wtorek, 10 września 2013

Tumblr

  Mam dobrą wiadomość - postanowiłem, że to ja dokończę to opowiadanie. Nie chcę byście już dłużej czekali. Od dziś zacznę publikować je na tumblr.
Zapraszam do czytania,
- M.

niedziela, 30 czerwca 2013

X Szczerość


  Chloe przez kolejne dwie godziny jeździła bez celu po ulicach Los Angeles. Po policzkach spływały jej łzy bólu, straty i tęsknoty. W jej głowie pojawiały się tylko pytania, które i tak pozostaną bez odpowiedzi. Gdyby wcześniej zobaczyła zdjęcia, to do niczego, by nie doszło. Jak mogła być tak głupia? 
  Z całych sił uderzyła rękoma w kierownicę. Była teraz sama, nie miała komu się wyżalić i wypłakać. Jedyną osobą, na której zawsze mogła polegać był Niall. 'Był'- pomyślała o nim w czasie przeszłym. Znali się prawie całe życie, znali swoje sekrety. Byli wręcz nierozłączni. Jedna chwila i to wszystko runęło jak domek z kart. Zemsta, po której miała zaznać ulgi. Obdarowała ją jeszcze większym cierpieniem. 
 - Co mam teraz począć? - szepnęła, stojąc na czerwonym świetle. Nie chciała wracać do domu, Mercedes i Naomi zadawałyby pytania, a po drugie powróciłyby wspomnienia Nialla. 
  Światło zmieniło się na zielone, Chloe ruszyła z piskiem opon. Mijała właśnie tablicę informującą o przekroczeniu granicy West Los Angeles.
  - Michael - szepnęła na widok znaku informacyjnego. Właśnie w West Los Angeles mieszkał Michael. Nie miała nic do stracenia, musiała z kimś porozmawiać. Nie miała sił, by to wszystko dusić w sobie, musiała się komuś wyżalić. Potrzebowała obecności drugiej osoby.
  Zatrzymała auto przed domostwem państwa Trevino. Zgasiła silnik, zobaczyła, że w salonie świeci się światło. Ktoś musiał być w domu. Leniwie opuściła auto. Powoli ruszyła przed siebie. W głowie pojawiła się myśl, że może i robi źle, ale było już za późno, by zawrócić. Zawsze należała do osób, które nigdy się nie poddają i realizują swoje pomysły. Wzięła głęboki wdech i zapukała.
  Po kilku sekundach drzwi otworzyły się, przed Chloe pojawił się Michael. Był ubrany tylko, w krótkie szorty. Dziewczyna spojrzała na jego zdziwioną twarz, a później na idealnie wyrzeźbiony tors. Teraz marzyła, by się tylko do niego przytulić.
  - Ch...Chloe? - zająknął się chłopak. - Co ty tu robisz? - zapytał.
  - Mogę wejść? - odezwała się niepewnie panna Walsh. - Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam? Jeśli tak to już idę.
  - Jestem sam - odpowiedział natychmiast Michael. Wskazał ręką, by weszła do środka. Chloe niepewnie przekroczyła próg. W jej głowie ponownie pojawiła się myśl, że nie powinna tu być.
  - Może masz coś do wykonania?
  - Przestań! - przerwał jej. - Spędzam sam piątkowy wieczór. Moja dziewczyna jest w odwiedzinach u rodziców, a babcia w San Diego na spotkaniu klubu książki. Cieszę się, że przyjechałaś. Lubię z tobą rozmawiać. - Wskazał na sofę, by usiadła. - Zaczekasz na mnie? Tylko zarzucę coś na siebie. Nie chcę paradować przed tobą półnago. Uśmiechnął się tak jak Chloe lubi najbardziej i udał się do swojego pokoju.
  Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie wyróżniał się niczym szczególnym.Ściany były pomalowane na kremowo. Naprzeciwko kanapy znajdowało się duże wyjściowe okno na taras. Na lewo znajdowała się duża szklana szafka, w której poukładane były książki. Po drugiej stronie stał stół, a obok niego komoda, na której ustawione były w ramkach zdjęcia. Wśród nich Chloe rozpoznała rodziców Michaela. Obok półki z książkami znajdował się kominek, gołym okiem można było zauważyć, że nie był używany od kilku dobrych lat.
  - Już jestem - powiedział Michael. Chloe natychmiast odwróciła się w jego kierunku. Ubrany był w koszulkę na ramiączkach, która nie zakrywała wiele. Dziewczyna spojrzała na silne ramiona chłopaka. Po jej ciele przeszedł dreszcze chciała znaleźć się ich objęciu. - Może się czegoś napijesz? -  zapytał po chwili.
  - Nie dziękuję - odpowiedziała, lekko się uśmiechając. - Proszę usiądź obok mnie - poprosiła i poklepała miejsce obok siebie.
  - Co się dzieje? - zapytał, spoglądając na Chloe.
  Panna Walsh opowiedziała mu wszystko co wydarzyło się dzisiejszego dnia. Ominęła tylko wzmiankę o zemście za gwałt, którego padła ofiarą kilka lat wcześniej. Nie była jeszcze gotowa, by wyznać mu, że jest tą Seleną Gomez, która kochała się w nim odkąd pamięta. Bała się jego reakcji. Musiała go dobrze poznać, by zdradzić swoją największą tajemnicę.
  Michael wysłuchał jej w ciszy. Po skończonej historii przytulił ją z całych sił.Wiedział, że potrzebowała się wygadać, a teraz wypłakać. Lekko masował ją w plecy. Czuł jak jej słone krople krwi spadają na jego ramie.
  Pozostawali w takiej pozycji przez jakiś czas. Chloe poczuła ulgę. Opuściła silne ramiona Michaela i otarła łzy. Niewinnie uśmiechnęła się w jego stronę.
  - Dziękuję - szepnęła.
  - Nie ma za co - odpowiedział trochę zawstydzony chłopak. - Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz? - Chloe natychmiast pokiwała głową. Jeszcze rok temu marzyła, by przebywać wraz z ukochanym Michaelem w jednym pomieszczeniu, a dziś dzieje się to w realu. Zaśmiała się dźwięcznie.
  - Z czego się śmiejesz?- odezwał się zdezorientowany chłopak.
  - Z niczego - odrzekła Chloe nadal się uśmiechając. - Muszę już jechać - poinformowała. - Nie chcę ci przeszkadzać. Masz zapewne ciekawsze rzeczy do wykonania, niż wysłuchiwać rozterek nastolatki.
  - Przestań - przerwał jej. - Lubię z tobą przebywać i rozmawiać - zapewnił ją. - Dałaś mi pracę, jesteś taka dla mnie miła muszę się jakoś odwdzięczyć. Przeżyłaś wiele jak ja. Mógłbym rozmawiać z tobą całą noc. Mamy tyle wspólnego.
  - Zawstydzasz mnie - szepnęła, zakrywając twarz rękoma.
