
  -O cholera! Zapomniałam!- krzyknęła i zerwała się z łóżka. Chwyciła laptopa i go włączyła. W przeglądarce internetowej wpisała adres strony. Strona szybko się załadowała. Miley zarejestrowała się na niej jako James Cooper.

Do Nialla Horana
Cześć Niall! Co za piękne imię. Jestem James, chcesz porozmawiać? Mam słabość do blondynów i niebieskich oczy.
  Miley wysłała wiadomość do Nialla, z wielkim uśmiechem położyła się na łóżku. W jej głowie już narodził się plan jak ośmieszyć blondyna.

***

  Niall szybko próbował uczesać włosy Naomi. W czasie kąpieli udało mu się usunąć gumę z jej włosów. Danny ubrany w czarne spodnie i kremową koszulę spoglądał jak Niall na szybko próbuje związać włosy ich  siostry. Co jakiś czas lekko się uśmiechał, widząc na twarzy swojej bliźniaczki grymas.
  -Ałł!- krzyczała Naomi.
  -Jak chcesz być piękna to musisz cierpieć- szepnął Niall, sięgając po kolejną spinkę.
  -Dlaczego nie mogę mieć krótkich włosów jak ty czy Danny?
  -Bo jesteś dziewczyną, a dziewczyny mają długie włosy- oznajmił jej i przypiął ostatnią spinkę.
  -Co tu się dzieje?- do salonu weszła Maura, która właśnie wróciła z pracy. Na jej widok Danny szybko do niej podbiegł i skoczył jej na ręce.
  -Będziemy mieli gościa- oświadczył dumnie Niall, odkładając grzebień i poprawiając swoją marynarkę.- Odwiedzi nas dziś ważna dla mnie osoba.
  -O Boże!- Maura usiadła na łóżku.- Poznamy twoją dziewczynę? Synku tak się cieszę- ucałowała blondyna w policzek.
  -Mamo przestań- Niall odsunął się od swojej rodzicielki.- Idź na górę i się odśwież. Już przyszykowałem ci ubrania.
  -Czy ona jest w ciąży?- w głosie Maury było słychać przerażenie.- Rozmawialiśmy o bezpiecznym seksie...
  -Mamo!- przerwał jej blondyn.- Nikt nie jest w ciąży i nasz gość nie będzie moją narzeczoną. Zrozumiano?
  Maura kiwnęła głową i udała się do swojej sypialni.

***

   Jessica Alba zatrzymała auto przed miejscowym cmentarzem. Zamknęła drzwi i ruszyła przed siebie. U stojącej przy wejściu kwiaciarki kupiła jedną kremową różę i weszła na teren nekropoli. Powoli maszerowała alejkami, mijając kolejne nagrobki. Po krótkim marszu stanęła nad grobem Amandy Gomez, położyła na płycie nagrobnej kwiat.
  -Przepraszam, że zostawiłam cię z tym sama- szepnęła i otarła spływającą łzę.- Bałam się, tak cholernie się bałam. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz?

***


  Zdenerwowana Chloe zatrzymała się przed domem państwa Horan. Serce waliło jej jak po przebiegnięciu maratonu. Przyjrzała się w lusterku, sięgnęła po prezenty dla bliźniaków  i kwiaty dla Maury. Wyszła z auta i zobaczyła plac na którym jeszcze pięć lat temu stał jej rodzinny dom. W jej oczach pojawiły się łzy, ale mocno ścisnęła pięść i ruszyła przed siebie. Wiedziała, że łzy są oznaką słabości. Stanęła przed drzwiami i zapukała. Po chwili usłyszała kroki. Drzwi uchyliły się i przed sobą zobaczyła uśmiechniętego Nialla. Pocałowała go w policzek i weszła do środka. Korytarz prowadził wprost do salonu. Przy stole siedziała Naomi w jasnej sukience obok niej Danny, który przyglądał się Maurze, która próbowała zapiąć swoją sukienkę.
  -Dzień dobry- odezwała się Chloe. Na jej głos Maura i Naomi spojrzały w jej stronę. Na jej widok pani Horan zasłoniła usta, po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
  -Selena- szepnęła i mocno przytuliła brunetkę.- Boże myślałam, że już cię nie zobaczę. Niall dlaczego mi nic nie powiedziałeś?- zwróciła się do syna.
  -Rozpoznałaś ją?- zapytał zdziwiony.
  -Oczywiście- oświadczyła kobieta.- Ach ci mężczyźni- szepnęła Chloe na ucho.
  -Słyszałem- wtrącił Niall. Wziął Danny'ego za rękę i stanął obok Chloe.- Naomi, Danny- zwrócił się do bliźniaków.- To jest moja dobra przyjaciółka Chloe Walsh. Przywitajcie się ładnie.
  -Chloe Walsh?- zdziwiła się Maura.
  -Później opowiem- odrzekła Chloe i przywitała się z bliźniakami.
  -Jestem Naomi Horan i mam tyle lat- dziewczynka podniosła do góry rękę i wskazała cztery palce.- A to jest mój brat Danny- wskazała na chłopaka.
  -Miło was poznać- rzekła Chloe i podała im prezenty.
  -Dziękujemy- podziękowała Naomi i odebrali prezenty, które następnie szybko rozpakowali.
  -To dla pani- panna Walsh podała Maurze bukiet kwiatów.
  -Nie było trzeba- odpowiedziała pani Horan i lekko się uśmiechnęła.

