poniedziałek, 22 kwietnia 2013

IV Pycha

| Taylor Swift - Red |

  Noc była gwieździsta, księżyc rozpędzał mrok, Niall i Zayn siedzieli razem na trasie rozmawiając o życiu. Mieli chwilę wytchnienia, opieka nad manekinem dziecka jest równie trudna jak przy prawdziwym dziecku.
  -Czy będę kiedyś szczęśliwy?- zapytał nagle Zayn i spojrzał na Nialla.
  -Oczywiście- zapewnił go blondyn i spojrzał mu prosto w oczy. 
  -Dziękuje, że we mnie wierzysz - szepnął Malik i przybliżył się do twarzy Horana. Dzieliły ich centymetry, każdy z nich czuł oddech drugiego na swojej skórze. Ich usta złączyły się w jedno, po raz pierwszy, drugi i trzeci. Wzajemna tęsknota za prawdziwą miłością potęgowała ich pożądanie. Zayn najpierw delikatnie swymi pocałunkami pieścił ciało Nialla, potem blondyn robił to samo mulatowi. Choć trwało to długo, przyjemność jaką mi sprawiał powodowała, że wydawało się trwać jedną chwilę. Malik robił to powoli, za każdym razem sprawdzając reakcję Horana. Sięgnął  ręką do rozporka blondyna. Czuł, że przyjaciel Nialla budzi się do życia. Wsunął swoją dłoń do spodni Horana i zaczął masować wzwód kochanka. Niall tylko co jakiś czas pojękiwał. Był gotowy oddać się całkowicie pożądaniu.
  -Tak, tak- szeptał Zaynowi na ucho. Malik chwycił Nialla na ręce i udał się do pierwszego wolnego pokoju.

  -Niall! Niall! Wstawaj!- Chloe wskoczyła na łóżko przyjaciela.
  -Mocniej! Proszę! Pieprz mnie do upadłego!- Niall pojękiwał przez sen. Brunetka spojrzała na szklankę wody stojącej na komodzie i oblała nią swojego przyjaciela.
  -Pobudka Romeo- szepnęła i wstała z łóżka.
  -Chloe! Co ty tu robisz i dlaczego oblewasz mnie wodą?- Niall podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł zaspane oczy.
  -Za dwie godziny Maura i Danny mają samolot do Perth- poinformowała go.- Nie pamiętasz? A później wraz z Naomi wprowadzacie się do mnie.
  -Oczywiście, że pamiętam- odpowiedział, drapiąc się po swoich farbowanych włosach. Chloe przybliżyła się do Nialla i szepnęła mu do ucha:
  -Weź prysznic i pozbądź się problemu- panna Walsh spojrzała na krocze przyjaciela i puściła mu oczko. Niall natychmiast się zaczerwienił i udał się do łazienki.
  -Chłopcy- westchnęła Chloe i położyła się na łóżku przyjaciela.

&&&

  Na zegarze wybił kwadrans po dwudziestej pierwszej. Amanda i Jessica zamykały właśnie sklep w którym pracowały całe popołudnie. Znały się od dłuższego czasu, były najlepszymi przyjaciółkami. Poznały się pierwszego dnia pracy jako kasjerki i od tej pory zawsze wspierają się i pomagają sobie na wzajem.
  -Jess! Szybciej!- krzyknęła Amanda w stronę swojej przyjaciółki.- Selena na mnie czeka. 
  -Spokojnie- westchnęła Jessica.- Sel jest już duża i sama da sobie radę.
  -Zobaczymy jak ty zostaniesz matką?- zapytała pani Gomez, zamykając drzwi do sklepu.
  -Na pewno nie będę taka nadopiekuńcza- szepnęła. 
  -Chcesz się założyć?
  -Może jednak nie- Jessica lekko się uśmiechnęła.
  -A widzisz- Amanda schowała klucze do torebki i wraz z przyjaciółką ruszyły przed siebie. 
  -Pomocy!- usłyszały po chwili, za rogiem zobaczyły dziewczynę otoczoną przez grupkę chłopaków. 
  -Musimy jej pomóc- odezwała się Amanda.
  -Jesteś pewna?- szepnęła Jessica.- Ich jest sześciu, a nas tylko dwie. Musimy się wycofać.
  -Oszalałaś!?- pani Gomez skarciła wzrokiem przyjaciółkę.