  - Taka jest prawda - oznajmił i pociągnął ją za dłonie, by odkryć jej twarz. Miała rozmazany makijaż, ale mu to nie przeszkadzało. Nadal była piękna, może nawet piękniejsza niż w makijażu. Zaintrygowała go, jej wyraz twarzy ukrywał tyle emocji. Uśmiechała się lekko, ale jej oczy były smutne. Była dla niego zagadką, którą pragnął rozwiązać. Zrozumiał, że naprawdę wiele ich łączy.
  Chciała coś powiedzieć, ale zasłonił jej usta kciukiem, a następnie zbliżył swą  twarz. Poczuł jej przyśpieszony oddech na swoich policzkach. To była chwila. Ich usta spotkały się w pocałunku. Najpierw był bardzo delikatny i niewinny. Z każdą mijającą sekundą stawał się coraz bardziej namiętny. Ich pulsy przyśpieszyły. Michael przyciągnął Chloe do swojego ciała, dziewczyna szybko usiadła mu na kolanach, owijając nogi wokół bioder. Jego ręce powędrowały we włosy panny Walsh i po chwili wolne opadły na plecy. Dłoń Chloe powędrowała pod koszulkę chłopaka, po chwili jej oczom okazał nagi tors ukochanego.
  - Nie, nie możemy - szepnęła odpychając go od siebie. - Jesteśmy przyjaciółmi. Nie chcę tego niszczyć. Już za wiele straciłam. Przepraszam.
  - Nie, to ja przepraszam - powiedział, sięgając po koszulkę. - Jeszcze raz przepraszam - mocno ją przytulił. Czuła jak szybko bije mu serce. Tak bardzo go pragnęła, w jednej chwili postanowiła postawić wszystko na jedną kartę. Pocałowała go z całych sił i zerwała z niego koszulkę. Była to dla niej ważna chwila, był to jeden z ostatnich kroków, które musiała wykonać, by powrócić do normalnego życia, życia bez gwałtu. Musiała z kimś być blisko.
  Michael wstał z Chloe na rękach. Ruszył w stronę sypialni. Ich języki walczyły o dominację. Chłopak pchnął drzwi nogą i po chwili położył dziewczynę na łóżku. Spojrzał na nią, widział w jej spojrzeniu pożądanie. Powoli się zbliżał. Sięgnął po zamek od sukienki. Chloe zrozumiała, że nadchodzi ta chwila. Wzięła głęboki wdech. Od czasu gwałtu żaden mężczyzna nie wiedział jej nago. Wstydziła się swojego ciała, teraz mała je pokazać osobie, którą kocha nad życie. Musiała wykonać ten ruch.
  Michael powoli ściągnął z niej ubranie. Dłońmi zakryła piersi, wstydziła się całkowicie odkryć. Był to jej pierwszy raz z mężczyzną bez żadnego przymusu. Miała to zrobić z miłości i oddania.
  - Nie wstydź się - szepnął jej na ucho. - Jesteś piękna - oznajmił. Odsłonił jej piersi, a następnie ucałował obie. Chloe przygryzła wargę. Poczuła przyjemność. Jego pocałunki zaczęły schodzić dalej. Zaczął zbliżać się do jej świątyni. Z każdą chwilą coraz bardziej zaczęły trząść się jej nogi. - Spokojnie - usłyszała łagodny głos Michaela. - To twój pierwszy raz? - zapytał po chwili. Chloe tylko pokiwała głową. - Obiecuję, będę delikatny - szepnął i jednym zwinnym ruchem pozbył się bielizny. Był przed nią tak jak został stworzony przez Boga. Był piękny jak młody Bóg. Poczuła jak rozchyla jej nogi. Ta chwila zbliżała się nie ubłagalnie. Wszedł w nią powoli, początkowy ból po chwili przemienił się w rozkosz.