***

  -Jak to odchodzisz?- krzyknął Max w stronę Zayna.- Nie możesz! Obiecywałeś, że będziesz z nami zawsze.
  -Obietnicę zawsze można łamać- odpowiedział mulat.
  -Zayn, przemyśl to jeszcze raz- odezwał się Harry.
  -Już podjąłem decyzję- rzekł dumnie Zayn.- Co o tym sądzisz Josh?- zwrócił się do Cuthberta wyglądającego przez okno. 
  -Twoja decyzja- szepnął i wrócił do obserwowania samochód na ulicy.
  Do siedziby BETY wbiegł zdenerwowany Nathan. Szybko chwycił butelkę z wodą i upił kilka łyków. Musiał się uspokoić. Cały drżał z nerwów.
  -Coś się stało?- zapytał Zayn, siadając obok.
  -George.... George...- zaczął się jąkać.
  -Co z Shelley'em!?- Max podniósł głos i spojrzał na przerażonego Sykesa.
  -Wpadł pod samochód. Jego stan jest krytyczny- szepnął.

***

  Naomi i Danny odeszli od stołu i udali się na kanapę gdzie zajęli się swoimi prezentami od Chloe. Na ich widok panna Walsh uśmiechnęła się, ich widok przypomniał jej dziecięce lata spędzone z Niallem.
  -Selena... to znaczy Chloe może jeszcze ciasta?- zaproponowała Maura.
  -Nie dziękuje- odpowiedziała brunetka.- Już jestem pełna- poklepała się po brzuchu.- Mogę o coś zapytać?- spojrzała na panią Horan i Nialla.
  -Pytaj kochanie- zachęciła ją Maura.
  -Dlaczego Danny przy kolacji nie powiedział ani jednego zdania? Jest taki spokojny i cichy?- na dźwięk tego pytania w salonie zapanowała cisza.
  -Bo wiesz- odezwał się po chwili Niall.- Danny jest od urodzenia głuchoniemy- po policzku Chloe spłynęła łza.
  -Przepraszam, nic nie wiedziałam- zaczęła się tłumaczyć. 
  -Nic się nie stało, kochanie- dodała Maura.- Danny jest takim szczęśliwym dzieckiem.
  -Może wam jakoś pomóc?- zaproponowała Chloe.- Mój wujek ma w Perth znajomego, który prowadzi klinikę dla osób z kłopotami słuchu. Może uda się tam pomóc Danny'emu?
  -Nie, nie trzeba- odezwała się pani Horan.
  -Nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu- oznajmiła Chloe i wyciągnęła z torebki telefon.- Zaraz zadzwonię do wujka- oznajmiła i wyszła do ogrodu. 

***

  Zayn wbiegł do szpitala, na recepcji dowiedział się gdzie przebywa George. Szybko udał się do windy i nacisnął guzik z odpowiednim numerem piętra. Winda ruszyła, a następnie wydała charakterystyczny dla siebie dźwięk. Drzwi otworzyły się i Malik wszedł na korytarz. Na krześle zobaczył zapłakaną siostrę George'a- Harriet.
  -Co z George'm?- zapytał natychmiast i usiadł obok dziewczyny.
  -Jego stan jest krytyczny, ma złamany kręgosłup i prawdopodobnie jak przeżyje, to do końca życia będzie jeździł na wózku inwalidzkim- szepnęła i wpadła w ramiona Zayna. Mulat próbował ją uspokoić, lekko masował jej plecy. Chciał ulżyć jej w cierpieniu.

***

  -Zaraz po pogrzebie Louis, to znaczy mój wujek zabrał mnie do Australii- swoją historię zaczęła Chloe.- Zamieszkaliśmy w Sydney, zaadoptował mnie i zaproponował mi bym przyjęła jego nazwisko. Zgodziłam się, a przy okazji postanowiłam zmienić swoje imię. Pragnęłam zmienić swoje życie, zapomnieć o tym co mnie spotkało w Los Angeles. Chciałam zacząć wszystko od nowa.
  -Ale wróciłaś- wtrącił Niall.
  -Jak mogłabym o was zapomnieć- Chloe lekko się uśmiechnęła i przytuliła przyjaciela i Maurę.- Musiałam się usamodzielnić i postanowiłam wrócić do Los Angeles do moich znajomych. Kocham was.
  -My ciebie też- odpowiedział Niall i pani Horan.
  -Może zostaniesz na noc?- zaproponowała Maura i wstała od stołu, by zabrać brudne naczynia.
  -Z miłą chęcią- zgodziła się brunetka.- Może pomogę?
  -Jesteś naszym gościem- odezwał się Niall.- Ty pobaw się z Naomi i Danny'm, a ja pomogę mamie.

***

  Michael przygotowywał się do jutrzejszej sprawy, przeglądał dokumenty, które udało mu się uzyskać. Obok niego siedziała Taylor, chciała go wspierać. Wiedziała, że potrzebuje on teraz wsparcia. Wstała i podała mu sok stojący na komodzie. Następnie zaczęła masować mu barki.
  -Rozluźnij się- szepnęła mu do ucha, przygryzając płatek.
  -Już się robi księżniczko- odpowiedział i odchylił głowę do tyłu.- Pocałuj mnie- poprosił. Taylor lekko musnęła jego usta.- Ej!- krzyknął i pociągnął ją do siebie. Usiadła mu na kolanach i zaczęła się bawić jego włosami. 
  -Kocham cię Tay- szepnął jej i namiętnie pocałował. Ich pocałunek był coraz bardziej zachłanny. Wstał z miejsca i wziął ją na ręce, ona owinęła swoje nogi wokół jego bioder. Michael ruszył w stronę swojej sypialni. 