  Jessica przypomniała sobie to wydarzenie w chwili kiedy opuszczała starą szkołę do której uczęszczała Selena. Próbowała się dowiedzieć gdzie przebywa córka jej zmarłej przyjaciółki. Chciała jej wyznać całą prawdę na temat śmierci Amandy. Również chciała jej pomóc ukarać osoby odpowiedzialne za śmierć swojej najlepszej przyjaciółki.
  -Sel, odnajdę cię- szepnęła Jessica i zasiadła za kierownicą swojego auta.

&&&

  Dziesięcioletnia Selena oczekiwała na mamę, siedząc na ławce na tarasie w posiadłości państwa Payne. Amanda czasem dorabiała jako sprzątaczka u bogatych rodzin Hollywood. Panna Gomez przeglądała się synowi właścicieli- Liamowi, który grał na fortepianie. 
  -Mój Liaś będzie jak Chopin albo Mozart- zachwycała się pani Payne.- Jestem z niego taka dumna. 
  -Mamo, zawstydzasz mnie- szepnął Liam.
  -Oj przepraszam- odrzekła i ucałowała syna w głowę.- Tak bardzo cię kocham- Karen poczochrała jeszcze włosy syna i opuściła salon.
  -Co się tak gapisz!?- krzyknął nagle Liam w stronę Seleny. Następnie wstał z miejsca i udał się na taras.- Ty nigdy nie będziesz tak grać jak ja- dumnie wypiął pierś do przodu.- Takie osoby jak ty mogą tylko pomarzyć o takim talencie. Ty również będziesz jak matka czyściła cudze kible. Tylko do tego się nadajecie- jego głos był bardzo wyniosły i pełen pogardy. Selena schyliła swoją głowę, a on zaczął się śmiać.


  Chloe przez internet zamówiła dwa bilety na koncert Liama Payne'a. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Kolejna ofiara będzie musiała zapłacić za swoje przewinienia.
  -Jak dobrze- do pokoju wrócił Niall w t-shircie i bokserkach. Chloe spojrzała na swojego przyjaciela.
  -Dzisiaj idziemy na koncert fortepianowy- oznajmiła mu.
  -Chyba sobie żartujesz?- westchnął blondyn sięgając po shorty.- Pamiętasz, że przez weekend opiekujemy się manekinem dziecka?
  -O matko!- krzyknęła Chloe wstając z łóżka.- Kompletnie zapomniałam!
  -No widzisz- Niall sięgnął po swoją walizkę.
  -Jade pewnie pójdzie ze mną, albo zostanie z naszą Katie...
  -Nazwałaś manekina Katie?- przerwał jej Horan.
  -Nie mów, że ty tak samo nazwałeś swojego?
  -Nie, oczywiście, że nie- odpowiedział Niall, ukrywając uśmiech.
Do pokoju blondyna wbiegła zdenerwowana Maura.
  -Co wy tu tyle robicie?- zapytała natychmiast i spojrzała na nastolatków.- Za półtorej godziny mam z Danny'm samolot do Perth.
  -Mauro, zdążymy- Chloe objęła ramieniem panią Horan i razem opuściły pokój Nialla.


&&&

  Miley opuściła gabinet dyrektora szkoły, na korytarzu oczekiwała na nią Amelia. Razem ruszyły w stronę swoich szafek.
  -Zgłosiłaś Grande?- zapytała Amelia.
  -Tak jak obiecywałam- odpowiedziała panna Cyrus.- Bal jesienny mam zapewniony na bank. 
  -Musimy to dzisiaj oblać- zaproponowała panna Lily.
  -W ten nie mogę- zasmuciła się Miley.- W ten weekend mam wraz ze Stylesem opiekować się manekinem dziecka.
  -Z Harry'm?- Amelia cicho zaśmiała się pod nosem.- Podoba mi się. Wpadnę do was w odwiedziny.
  -To dobrze się składa- powiedziała Miley.- Musimy zacząć pisać z Horanem. 
  -Z Horanem?- zdziwiła się panna Lily.- Nie mów, że odpisał do Jamesa?- zapytała po chwili. Panna Cyrus pokiwała głową. 
  -Zapowiada się świetny weekend- szepnęła Miley i otworzyła swoją szafkę.