&&&
  - Gdzie go zabieracie? - zapytał przerażony Zayn jednego z sanitariuszy, który umieszczał nosze z Niallem w karetce pogotowia.
  - Do szpitala uniwersyteckiego! - krzyknął mężczyzna zamykając drzwi. - Proszę poinformować rodzinę - rozkazał Mulatowi. Zayn pokiwał głową. Sanitariusz siadł do środka i po chwili pogotowie odjechało na sygnale.
  - Zayn! Szybko! - krzyknęła Jade. - Zabierzemy cię do szpitala - Zayn odwrócił się i zobaczył pannę Thirlwall stojącą obok samochodu Nathana. Szybko podbiegł w ich kierunku.
  Po dziesięciu minutach jazdy Nathan zatrzymał samochód na parkingu przed szpitalem, Zayn natychmiast wybiegł z niego i ruszył w kierunku drzwi wejściowych na izbę przyjęć. Ariana i Jade ruszyły za nim.

&&&

  Louis wracał ze spotkania z Jessicą, w jego głowie nadal było milion pytań, na które chciał znać odpowiedź. Mijał właśnie znak informujący o wjeździe do Beverly Hills, kiedy za wibrował jego telefon. Spojrzał na ekran, wyświetlał się na nim numer domu Chloe. Zatrzymał auto na chodniku i nacisnął zieloną słuchawkę.
  - Słucham - odezwał się.
  - Pan Louis?! - usłyszał zdenerwowaną Mercedes. - Jak dobrze, że pan odebrał. Nie mogę dodzwonić się do panienki Chloe, więc pomyślałam, że zadzwonię do pana...
  - Co się dzieje? - przerwał jej. Zaczął się denerwować, Mercedes zawsze należała do osób spokojnych, bardzo trudno było ją wyprowadzić z równowagi. 
  - Dzwonili ze szkoły - rzekła jednym tchem. - Panicz Niall miał wypadek, jest w szpitalu. Mówili, że jego stan jest ciężki - kobieta zaczęła płakać. - Nie wiem co mam teraz robić. Więc pomyślałam o panu. Zabrali go do szpitala uniwersyteckiego. Ja będę starała się dodzwonić do panienki Chloe.
  - Dziękuję Merr - rzekł Louis. - Jak czegoś się dowiem to od razu zadzwonię i proszę nic nie mówić Naomi. Jest jeszcze za mała. Dobrze.
  - Tak jest szefie - zapewniła do kobieta, a następnie się rozłączyła.
  Louis włączył kierunkowskaz i nawrócił z piskiem opon. Skierował się w stronę szpitala. Nie miał pojęcia, że dzisiejsza noc przejdzie do historii.

&&&

  - Proszę czekać!- krzyknęła w pośpiechu jedna z pielęgniarek, która wyszła z sali Nialla. Zayn oparł się plecami o ścianę, obok niego stała Ariana trzymając go za rękę. Jade i Nathan siedzieli po drugiej stronie na ławce. Korytarz był praktycznie pusty, czasem przebiegła jakaś pielęgniarka czy lekarz.
  Każde z nich milczało. Za każdym razem jak tylko ktoś zbliżał się do drzwi to Zayn podnosił głowę. Myślał, że teraz będzie szczęśliwy, ale to wszystko powróciło. Los nie pozwalał mu być szczęśliwym. Malik wiedział, że zrobił w życiu wiele błędów, których żałował z całego serca i marzył tylko o tym, by ktoś wymyślił maszynę do cofania czasu. Życie nie jest jednak aż tak piękne, musiał się z tym pogodzić. Musiał zapłacić za błędy z przeszłości. W przyrodzie nic nie ginie, to co się od ciebie oddali powróci po jakimś czasie ze zdwojoną siłą, by zaatakować ponownie.
  - Zayn! - po korytarzu rozległ się głos Louisa. Znajomy natychmiast podnieśli głowy. W ich kierunku podążał pan Walsh. Na jego widok Zayn zaczął płakać.To było silniejsze od niego. W tej chwili zrozumiał, że jest wrażliwym człowiekiem.
  - Panie Louisie - szepnął cicho Mulat. - Proszę dowiedzieć się co dzieje się z Niallem - poprosił przez łzy. - Nam nie chcą nic powiedzieć. Liczę, że panu uda się czegoś dowiedzieć...
  - Rodzina pana Nialla Horana? - z sali wyszedł jeden z lekarzy.
  Ariana, Jade i Nathan podbiegli do Louisa i Zayna.
  - Co z nim? - zapytał natychmiast Malik, ocierając spływającą łzę. Lekarz spojrzał na niego spokojnym wyrazem twarzy.
  - Bardzo mi przykro - zaczął - ale stan pana Nialla jest krytyczny. Doszło do uszkodzenia kręgosłupa. Najbliższe dwadzieścia cztery godziny zadecydują...