***

  Maura zajrzała jeszcze do pokoju syna, by upewnić się, że Niall i Chloe już śpią. Następnie zgasiła światło na korytarzu i weszła do swojej sypialni.
  -Już- szepnęła Chloe i zrobiła dla przyjaciela miejsce na łóżku. Niall położył obok niej, razem spojrzeli na sufit. 
  -Powiedz mi prawdę- poprosił blondyn.- Wiem, że to co powiedziałaś mojej mamie to zmyślona historia- Chloe podniosła się do pozycji siedzącej i zaczęła płakać. Niall również się podniósł i przytulił przyjaciółkę.- Jestem przy tobie. Możesz mi zaufać- zapewnił ją i ścisnął jej dłoń. Panna Walsh wzięła głębi wdech:
  -W noc pożaru zostałam zgwałcona- szepnęła i wpadła w ramiona Nialla. Po jej policzkach spływały łzy. Od pięciu lat marzyła, by móc wypłakać się w ramionach swojego najlepszego przyjaciela. Żaden psycholog ani lekarz nie był w stanie jej pomóc.
  Następnie opowiedziała mu o planie zemsty na swoich oprawcach. Niall wysłuchał wszystkiego ze spokojem i na końcu jeszcze raz mocno ją przytulił.
  -Pomogę ci- odezwał się i pocałował ją w czoło.
  -Dziękuje- szepnęła Chloe i położyła się obok Nialla. Zasnęli razem przytuleni. Ich przyjaźń była silniejsza niż kiedykolwiek.

***


  Do gmachu sądu wkroczył Michael ubrany w idealnie dopasowany garnitur w towarzystwie Maggie i babci. Przed salą już oczekiwała Miranda wraz rodzicami.
  -Witam- przywitał się prawnik.- Jestem Michael Trevino i będę reprezentował państwa przed sądem. Macie państwo jakieś pytania?- Miranda wraz z rodzicami pokręcili głowami.- Zapraszam do środka- rzekł i otworzył drzwi na salę rozpraw.

***

  Chloe spotkała się z Ryanem Goslingiem w Cafe Russo. Ryan był jej pracownikiem, dwa lata tamu pomogła wyjść mu z problemów i dała mu pracę w swoim konsorcjum.
  -W czym mogę pomóc szefowo?- zapytał Gosling, odkładając filiżankę z kawą. Panna Walsh wyciągnęła z torebki fotografię przedstawiającą dwie dziewczyny.
  -Którą wybierasz?- spojrzała podwładnemu w oczy.
  -Może ta ciemniejsza- szepnął i wskazał na twarz Cary.
  -Dobry wybór- Chloe lekko się uśmiechnęła i rozdarła zdjęcie na pół.- Później wyślę ci esemesem jej adres. Musisz ją uwieść, przespać się z nią i zrobić zdjęcia. Masz na to czas do jutra. O ósmej mam mieć zdjęcia. Zrozumiano?
  -To dla mnie przyjemność- zażartował Ryan, dopijając kawę.

***

  W sali lekcyjnej w ostatniej ławce przy ścianie siedział Harry i Josh, w ławce przed nimi siedział Nathan i Zayn. W środkowym rzędzie siedziała Miley i Jade. W ostatniej ławce na Chloe oczekiwał Niall, martwił się o przyjaciółkę. Pani Holmes nie lubiła jak ktoś spóźnia się na jej zajęcia. W klasie panował gwar, Niall położył głowę na stoliku, był bardzo zmęczony, całą noc rozmawiał ze swoją przyjaciółką.
  -Już jestem- usłyszał jej głos.
  -Nareszcie- szepnął.- Pani Holmes nie lubi spóźnień- ostrzegł ją.
  -Dzień dobry- do sali weszła Kate Holmes.
  -Dzień dobry, pani Holmes- odpowiedziała chórem klasa.
  -Przez najbliższy weekend każdy w was będzie opiekował się manekinem dziecka- oznajmiła radośnie. Na twarzy każdego ucznia pojawił się grymas.- Zawsze sami dopieraliście się w pary, ale od tego roku każdy będzie losował z kim będzie w parze- z biurka wyciągnęła kulę z nazwiskami uczniów.- Gotowi?
  -Tak- odpowiedzieli chórem. Nauczycielka wyciągnęła pierwsze nazwisko:
  -Horan- każdy spojrzał na Nialla.- I Malik. Gratulacje chłopcy będziecie partnerami- oznajmiła pani Holmes. Na twarzy zarówno Nialla jak i Zayna pojawiło się niezadowolenie. Harry odniósł rękę.
  -Panie Styles, nie ma zamian- odezwała się nauczycielka i ponownie zaczęła losować.- Styles- poinformowała- i Cyrus. Harry spojrzał na Miley, lekko się do niej uśmiechnął.- Dalej Walsh i Thirwall- Chloe odetchnęła z ulgą i pomachała ręką do Jade.

***

  Miley w towarzystwie Amelii jadła lunch. Zajmowały stolik przy oknie, oczekiwały na przyjście Perrie, ale blondynka nie pojawiała się.
  -Nie martw się- Amelia próbowała pocieszyć pannę Cyrus.- Słyszałam, że Styles jest dobry w łóżku.
  -Przestań!- przerwała jej Miley.- Nie obchodzi mnie to durne zadanie- oznajmiła.- Czekam tylko na odpowiedź Horana...
  -Odpowiedź Horana!?- zdziwiła się panna Lily.- Nie mów, że do niego napisałaś?
  -Cześć jestem James Cooper- przedstawiła się Miley.
  -Kocham cię- zażartowała Amelia.- Już nie chciałabym być w skórze Horana- oznajmiła blondynka.
  -OMG!- krzyknęła panna Cyrus na widok Jade i Nathana razem wchodzących na stołówkę.- Czy... czy oni są razem?- zaczęła się jąkać.
  -Słyszałam, że tak- odpowiedziała Amelia.- Straciła władzę i musi gdzieś się wepchać.
  -Działamy?- zaproponowała Miley.
  -Oczywiście- zgodziła się panna Lily i przybiła żółwika z panna Cyrus.