&&&
  Naomi mocno przytulała Danny'ego. Na ten widok po policzkach Chloe spływały łzy. W bliźniakach widziała odbicie swojego dzieciństwa z Niallem. Również byli takimi rozrabiakami, wszędzie było ich pełno. To były najszczęśliwsze chwile w życiu Chloe. 
  -Mamo, Danny się nie boi- odezwała się mała Horanówna.
  -Skąd o tym wiesz?- zapytała Chloe.
  -Przecież jestem jego bliźniaczką- odrzekła dumnie Naomi, poprawiając swoje długie włosy.- My czujemy takie rzeczy.
  -Mamo, nie płacz- powiedział Niall na widok Maury, która w torebce zaczęła szukać chusteczki. Blondyn mocno przytulił swoją rodzicielkę.- Nie martw się, może uda się pomóc Danny'emu- szepnął jej na ucho.
  -Ale ja się tym nie martwię- odpowiedziała, szlochając.- Ja martwię się o was. Jak wy poradzicie sobie z Chloe. Naomi jest czasem nie znośna. 
  -Damy radę- zapewniła ją panna Walsh.- A teraz marsz do samolotu i macie wrócić z wielkimi uśmiechami na ustach. Zrozumiano?
  -Dziękuje, dziękuje ci z całego serce Chloe- Maura przytuliła brunetkę.
  -Nie ma za co- odpowiedziała.- A teraz zmykajcie. Samolot na was nie zaczeka- Maura chwyciła Danny'ego za rękę i weszli do hali odlotów.

&&&


  Jade upuszczała klasę pani Holmes wraz z manekinem dziecka. Chciała jeszcze szafce zostawić swoje podręczniki i zamierzała wracać do domu. Umówiła się z Chloe, że pierwszą noc będą się opiekować manekinem w domu Jade.
  -Hejka, J- obok niej pojawił się uśmiechnięty Nathan.- Jak samopoczucie? Widzę, że będziesz miała ciekawy weekend- wskazał na manekina.
  -Lubię dzieci, więc będę się dobrze bawić z Chloe...
  -Z Chloe Walsh?- przerwał jej Sykes.
  -Tak, tak zostało wylosowane- odpowiedziała.- Nie znam jej dobrze, ale liczę, że będzie świetnie.
  -Z tej strony dyrektor Reese Witherspoon- rozległ się głos w głośnikach.- Proszę o chwilę uwagi. Chcę przeczytać nazwiska kandydatów na nowego przewodniczącego szkoły. Ariana Grande, Jesy Nelson, Louis Tomlinson oraz Emma Watson. Dziękuje za uwagę.
  -Co!?- krzyknęła Jade.- Ariana kandydatką na przewodniczącego? Jak ona mogła? Przecież jesteśmy przyjaciółkami.
  -Cześć Jade- przywitała się Ariana. Panna Thirlwall spojrzała na nią ze złością i krzyknęła ile sił:
  -Jak mogłaś zgłosić kandydaturę na przewodniczącego? Myślałam, że się przyjaźnimy?
  -Ale o co chodzi?- odezwała się zdezorientowana panna Grande.
  -Nie udawaj!- Jade ze złości zamknęła szafkę i uciekła do łazienki.
  -Co jej się stało?- Ariana zapytała Nathana.
  -Ty naprawdę jesteś taka głupia czy tylko udajesz- westchnął i pobiegł za Jade.