   -Nialler, śpisz?- usłyszał zachrypnięty głos ukochanego. Jego serce biło jak oszalałe. Powoli podniósł głowę i musnął usta Mulata.   -Chyba nie- szepnął.- Kocham Cię Zayn- wyznał.- Chcę budzić się u twojego boku każdego dnia. Chcę spędzić z tobą całe życie. Każdej nocy pragnę byś mnie pieprzył do upadłego. Chcę krzyczeć z rozkoszy twoje imię.
  -Ty tygrysie!- Zayn poczochrał włosy Nialla.- Zaczynam się ciebie bać. Gdzie się podział ten cichy i święty blondynek o lazurowych oczach?
  -Leży obok ciebie i rozpamiętuje ostatnią noc- odrzekł Horan, wykonując koła wokół sutków Zayna. Mulat lubił jak Niall ze spokojnego chłopaka zamieniał się w Boga seksu.
  -Co powiesz na wspólne spędzenie dnia?- zaproponował Zyan.- Tylko ty i ja, no może nam towarzyszyć Naomi.
  -Wagary, tak?- Niall podniósł się do pozycji siedzącej.- To bardzo kusząca propozycja. Jakie masz plany?- spojrzał na ukochanego, w tej chwili zaburczało mu również w brzuchu.
  -Może najpierw śniadanie- zaśmiał się Zayn.- Słyszę, że ktoś tu jest głodny- wstał z łóżka i założył na swoje biodra bokserki, spodnie i koszulkę.

  - O Boże, Niall! - krzyknęła Ariana na widok nieprzytomnego Nialla przewożonego przez pielęgniarki. Krzyk dziewczyny przerwał wspomnienie Zayna. Spojrzał na oddalające się pielęgniarki z jego ukochanym Niallem. Ariana, Jade, Louis i Nathan ruszyli za nimi. Malik nie mógł wykonać najmniejszego kroku.Upadł na kolana i schował twarz w dłoniach.

  -Spójrz na mnie- poprosił Malik, podnosząc brodę blondyna.- Jesteś dla mnie przyjacielem. Nie znam osoby, która zrobiłaby tyle co ty dziś. Dziękuje jeszcze raz z całego serca- spojrzał ponownie w niebieskie jak laguna oczy Irlandczyka. Jego serce zaczęło bić jak po przebiegnięciu jakiegoś maratonu. Zbliżył się do twarzy Horana, czuł jego zdenerwowany oddech. Przejechał palcem po jego jasnym policzku i lekko musnął jego pełne wargi. Niall najpierw nie był pewien czy dzieje się to naprawdę. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że dzieje się w realu. Jego język zaczął walkę o dominację. Ich ciała zbliżały się do siebie. Zayn przycisnął jego kruche ciało do barierki. W brzuchu blondyna do lotu poderwały się motyle. Adrenalina zaczęła buzować w jego żyłach. Wskoczył na ręce Zayna, nogami owijając go w biodrach. Jego dłonie trafiły w idealnie ułożone włosy Mulata. Malik lekko się uśmiechnął, nie chciał niszczyć tej pięknej chwili. Powolnym krokiem skierował się do swojej sypialni. Ich przyrodzenia z każdym nowym pocałunkiem budziły się do życia. Szybko trafili do odpowiedniego pomieszczenia. 

 - Kocham cię, kocham cię, mój aniele - szepnął Zayn wstając z podłogi. To wspomnienie dodało mu sił. W tej chwili uświadomił sobie, że los może zabrać mu wszystko, ale nigdy nie zdoła wyrwać mu wspomnień.

  -Co ode mnie chcesz Zayn?- zapytał Horan.- Już mnie skrzywdziłeś. Proszę zostaw mnie w spokoju.
  -Proszę tylko mnie wysłuchaj- poprosił Mulat.- Musiałem tak postąpić. Wiem, że cię skrzywdziłem. Bardzo cię za to przepraszam i zrozumiem jeśli będziesz miał mnie daleko w poważaniu. Proszę tylko byś mnie wysłuchał.

  Usiedli na ławce. 

  -Słucham- odezwał się oschle Niall.

  -W tym kościele moi rodzice brali ślub i to miejsce jest dla mnie bardzo ważne. Dlatego chciałem...

  -Do rzeczy Zayn- przerwał mu blondyn.