***

  Cara opalała się właśnie nad basenem kiedy otrzymała wiadomość od swojej partnerki.
From Rita
Muszę dłużej zostać w Chicago. Do zobaczenia jutro. Kocham Cię- R.
  Panna Delevingne odczytała wiadomość i odłożyła telefon. Nie chciała samotnie spędzać wieczoru. Szybko udała się do swojego pokoju i ubrała się w ciemną miniówkę i jasną bokserkę, usta pomalowała czerwoną szminką, w torebce umieściła telefon i karty kredytowe. Postanowiła wybrać się do klubu, by się zabawić.

***

  Chloe i Niall opuszczali mury szkoły i kierowali się w stronę parkingu, musieli jeszcze odebrać Naomi i Danny'ego z przedszkola.
  -Mogę prowadzić?- zapytał blondyn.
  -Oczywiście- odpowiedziała Chloe i rzuciła przyjacielowi klucze.
  Wsiedli do auta i odjechali z parkingu. Każdy uczeń na nich spoglądał. Niall dzięki powrocie Seleny dużo zyskał.
  -Przykro mi, że będziesz opiekował się manekinem z Zaynem- odezwała się jak stali na czerwonym świetle.
  -Ale mi nie- odrzekł Niall i ruszył.
  -Że co?- zdziwiła się brunetka.- Zaraz, zaraz- szepnęła i spojrzała na Nialla.- Jesteś gejem?- zapytała. Blondyn zatrzymał samochód i spojrzał na przyjaciółkę. Wpadł w jej ramiona i zaczął płakać.- Jestem pierwszą osobą, która o tym wie?- Niall pokiwał głową.- Super!- krzyknęła po chwili.- Będziemy mieć wspólne tematy na temat mężczyzn- dodała.
  -Akceptujesz to?- zapytał zdziwiony Niall.
  -Oczywiście, mieszkamy w XXI wieku, a nie w średniowieczu. Życzę ci dużo szczęścia.
  -Dziękuje- szepnął.
  -To jest przyjaźń- stwierdziła Chloe.- Niall kocham cię.
  -Ja ciebie też.

***

  Ryan obserwował Carę, oczekiwał momentu w którym dziewczyna pod wpływem alkoholu będzie chciała opuścić klub. Miał już plan, planował zabrać Carę do jej domu i tam uprawiać z nią seks, by później przyłapał ich ktoś w rodziny.
  Gosling zauważył, że panna Delevingne udaje się w stronę wyjścia. Szybko do niej podbiegł, zapytał ją gdzie jest wyjście. Ona zaproponowała mu, że mogą wyjść razem. Opuścili klub i razem siedli do taksówki.

***

  Zayn po szkole postanowił odwiedzić George'a w szpitalu. Na korytarzu spotkał Harriet. Zauważył, że jest bardzo zdenerwowana.
  -Co się dzieje?- zapytał panny Shelley.
  -Stan George'a się pogorszył- szepnęła i wpadła w ramiona Zayna.
  -Wszystko będzie w porządku- próbował ją uspokoić.
  -Zatrzymanie akcji serca na piątce!- usłyszeli głos pielęgniarki. Do sali w której przybywał George wbiegli lekarze i pielęgniarki, by walczyć o jego życie.

***

  Rano Cara obudziła się u boku nagiego Ryana. Próbowała otworzyć oczy, ale ból głowy jej na to nie pozwalał. Podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na drzwi, w których stała zapłakana Rita. Kręciła tylko głową.
  -Rita kochanie!- Cara próbowała wstać z łóżka.- Przepraszam...
  Panna Ora jej nie słuchała, zbiegła do salonu i opuściła dom państwa Delevingne wiedziała, że jej związek dobiegł końca, przypomniała sobie słowa Cary, która obiecała, że już jej nigdy nie zdradzi. Siadła do samochodu i z piskiem opon ruszyła przed siebie. Nie zwracała uwagi na przepisy, chciała być jak najdalej willi państwa Delevingne. Wjeżdżała na autostradę, kiedy nie zatrzymała się na krzyżówce. Uderzyła w nią rozpędzona ciężarówka. Jej auto zostało zmiecione z ulicy i ciągnięte przez dłuższy odcinek drogi.

***

  Chloe odłożyła słuchawkę. Przed chwilą skończyła rozmowę z recepcjonistką w szpitalu, która poinformowała ją, że Rita Ora poniosła śmierć na miejscu. Kolejny raz odetchnęła z ulgą. Kolejna ofiara przynosiła jej ukojenie po stracie matki.
  Następnie zadzwoniła do rezydencji państwa Delevingne. Poprosiła do telefonu Carę, by poinformować ją o śmierci Rity. Krzyk rozpaczy panny Delevingne był dla Chloe jak lekarstwo na ból. Rozłączyła się i zaczęła się uśmiechać. Teraz cierpieli inni, ona już wiedziała jaki to ból. Rozkoszowała się myślą, że inni zastanawiają się nad tym- dlaczego ich to spotyka?
  Pożegnała się z Mercedes i udała się na spotkanie z wujkiem Louisem.