&&&

  Chloe zatrzymała samochód na podjeździe swojego domu i wraz z Naomi i Niallem opuścili auto. Horanowie spojrzeli na budynek. Był w stylu hiszpańskim. Miał dwie kondygnacje. Prowadziły do niego długie schody. Na samym szczycie znajdowały się drzwi. Nad drzwiami znajdował się mały balkon, spierany na dwóch kolumnach. Cały budynek był otoczony wielkim ogrodem. Przed schodami była wielka rabata z różami, a w całym ogrodzie pojawiały się rośliny w najróżniejszych kolorach tęczy. Gdzie nie gdzie pojawiały się palmy. Całe to miejsce było otoczone wielkim płotem. Można było się tutaj poczuć jak w innym świecie.
  -Wow- szepnęła Naomi z Niallem.
  -Mieszkasz tutaj?- zapytał zdziwiony blondyn.
  -Tak- odpowiedziała Chloe i otworzyła bagażnik samochodu, by wyciągnąć bagaże. 
  -Naomi, możesz mnie uszczypnąć?- zwrócił się do siostry. Dziewczynka, szybko do niego podbiegła i uszczypnęła go w rękę.- Auu!- krzyknął.
  -Może mi pomożecie?- odezwała się Chloe niosąc walizkę Naomi należącą do środka.
  -Już!- Niall podbiegł i pomógł przyjaciółce.

&&&

  Zdenerwowany Michael wybiegł z gmachu sądu. Za nim biegła Maggie. Po raz pierwszy widziała wnuka w takim stanie.
  -Mike! Zaczekaj!- prosiła. Nie miała już młodzieńczej siły. Michael zatrzymał się i odwrócił. Pomimo, że wiedział, iż łzy są oznaką słabości. Nie mógł ich powstrzymać. Czuł się jak śmieć.
  -Przepraszam- szepnął i wpadł w ramiona swojej babci. Obok Taylor była dla niego najważniejszą osobą w życiu.
  -Nie masz za co- zapewniła go i pocałowała w czoło. W Michaelu Maggie widziała odbicie swojego zmarłego syna.
  -Mogę zostać sam?- zapytał i pocałował babcię w policzek.- Muszę wszystko przemyśleć.
  -Oczywiście Mike- odpowiedziała i lekko się uśmiechnęła.- Będę czekać z kolacją.
  -Dziękuje- powiedział Michael i pocałował kobietę w dłoń.- Kocham cię, babciu.
  -A ja ciebie- odrzekła kobieta i poczochrała włosy wnuka.- Dla mnie zawsze będziesz małym Mike'm. Oboje się uśmiechnęli.

&&&

  Chloe pożegnała się z Naomi i Niallem i pojechała do Jade. Horanowie zapoznali się z Mercedes i udali do swoich pokoi. Byli nimi zachwyceni. Każde z nich miało oddzielną łazienkę i mały taras z widokiem na Los Angeles. 
  -To chyba sen!- krzyczała Naomi skacząc po łóżku. 
  -Chyba tak siostrzyczko- szepnął Niall i również zaczął skakać po łóżku. Dla innych ich radość byłaby śmieszna, ale dla osób, które mieszkają w małym domu na przedmieściach. Dom panny Walsh wydawał się innym światem. 
  -Panie Niallu!- usłyszeli wołanie Mercedes.
  -Już idę- odpowiedział i wziął Naomi na ręce. Zeszli razem do salonu, oczekiwał tam na nich Zayn z manekinem dziecka.
  -Poznaj naszą córeczkę Niall- odezwał się na widok Horana i jego siostry.
  -Miło cię poznać- blondyn dotknął lalki i lekko się uśmiechnął.- Zayn- zwrócił się do mulata.- Chciałem przedstawić ci moją młodszą siostrzyczkę Naomi.
  -Miło cię poznać księżniczko- Zayn pocałował małą Horanównę w dłoń. Naomi lekko się zmieszała.
  -Widzisz jaki dżentelmen?- odezwał się Niall.
  -Zayn, masz dziewczynę?- zapytała nagle Naomi. Malik lekko się uśmiechnął, a Horan zdziwił.
  -Tak, mam- odpowiedział, ukrywając śmiech.
  -Szkoda- westchnęła panna Horan.- Suri ma już chłopaka i myślałam, że jeśli jesteś wolny to może zostałbyś moim chłopakiem?- zapytała niepewnie. Zayn zaczął się śmiać, a Niall skarcił siostrę wzrokiem. 
  -Przykro mi- szepnęła obrażona.- Ale jeśli z nią zerwiesz to ja czekam...
  -Naomi!- przerwał jej blondyn.
  -Braciszku, jeśli ty nie masz dziewczyny to nie oznacza, że ja nie mogę mieć chłopaka- powiedziała i uciekła do swojego pokoju.
  -Już ja z nią porozmawiam...- szepnął Niall i pokręcił głową.
  -Daj spokój!- odezwał się Zayn.- Ona jest taka słodka. Zostaw ją w spokoju.