  -Doszło do pomyłki i myślano, że jestem nosicielem wirusa HIV- szepnął.- Musiałem się upewnić, że jestem zdrowy. Nie chciałem cię w żaden skrzywdzić, pragnąłem cię chronić. Wiem, że to brzmi jak z jakiejś opery mydlanej, ale rozstaniem chciałem udowodnić ci, że mi na tobie zależy. Myślałem tylko o tobie. Nigdy nie darowałbym sobie gdybyś zaraził się ode mnie. Jesteś za dobry. Jesteś aniołem, Niall. Masz wspaniałą siostrę, rodzinę....- wziął głęboki wdech-... kocham cię Nialler- wyznał po chwili.
  Niall otarł mu spływającą łzę i złączył ich usta w namiętnym pocałunku.

 &&&

   Pierwsze promienie porannego słońca wpadały do sypialni Michaela. Chloe leniwie otworzyła oczy, była okryta białym prześcieradłem, jej noga oplatała w pasie Michaela. Przetarła zaspane oczy i spojrzała na kochanka spoczywającego obok. Wspomnienia z mijającej nocy natychmiast powróciły. Lekko się uśmiechnęła. Nadal nie mogła uwierzyć, że oddała to co miała najcenniejsze mężczyźnie, którego kocha. Podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na śpiącego obok Michaela. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała równomiernie. Miał lekko otwarte usta, grzywka opadała mu na czoło. Dla niej był idealny. Sięgnęła po telefon, zauważyła, że ma kilkanaście nieodebranych połączeń i wiadomości. Odsłuchała jedną z nagranych wiadomości to co usłyszała wstrząsnęło nią dogłębnie.
  - Niall - szepnęła. Jej przyjaciel Niall miał wypadek, jego stan jest krytyczny, nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Zerwała się natychmiast i sięgnęła po sukienkę. Założyła ją na swoje nagie ciało, sięgnęła jeszcze po buty i po cichu na paluszkach chciała wymknąć się z sypialni Michaela.
  - Chloe? - usłyszła głos ukochanego w chwili kiedy zamierzała pociągnąć za klamkę. - Już idziesz? Myślałem, że zjemy razem śniadanie.
  - Nie mogę - odpowiedziała cicho, ledwo opanowując łzy. - Niall miał wypadek - wyznała po chwili i zaczęła płakać. Wybiegła z pokoju, a następnie domu chłopaka. Michael zanim się ubrał i wybiegł za dziewczyną, było już za późno po okolicy rozległ się tylko pisk opon auta Chloe.

&&&
   Nathan musiał wrócić do domu, Ariana i Jade udały się do bufetu. Chciały się upewnić, że Niallowi nic nie grozi i dopiero wtedy wrócić do domu. Podeszły do lady i zamówiły dwie mocne kawy. To była dla nich ciężka, nieprzespana noc. Starsza kobieta po chwila postawiła przed nimi dwa kubki świeżej i aromatycznej kawy. Zajęły miejsce przy jednym ze stolków.
  - Mów - szepnęła Jade do Ariany. - Wiem, że coś cię trapi. Znam cię krótko, ale bardzo słabo ukrywasz swoje emocje - panna Thirlwall dotknęła dłoni znajomej.
  - To trudne - odrzekła Ariana, próbując ukryć swój wzrok. - Nie wiem czy mnie zrozumiesz. Jesteś w szczęśliwym związku, a ja...
  - Zakochałaś się?- przerwała jej Jade, upijając łyk gorącej kawy. - Chcę ci pomóc, wiem, że nasze stosunki były różne, ale...
  - Nieszczęśliwie się zakochałam - wyznała jednym tchem panna Grande. - Jest to dla mnie trudne. Ten bal, ten wypadek dał mi tyle do myślenia. Zawsze śmiałam się z tych wszystkich rozterek nieszczęśliwie zakochanych, ale kiedy mnie to dotknęło to już nie jest tak śmiesznie i fajnie. 
  - Ariana, w kim się zakochałaś? - zapytała bardzo poruszona Jade. Ciężko przełknęła ślinę, chciała przygotować się na najgorsze.
  - Zakochałam się w Niallu - wyznała kładąc głowę na stoliku. - Myślałam, że jest hetero, wiedziałam, że Chloe nic go nie łączy, ale to, że jest gejem? Jestem głupia.
  - Nie, nie jesteś głupia - powiedziała Jade, podnosząc jej głowę. - Jesteś dziewczyną, a raczej kobietą, która zakochała się w mężczyźnie, który nigdy nie odwzajemni twojego uczucia. Powinnaś jak najszybciej o nim zapomnieć. Zayn kocha go, on zapewne kocha Zayna. Nie możesz niszczyć tej miłości.
  - Nawet nie zamierzam - oburzyła się dziewczyna. - Jestem w stanie uszanować czyjeś uczucia, ale to jest... - próbowała znaleźć odpowiednie słowa.
  - ... takie trudne - dokończyła za nią panna Thirlwall. - Widzieć jak osoba, którą kochasz i jesteś dla niej w stanie zrobić wszystko jest szczęśliwa z kimś innym.
  - Skąd o tym wiesz? - zapytała zdziwiona Ariana. Tym razem to Jade unikała ze znajomą kontaktu wzrokowego.- Co się dzieje?