***

  Cara wpadła w rozpacz. Nikt nie mógł jej uspokoić. Państwo Delevingne zadzwonili do szpitala i byli pewni, że Rita zginęła zgnieciona przez ciężarówkę. Chcieli jakoś pomóc córce, ale ona uciekła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi na klucz i udała się do łazienki. Znalazła silne leki nasenne, połknęła całą garść tabletek i położyła się do łóżka. Już za chwilę będzie razem ze swoją ukochaną Ritą.

***

  Chloe wróciła ze spotkania. Zjadła wraz z Mercedes obiad i udała się do swojego pokoju. Sięgnęła po niewielki, ciemny kuferek z napisem 'zemsta'. Wyszła na taras i usiadła przy stoliku. Ze środka wyciągnęła zdjęcie Rity Ory i Cary Delevingne oraz czerwony marker. Przyjrzała się fotografii i po chwili odznaczyła swoje dwie kolejne ofiary.
  Spojrzała na listę, na której już oczekiwała kolejna ofiara.Strzeżcie się! Zemsta się zaczęła! Zemsta to suka, a tak się składało, że ja również. *


__________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
* Jeaniene Frost - Jedną nogą w grobie

O nowych rozdziałach informuję tylko przez gg. Mój nr to 46005660. Swoje numery zostawiajcie w komentarzach.

Zapraszam do zadawania pytań w zakładce- Dziś pytanie, dziś odpowiedź.
Kolejny rozdział za tydzień lub dwa.
Do przeczytania,
Sophiexxx.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

II Sprawiedliwość

Z dedykacją dla mojego Szkraba, Juggins.x wierzę w Ciebie.   


_____________
  -Wypuście mnie!- krzyknęła z całych sił.
  -Teraz się zabawimy- rzekł George i podszedł do Seleny. Pogłaskał ją po policzku.
  -Zostaw mnie!- powiedziała przez zaciśnięte zęby, a następnie plunęła mu w prosto w twarz.
  -Ty dziwko!- krzyknął Shelley i uderzył dziewczynę w twarz. Upadła na ziemię.

  Po policzku Chloe spłynęła samotna łza, szybko ją otarła. Siedziała przy stoliku w kawiarni przy Rodeo Drive, przeglądała zdjęcia w telefonie, które udało jej się wykonać z ukrycia Niallowi. Marzyła, by móc go przytulić, opowiedzieć mu wszystko. Chciała zobaczyć jego piękny uśmiech, poczuć jego pozytywne nastawienie.
  -Proszę, proszę- usłyszała głos dziewczyny.- Kto powrócił do L.A? Selena Gomez we własnej osobie, a myślałam, że już się nie spotkamy?
  -Witaj, Ella- odparła szorstko Chloe.- Napijesz się czegoś?
  -Nie, dziękuję- odpowiedziała panna Henderson.- Nie przyszłam tu na ploteczki. Mam to o co mnie prosiłaś. Jeszcze dziś wracam do Nowego Jorku- wyciągnęła z torebki białą kopertę formatu A4 i położyła ją na stole.- Powodzenia Chloe- rzekła i odeszła od stolika. Panna Walsh odprowadziła ją wzrokiem do wyjścia, a następnie sięgnęła po kopertę.
  -Moja pierwsza ofiara- westchnęła i sprawdziła zawartość podarku Eli.

***

  Niall pośpiesznie wybiegł z domu, chciał jak najszybciej spotkać się z Seleną. Pośpiesznie pożegnał się z mamą i rodzeństwem. Maura była zdziwiona zachowaniem syna, ale o nic nie pytała. Wiedziała, że wieczorem wszystko jej opowie.
  Niall szybko sięgnął po rower i udał się w stronę szkoły. Chciał już ją zobaczyć, przytulić, powiedzieć, że tęsknił. Zapytać dlaczego odeszła? Wiedział, że od tego momentu dzielą go minuty. Wczorajsze odkrycie tchnęło w niego radość i nadzieję na lepsze życie. Czuł, że od teraz jego życie się zmieni, bo odzyskał osobę, która oprócz rodziny była dla niego najbliższa.
  Pod szkołą zostawił rower na parkingu i wbiegł do szkoły. W szafce schował torbę, przy zamykaniu drzwi wypadła mu mała biała karteczka. Nie zwrócił na to uwagi, w tej chwili myślał tylko o swojej przyjaciółce. Postanowił zaczekać na nią przed szkołą.

***

  Taylor zaparkowała swoje auto przed siedzibą fundacji "Femina'', opuściła auto i weszła do budynku. Przy wejściu powitała ją Maggie, babcia Michaela. To przez znajomość pani Trevino z Taylor, Michaela i pannę Swift połączyło uczucie.
  -Co dziś mamy?- zapytała blondynka, przepuszczając staruszkę w drzwiach.
  -Siedemnastoletnia Miranda Cosgrove- odpowiedziała cicho Maggie.- Znaleziona na plaży w Malibu, katem okazał się jej własny kuzyn.
  -O Boże, co dzieje się z tym światem?- Taylor pokręciła głową i wraz z panią Trevino weszli do dużej sali, przy oknie siedziało kilka kobiet.
  -Dzień dobry- Maggie przywitała się z kobietami i weszła do swojego gabinetu. Przy biurku siedziała brunetka. Skubała rękaw swojego zielonego swetra, spojrzała swoim smutnym wyrazem twarzy na Maggie i Taylor.
  -Witaj, Mirando- odezwała się staruszka zajmując miejsce za biurkiem.- Jak się czujesz?- podała jej szklankę wody.
  -Dobrze- szepnęła nastolatka i upiła łyk napoju.
  -Wiesz, że chcemy ci pomóc?- zapytała cicho Taylor.
  -Tak i jestem na to gotowa- odpowiedziała Miranda.- On już nie może skrzywdzić, nikogo więcej.
  -I to mi się podoba- pochwaliła ją Maggie.