&&&

  Miley i Harry opalali się nad basenem. Gosposia państwa Cyrus opiekowała się manekinem dziecka. Panna Cyrus podniosła się ze swojego leżaka, rozwiązała włosy i skoczyła do basenu. Po chwili wypłynęła na powierzchnię.
  -Impreza nad basenem beze mnie?- w ogrodzie pojawiła się uśmiechnięta Amelia.
  -Już jesteś- odpowiedział Harry, za co został wepchnięty przez pannę Lily do basenu, która również skoczyła do wody. Nurkowali, oblewali się wodą, po prostu świetnie się bawili.
  -Panienko Miley?- nad basenem pojawiła się pomoc domowa.
  -Coś się stało?- zapytała panna Cyrus.
  -Muszę wracać do domu- oznajmiła kobieta i ktoś musi się zająć manekinem.
  -Już idziemy- powiedziała z pogardą w głosie Miley i zawołała przyjaciół. Nie chętnie opuścili basen i udali się do willi państwa Cyrus. Amelia i Miley udały się do łazienki, by założyć suche ubrania. Harry został z manekinem w salonie.
  Po kilku minutach wróciły do salonu i pozwoliły Harry'emu iść się przebrać. W tym czasie zalogowały się na stronie i napisały do Nialla:

Witaj Blondasku, podobasz mi się coraz bardziej. Masturbuję się przy Twoim zdjęciu.  Jesteś taki przystojny. Może poznamy się bliżej?- James.

  Miley nacisnęła 'wyślij', wiadomość została wysłana na pocztę Nialla.

&&&


  -Jesteś pewna?- Chloe zapytała ostatni raz Jade czy chce iść z nią na koncert Liama.
  -Idź! Ja zajmę się Katie- zapewniła ją panna Twirlwall.- Baw się dobrze, a później mi wszystko opowiesz.
  -Naprawdę?
  -Tak- Jade lekko się uśmiechnęła i popchnęła Chloe w stronę drzwi.
  -Dziękuje- szepnęła panna Walsh i pożegnała się z koleżanką i Katie. 
Opuściła willę państwa Thirlwall i udała się na koncert na którym miał grać Liam- jej kolejna ofiara. 
  Po kilku minutowej jeździe znalazła się na miejscu. Zaparkowała na parkingu i ruszyła w stronę wejścia, drzwi otworzył jej portier i sprawdził bilet. W holu znajdowało się  kilka par. Kobiety były ubrane w eleganckie czarne suknie, a mężczyźni w idealnie dopasowane fraki. Zaczepiła jednego z ochroniarzy i poprosiła go, by po koncercie przekazał dyrektorowi Filharmonii Wiedeńskiej wiadomość. Ochroniarz schował kopertę do kieszeni wraz z banknotem za milczenie.
  Chloe postanowiła wejść do środka, przy scenie kręciła się zdenerwowana Karen Payne. Co jakiś czas poprawiała swoje włosy i makijaż. Panna Walsh spojrzała na scenę na której znajdował się fortepian, obok leżała marynarka Liama. Podeszła bliżej sceny i w chwili kiedy Karen była zajęta kłótnią z mężem. Chloe umieściła dyktafon w kieszeni. Po chwili na scenie pojawił się Payne i założył marynatkę. Panna Walsh lekko się uśmiechnęła i zajęła swoje miejsce.

&&&


  Max uchylił drzwi do sali w której przebywał George. Zajrzał do środka, Shelley leżał na łóżku. Spoglądał w biały sufit. Lewą rękę miał w gipsie, na twarzy miał kilka zadrapań.
  -Witaj George- Max zamknął za sobą drzwi i podszedł do łóżka. Shelley tylko na niego spojrzał.
  -To wraca- szepnął.- BETA miała być dziedzictwem naszych ojców, a teraz ktoś chce się nas pozbyć...
  -Przesadzasz!- krzyknął Max.- Nikt oprócz nas i naszych ojców nie zna prawdy o BECIE. Każda osoba, która zaczyna coś podejrzewać jest likwidowana.
  -No tak ale...
  -Nie ma żadnego ale- przerwał mu Max.- Jakaś dziewczyna się na tobie zemściła za twoje łóżkowe gierki i koniec tematu.
  -Nie byłbym taki pewien, ale to już nie mój problem- powiedział.- Odchodzę z BETY, nie będę już wam przeszkadzał, ale ostrzegam byście uważali.
  -Dobrze stary- Max poklepał George'a po nodze.- A ty wracaj do zdrowia- życzył mu i opuścił gabinet.
  -Nie bądź taki pewien- westchnął po wyjściu przewodniczącego BETY.- Coś czuję, że to koniec BETY i was.

&&&

  Liam zagrał ostatnie akty i na sali rozległy się brawa. Na scenie pojawił się pan Schiller- dyrektor Filharmonii Wiedeńskiej. Objął Payne'a i pogratulował mu wspaniałego występu.
  -Czy taki talent może się marnować?- zapytał zgromadzonych.- Oficjalnie informuję, że Liam James Payne został jednym z muzyków Filharmonii Wiedeńskiej- na sali rozległy się brawa i wiwaty.
  Na scenie pojawił się ochroniarz i podał białą kopertę panu Schiller. Dyrektor szybko ją odczytał, z jego twarzy zniknął śmiech i spojrzał na szczęśliwego Liama. Podszedł do niego i kazał opróżnić kieszenie. Na sali zapanowała cisza. Chloe lekko się uśmiechnęła i dokładnie obserwowała całą sytuację. Payne w szoku opróżnił kieszenie z jednej z nich wypadł dyktafon. Zgromadzeni byli w szoku. Liam zaczął się tłumaczyć, ale dyrektor tylko skarcił go wzrokiem i zszedł ze sceny na którą wbiegła Karen i uderzyła syna z całej siły. Zgromadzeni wybuchli śmiechem i zaczęli buczeć na Liama. Po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
  Dwudziesty piąty września dwa tysiące dziesiątego roku była datą końca kariery Liama P.

&&&

  Michael zajechał na podjazd domu w którym kiedyś mieszkał z rodzicami, zgasił silnik. Spojrzał na dobrze  znany mu budynek. Podszedł do bramy, była otwarta. Uchylił ją szybko i znalazł się pod budynkiem w którym spędził najszczęśliwsze chwile swoje życia. Dom był zamknięty, ale wiedział jak można się wkraść do środka. Po kilku minutach był już w środku. Nic się nie zmieniło. Wszystkie meble pozostawały na miejscu, były tylko przekryte w obawie przed zniszczeniem. Rozejrzał się dookoła i wszedł po schodach na górę. Po lewej znalazł drzwi do swojego starego pokoju. Były lekko uchylone. Zatrzymał się na chwile, wziął głęboki wdech i wszedł do środka. Był pusty. Po śmierci rodziców zabrał wszystkie swoje rzeczy i oddał biednym. To był rodzaj jego terapii. Usiadł na parapecie okna i zaczął płakać. Ponownie próbował dodzwonić się do Taylor, która nie odbierała kolejny raz. Czuł się samotnie.
  Siedział tam jakiś czas, następnie zerwał się z miejsca i wybiegł z domu. Kiedy był na zewnątrz wsiadł do samochodu i ruszył z piskiem opon. Przez kolejne minuty spędził na jeżdżeniu po mieście. Wkrótce skończyło mu się paliwo. Zajechał na stację benzynową. Zatankował do pełna, wsiadając do auta zobaczył obok sklep. Chwycił portfel i postanowił kupić jakiś alkohol. Na rękach umieścił go tyle, ile dał rady. Podszedł do kasy. Starsza kasjerka tylko na niego spojrzała i skasowała zakupy. Rzucił kilka banknotów na ladę i szybko opuścił sklep.