***

  Amelia i Miley równym krokiem maszerowały przez środek korytarza. Każdy uczeń schodził im z drogi, nikt nie chciał popaść w ich niełaskę.
  -Widziałaś jak ubrała się Thirwall?- odezwała się Amelia, popijając kawę.
  -Szkoda słów...- Miley machnęła ręką.- To utwierdza mnie w przekonaniu, że ona nie może być przewodniczącą szkoły.
  -Masz już jakiś pomysł kto ją zastąpi?- zapytała blondynka.
  -Grande?- odparła panna Cyrus.- Jest taka głupia, że się zgodzi i będzie można nią sterować jak samolotem- na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
  -Co to?- Amelia zatrzymała się i podniosła z podłogi białą karteczkę.
  -Zobacz- powiedziała Miley. Panna Lily podniosła z podłogi kartkę i ją rozłożyła.
  -To jest jakiś adres strony internetowej, login i hasło- stwierdziła Amelia.
  -Pokaż mi- Miley wyrwała od przyjaciółki kartkę papieru i ją odczytała.- Jakąś strona, login i hasło? Chyba sobie żartujesz? Zaraz sprawdzimy do kogo należy- z torebki wyciągnęła telefon i włączyła wyszukiwarkę. Szybko wpisała podany adres i oczekiwała, aż strona się załaduje.
  -Jest- szepnęła pod nosem i spojrzała na Amelię.
  -Co to za strona?- dopytywała się blondynka.
  -Randkowa...
  -Zaloguj się!- zażądała Amelia.
  -Już, już- westchnęła Miley i wpisała login, a następnie hasło. Strona szybko się załadowała, na twarzy panny Cyrus pojawił się zdradziecki uśmieszek.
  -I co?
  -Nie zgadniesz?- odparła.
  -Mów!
  -Właśnie zalogowaliśmy się na koncie Nialla Horana- rzekła i spojrzała na przyjaciółkę.
  -Myślisz o tym, o czym ja?- zapytała Amelia.
Miley kiwnęła głową i z wielkim uśmiechem ruszyła w stronę swojej szafki.

***

  Michael zakręcił kurek z wodą, owinął się ręcznikiem w pasie i opuścił kabinę prysznicową. Podszedł do lustra i oparł się o umywalkę. Spojrzał na swoje odbicie. 
  -Jestem beznadziejny- westchnął. Schował twarz w dłoniach i zaczął płakać. Czuł się bezsilny, po śmierci rodziców, gdyby nie Taylor i babcia odebrałby sobie życie. Nie miał dla kogo żyć. Pragnął, by jego życie się zmieniło. Chciał zapewnić Taylor życie na poziomie na jaki zasługiwała, nie chciał, by jego dzieci cierpiały z powodu niedostatku. Nie mógł na to pozwolić, jego priorytetem była szczęśliwa rodzina. Zadzwonił jego telefon, szybko go chwycił i odebrał 
  -Mike- usłyszał spokojny głos swojej babci.
  -Coś się stało?- zapytał lekko zdenerwowany.
  -Nie, ale mam dobrą wiadomość- odrzekła dumnie.- Poprowadzisz swoją pierwszą sprawę.

***

  Niall nerwowo tupał nogą na parkingu. Oczekiwał na przyjazd Seleny, za każdym razem jak widział nadjeżdżający czerwony samochód jego serce waliło jak po przebiegnięciu maratonu. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu tak mu na czymś zależało. Obserwował jak Zayn podjeżdża swoim Jaguarem na parking, na siedzeniu pasażera siedziała uśmiechnięta Perrie ciągle szepcząc mu coś na ucho. Wyglądali na szczęśliwą parę, ale zachowanie Malika wskazywało na to, że panna Edwards jest dla niego obojętna. Niall zasmucił się tym widokiem. Nie przepadał za nimi, ale nie lubił jak ludzie się łudzą i liczą na miłość.
  -Niall? Czekasz na mnie?- usłyszał głos Chloe. Po jego policzkach popłynęły łzy. Odwrócił się i zobaczył swoją Selenę. Lekko się uśmiechała, dopiero wtedy ją poznał. Z chłopczycy stała się piękną kobietą.
  -Sel...- szepnął i wpadł w jej ramiona. Zaczął jeszcze bardziej płakać.
  -Przepraszam- westchnęła i również zaczęła płakać. Ich przyjaźń i miłość, powróciły. Czy będzie tak jak dawniej? 

***

  George obudził się obok swojej kolejnej zdobyczy na jedną noc. Przetarł swoje zaspane oczy i podniósł się do pozycji siedzącej. Sięgnął po bokserki i umieścił je na biodrach. Wstał i przyjrzał się śpiącej dziewczynie. Próbował sobie przypomnieć jak ma na imię, ale był zbyt pijany, aby zapamiętać jej imię. Lekko się uśmiechnął, zdjął z dziewczyny kołdrę, przyjrzał się jej nagiemu ciału. Następnie sięgnął do szafki gdzie znajdowały się kajdanki, przykuł dziewczynę do ram łóżka. 
  -Pięknie- szepnął i udał się do łazienki. Zawsze lubił jak dziewczyna prosiła go, by ją odkuł. Sprawiało mu to przyjemność i satysfakcję.


***
  Chloe i Niall z wielkimi uśmiechami na twarzy maszerowali do swoich szafek. Uczniowie schodzili im z drogi, podobnie jak w przypadku Amelii i Miley.
  -Po szkole zabieram cię na zakupy- poinformowała go.
  -Ale...
  -Nie ma żadnego ale- przerwała mu.- Wiesz, że nie lubię zakupów, ale musisz jakoś wyglądać, bez obrazy. Już nawet wiem jaki wybierzemy styl...
  -Styl wybiorę sam- wtrącił.
  -Ok, ok- rzekła i podniosła ręce do góry.
  -Mogę powiedzieć mamie, że wróciłaś?- zapytał, kiedy otwierali swoje szafki. 
  -Chciałabym zrobić to osobiście- odpowiedziała, sięgając po książkę do biologi.
  -Może wpadniesz jutro na kolację?- zaproponował.- Poznasz Naomi i Danny'ego.
  -Naomi i Danny'ego?- zapytała zdziwiona, zamykając szafkę.
  -To ty nic nie wiesz- Niall się uśmiechnął.- Mama po twoim wyjeździe urodziła bliźniaki- oświadczył dumnie.
  -A pan Bobby?- wtrąciła Chloe.
  -Tata zmarł trzy lata temu- odpowiedział blondyn i schylił głowę.
  -Nie wiedziałam-westchnęła panna Walsh i przytuliła przyjaciela.
  -Skąd miałaś widzieć- odrzekł i lekko się uśmiechnął, razem ruszyli w stronę klasy.

***

  Jade płakała w łazience, przed chwilą opuściła gabinet pana dyrektora. Dowiedziała się, że przestała być już przewodniczącą szkoły. Zawsze wierzyła, że każdy jest zadowolony z jej pracy, zatracała się w tym całkowicie. Cały czas poświęcała temu stanowisku. Nie miała życia prywatnego, oddała każdą wolną chwilę. Teraz czuła się bezużyteczna. Straciła to co kochała i ją fascynowało. 
  -Bądź silna- powiedziała i podeszła do lustra. Przyjrzała się, a następnie umyła zapłakaną twarz.- Już lepiej- szepnęła i opuściła łazienkę. Na korytarzu siedział Nathan, podeszła do niego.
  -Nat- odezwała się. On tylko podniósł głowę i spojrzał na nią smutnym wyrazem twarzy.- Coś się stało?- zapytała i usiadła obok.
  -Czy ludzie się zmieniają?
  -Oczywiście- odpowiedziała.- Każdy z nas doświadcza różnych zdarzeń i wypadków, które wpływają na naszą osobę. Na przykład ja, przed chwilą dowiedziałam się, że straciłam stanowisko przewodniczącej szkoły, będę musiała zająć się czymś innym.
  -Bardzo mi przykro- szepnął i objął ją ramieniem.
  -Dziękuję- westchnęła.- Takie jest życie.
  -Czy błędy można naprawić?- zapytał.
  -Oczywiście- zapewniła go.- Musisz się tylko starać, a wszystko się uda. 
  -Jesteś pewna?
  -Tak, jestem pewna- lekko się uśmiechnęła i ponownie spojrzała na jego twarz. On lekko się do niej przybliżył, ich usta dzieliły centymetry. Czuli swoje oddechy. Ich serca zaczęły bić szybciej.
  -Oj! Przepraszam!- krzyknęła Chloe i zasłoniła oczy.- Już idę i nie przeszkadzam.

***

  Siedziba BETY znajdowała się w Santa Barbara. Było to małe mieszkanie w kamienicy przy 31st Street. Siedziba znajdowała się na pierwszym piętrze, składała się z dużego przedpokoju, kuchni oraz dwóch pokoi, jednego dużego i drugiego mniejszego. 
  Max siedział w drugim pokoju, siedział przy biurku i oglądał zdjęcia swoich ofiar. Każda ofiara miała swoje miejsce w albumie. Widniało tam zdjęcie, najważniejsze informacje oraz data i miejsce gwałtu. Zatrzymał się na zdjęciu Seleny Gomez, dokładnie się mu przyjrzał, a następnie przejechał po nim palcem. 
  -Ładna byłaś, ale musiałaś cierpieć jak mamusia- szepnął.- Gdyby nie ona, nic, by ci się nie stało. Podziękuj jej, cholera! Jest już za późno. Spotkacie się w piekle- lekko się uśmiechnął i przewrócił na kolejną stronę.

***

  George biegł do szkoły, szybko omijał uczniów. Próbował dostać się do swojej szafki. Otworzył ją i sięgnął po odpowiedni podręcznik. 
  -Hejka, Geo- obok niego pojawił się Josh i Harry.
  -Ciężka noc?- zapytał Harry.
  -Skąd wiesz?- odrzekł George, zamykając szafkę.
  -Chłopie wyglądasz jak siedem nieszczęść- powiedział Josh.
  -Aż tak widać?
  -Z daleka widać- westchnął Harry.- Przynajmniej dobra była?
  -Nie pamiętam- Shelley podrapał się po głowie.
  -Chłopie, jak dłużej tak pójdzie to złapiesz jakiegoś HIV- wtrącił Josh.
  -Nie przesadzaj- odpowiedział George.
  -No nie wiem- Josh pokręcił głową i wtedy na na ekranach umieszczonych na korytarzach i każdej klasie pojawił się napis: Stań i obejrzy bo warto!". George, Harry i Josh zatrzymali się i spojrzeli na jeden z ekranów, po chwili pojawił się napis; "Naga prawda o George'u Shelley" i natychmiast rozpoczął wyświetlać się film na, którym Geo wykonuje striptiz w przebraniu kobiety, a następnie uprawia seks ze starszą kobietą.   
  Wzrok każdego ucznia zatrzymał się na George, po jego policzkach zaczęły spływać łzy, rozejrzał się dookoła. Usłyszał pierwsze przezwiska i śmiechy. Szybko skierował się w stronę wyjścia, ktoś oblał go sokiem. Zapłakany wybiegł z budynku. Harry i Josh zasłonili usta w szoku. Stali jak wmurowani. Zadzwoniły ich telefony. Spojrzeli na ekran

From Unknown
Biedny George? Kto następny? Harreh? Joshy? Zi? A może Nath? Lepiej siedźcie cicho, to będę łaskawa- Wasza Zagubiona Miłość.