&&&

  Harry opróżnił kolejny kieliszek whisky i opadł na łóżko obok Amelii. Miley sprawdzała właśnie jak miewa się manekin. Styles spojrzał na pannę Lily.
  -Całowaliśmy się?- zabełkotał. 
  -Chyba nie- odpowiedziała, lekko się uśmiechając.- Ale możemy to zmienić- przybliżyła swoją twarz w stronę Harry'ego. 
  -Jesteś pewna?
  -Oczywiście- ich usta złączyły się w pocałunku. Po chwili go przerwali i spojrzeli sobie głęboko w oczy. Amelia poczochrała włosy Stylesa i ich usta ponownie się spotkały w namiętnym pocałunku. Harry wziął pannę Lily na kolana. Jego ręce zaczęły wodzić po jej plecach i po chwili pozbył z jej ciała bokserki. Ona nie była mu dłużna i zerwała z niego koszulę. Zaczęła całować jego tors. On jednym zwinnym ruchem zdjął jej stanik i wyrzucił go za siebie.
  -Co tu się dzieje?- do środka weszła Miley.
  -Dołączysz się?- zaproponowała Amelia. Panna Cyrus najpierw chciała się wycofać, ale pod wpływem impulsu podeszła do pary i zepchnęła Amelię z kolan Harry'ego.
  -To tak się robi- szepnęła i zaczęła robić malinki na szyi Stylesa. Amelia stanęła za Harry'm i zaczęła pocierać się o jego plecy. Loczek krzyknął z rozkoszy. Gwałtownie położył Miley na plecach i wraz z Amelią zerwali z niej ubrania. W tym czasie panna Cyrus zajęła się rozporkiem Harry'ego i pozbyła spodni, a później bokserek. Ręką zaczęła masować wzwód Stylesa. On ponownie jęknął z rozkoszy.
  -Ale będzie zabawa- szepnęła Amelia.

&&&

  Chloe wybrała się na wieczorny spacer po plaży. Dom państwa Thirlwall znajdował się nad samym oceanem. Na niebie błyszczało miliony gwiazd, panna Walsh od dziecka lubiła obserwować nocne niebo. Ocean cicho szumiał, bryza rozwiewała jej długie ciemne włosy. Chloe wyciągnęła z kieszeni zdjęcie Liama i czerwony marker. Przyjrzała się fotografii, a następnie odznaczyła swoją kolejną ofiarę. Poczuła lekkie ukojenie, pod wpływem chwili podarła zdjęcie chłopaka i kawałki wyrzuciła do wody. Wtedy poczuła się wolna. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na klif. Zobaczyła tam pijanego mężczyznę ledwo trzymającego się na nogach.
  -Nie!- krzyknęła i zaczęła biec w stronę nieznajomego.
Natychmiast wspięła się na szczyt. Był już bliska samobójcy, zwolniła, by go nie przestraszyć.
  -Odjedź!- krzyknął i zrobił krok do przodu.
  -Ok, odejdę- szepnęła.- Ale ty zrobisz dwa kroki do tyłu.
  -Zgoda- powiedział i wykonał jej polecenie.
  -Mam na imię Chloe. Chloe Walsh- przedstawiła się.- A ty jak masz na imię?
  -Czy to ważne?- westchnął.
  -Tak, dla mnie tak- powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
  -Nazywam się Michael. Michael Trevino...- przedstawił się cicho. Serce dziewczyny zaczęło bić jak oszalałe. Obok niej stał jej ukochany z dzieciństwa.