Harry i Josh rozejrzeli się w szoku po korytarzu, zobaczyli przerażonego Nathana z telefonem w towarzystwie Jade oraz Zayna również z telefonem, stojącego przy swojej szafce.
  Chloe obserwowała wszystko stojąc na najwyższym stopniu schodów. Na jej twarzy pojawiła się ulga. 

***

  Chloe i Niall wychodzili z kolejnego sklepu, wpadli w wir zakupów. Kierowca nie nadążał zanosić ich do auta. Brunetka chciała spędzić z przyjacielem jak najwięcej czasu, chciała nadrobić cały stracony czas. Przez pięć lat ich życie diametralnie się zmieniło.
  -Dlaczego zmieniłaś nazwisko?- zapytał ją Niall, kiedy siedzieli w kawiarni i jedli lody. Ona jadła czekoladowego, a on pistacjowego. Jak za dawnych lat.
  -Niall, nacieszmy się sobą. obiecuję, że wszystko ci opowiem- zapewniła go.
  -No dobrze- westchnął.
  -O cholera!- krzyknęła po chwili.
  -Co się dzieje?- zapytał .
  -Czy przy stoliku przy fontannie nie siedzi Michael Trevino?
  -Tak to on- odpowiedział spokojnie blondyn.- Ukończył prawo NYU i teraz szuka pracy.
  -Skąd o tym wiesz?
  -Niall Horan wie wszystko- zażartował i zaczął się śmiać.
Chloe spojrzała w jego stronę, nigdy o nim nie zapomniała. Musiała zrealizować swój cel i zbliżyć się do niego, ale to co zobaczyła bardzo ją zabolało. Zobaczyła jak jej miłość całuje Taylor. Chloe zamknęła oczy, mocno ścisnęła dłonie i próbowała się nie rozpłakać.
  -Jesteś silna- szepnęła.

***

  Autostrada w stronę San Diego należała do jednych z najruchliwszych na całych Zachodnim Wybrzeżu. George podążał powoli poboczem, po jego policzkach spływały łzy. To był jego koniec, stracił pozycję o którą walczył całe życie. Czuł się jak śmieć, jak zużyta i niepotrzebna rzecz, którą można, a nawet należy wyrzucić.

  -Pieprz ją Shelley!- krzyczał Max. George zaczął wykonywać jeszcze szybsze ruchy bioder. Spojrzał swojej ofierze w oczy, myślał, że zobaczy w nich przerażenie, ból, smutek, a zobaczył w nich pustkę. Wypływały z nich tylko słone łzy, które spływały po brudnym i spoconym policzku dziewczyny. Zaczął się z niej śmiać, poczuł, że dochodzi moment szczytowania, z całej siły uderzył ją w twarz. Z rozciętej wargi poleciała krew.
  -O tak!- krzyknął z rozkoszy. Wykonał dwa ostatnie ruchy, ciało dziewczyny wygięło się w łuk. 


  Pomyślał wtedy tylko o jednym, czy już nadszedł czas zapłaty za swoje grzechy? Wziął głęboki wdech, zrobił dwa kroki w bok. Usłyszał pisk opon, uderzenie i jego film się urwał...

***

  Chloe po kąpieli powróciła do swojego pokoju. Podeszła do szafki i wyciągnęła  z niej niewielki, ciemny kuferek z napisem 'zemsta'. Usiadła przy stole i otworzyła go. Ze środka wyciągnęła zdjęcie George'a Shelley i czerwony marker. Dokładnie przyjrzała się fotografii, by następnie z uśmiechem na twarzy odznaczyć swoją pierwszą ofiarę.
  Spojrzała na listę, na której już oczekiwała kolejna ofiara.Strzeżcie się! To dopiero początek! Zbrodnia i kara, krzywda i zemsta, wcześniej czy później, ale zawsze idą w parze.*


____________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

* Ryszard Kapuściński - Podróże z Herodotem

II rozdział za nami! Miał być za tydzień, ale udało mi się go ukończyć wcześniej. Zapraszam do zakładki 'zwiastun' gdzie zobaczycie filmową zapowiedź opowiadania.

O nowych rozdziałach informuję tylko przez gg. Mój nr to 46005660. Swoje numery zostawiajcie w komentarzach.

Zapraszam do zadawania pytań w zakładce- Dziś pytanie, dziś odpowiedź.

Polecam jeszcze blog mojego ukochanego Szkraba:
2. http://killmenowbaby.blogspot.com/ blog z one shotami, gdzie również pojawił się one shot mojego autorstwa.
Zajrzyjcie i skomentujcie. 

Ostatnie już dziś ogłoszenie: 
Chcecie, by ktoś wykonał Wam zwiastun na bloga? Piszcie na nr GG: 40081438, Justyna chętnie pomoże.

Kolejny rozdział za tydzień lub dwa.
Do przeczytania,
Sophiexxx.