&&&

  Niall wrócił do salonu, zastał śpiącego Zayna na kanapie. Sięgnął po koc i okrył mulata. Widok śpiącego Malika rozśmieszył go, chłopak ssał swojego kciuka. Wtedy Niall przypomniał sobie Danny'ego, który zawsze w czasie snu ssie swojego palca. Blondyn usiadł na fotelu i włączył telewizor. Na CBS kończył się właśnie koleiny odcinek  NCIS, serial został nagle przerwany. 
  -Wiadomość z ostatniej chwili- twarz spikera była bardzo poważna.- Jak podały australijskie media. Samolot lecący z Los Angeles do Perth rozbił się podchodząc do lądowanie. Nikt nie przeżył katastrofy...
  -Mama, Danny...- szepnął Niall i zaczął płakać...

&&&



___________________________


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Przepraszam, że tak późno, ale miałam kolokwium z angielskiego. 
Zapraszam do zadawania pytań w zakładce- 'Dziś pytanie, dziś odpowiedź'.

Kolejny rozdział w poniedziałek,
Sophiexxx.

Zapraszam jeszcze na opening opowiadania:


11 komentarzy:

  1. Sen Nialla dobre hah ;d
    Szkoda mi go oby jednak Danny i Maura przeżyli proszę ; x
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie uśmiercaj Danny'ego i Maury!!! Nieeee!!!! A co do Liam'a to nie szkoda mi go...niech gnijaeee wieśniak!!!!!! Jee xd noo rozdział super jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda że uśmierciłaś Dannego i Maure :( zastanawiam się czemu płakał Michel i kim on będzie oraz śmierć jej mamy. Super rozdział nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda, że Danny i Maura nie żyją. Ja czekam na następny rozdział i czasem jest mi przykro po tym co Chloe robi innym. Ców. Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział:)
    A to w jaki sposób na nowo poznała Michela, boskie<3

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG, ZIALL! ♥ *Juggins jara się jak głupia, po chwili ogarnia się bo chce napisać fajny komentarz.*
    Dobrze, zacznijmy od początku. Ale na początku był sen Nialla i... ZIALL, ZIALL, ZIALL! O jezu, jak ja się jarałam tym że Niall mówił przez sen ^^ "Mocniej! Proszę! Pieprz mnie do upadłego!" OMG, kocham to.
    Jessica ♥ Ciekawa jestem tej jej przyjaźni z matką Seleny. Może okaże się, że Jessica była kochanką Amandy?(ok, wiem, przeginam. Ale moja wyobraźnia pracuje i jeszcze jak pomyślę o Albie...)
    Trójkącik! Jak dwie suki spotkają się z skurwysynem to z tego musi wyjść trójkąt. Prawa fizyki, po prostu. ;)
    Dobrze że Chole tak potraktowała Liama. Zasługiwał na to, głupi dupek.
    Ale Maura i Danny nie umrą, prawda? To z tym samolotem to pomyłka, prawda?
    Czekam na następny, Księżniczko.♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze świetnie :D
    Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj zaczęłam czytać XD
    Suuper !!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę powiedzieć, że zakończeniem rozdziału mnie zaskoczyłaś.. Ale bardzo pozytywnie ^^ Nie znoszę Happy Endów, a że historia Nialla i Chloe nie będzie cały czas szczęśliwa mnie zadowala ^^ Właśnie za to kocham Twoje opowiadania.. ale szczerze, to "Wy będziecie następni" jest o wiele lepsze od tego. Chyba dlatego, że te wszystkie plany Seleny wychodzą po jej myśli, a w rzeczywistości byłoby o wiele inaczej.
    Chciałam zauważyć, że w openingu nie ma Michaela..
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  10. O nie..jak to mozliwe..;c Nikt nie przezyl ? ;c Straszne...;c

    OdpowiedzUsuń