&&&

  Chloe wbiegła do szpitala, na recepcji dowiedziała się gdzie przebywa Niall. Szybko skierowała się do sali numer osiemnaście. Na korytarzu zobaczyła Zayna, chłopak leżał na krzesłach. Łzy natychmiast wydostały się z jej oczodołów. Zrobiło jej się żal Malika, uświadomiła sobie, że zemsta ją zaślepiła i teraz zaczyna krzywdzić osoby, na których najbardziej jej zależy. 
  - Zayn? - zapytała cicho, dotykając ramienia chłopaka. - Śpisz?
  - Co się dzieje? -odrzekł i szybko otworzył oczy. Jego włosy były w wielkim nie ładzie. Miał przekrzywiony krawat, a marynarka służyła mu jako poduszka. 
  - Co z Niallem? - odezwała się Chloe, siadając obok. Ścisnęła kciuki i przygotowała się na najgorsze. 
  - Jego stan jest krytyczny, ma uszkodzony kręgosłup i lekarz powiedział, że teraz o jego życiu zadecydują godziny. Chloe, ja tak się boję - szepnął i spojrzał na brunetkę. - Nie mogę go stracić, zrobiłem w życiu tyle złych rzeczy, teraz kiedy się zmieniłem to musiało mnie to spotkać. Wiem, że to kara za moje grzechy. Byłem takim złym człowiekiem. Jak pomyślę to robiłem kilka lat temu to czuję wobec siebie obrzydzenie - zaczął płakać. - Jesteś pierwszą osobę, której o tym opowiem. Tylko proszę nie przerywaj mi - poprosił. Chloe pokiwała głową. - Ja brałem udział w gwałtach kobiet - szepnął. - najbardziej zapamiętałem pierwszy z nich- w tej chwili serce Chloe zaczęło szybko bić. - Nazywała się Selena Gomez - otarł łzy. - Ja stałem na czatach, a oni to robili. Jej krzyku nie zapomnę do końca życia. Była taka piękna, nie znałem jej wcześniej. Musisz uwierzyć mi na słowo. Nie, nie doszło między nami do stosunku, ale to co zrobiłem na końcu. Poniżyłem ją jak zwierzę jakieś. Nie zasługiwała na to. Ja... - załamał mu się głos.
  - ... oddałeś na nią mocz - dokończyła Chloe. 
  - Tak - odrzekł natychmiast. - Skąd wiesz? - spojrzał na nią. Te oczy rozpoznałby wszędzie, a teraz siedziała obok niego.- Ja prze... - zasłoniła mu usta dłonią i mocno przytuliła.
  - Wiem, że tego żałujesz - szepnęła mu na ucho. - Ja ci już wybaczyłam. 
  - Dziękuję - odpowiedział wzruszony. 
  W tej samej chwili z sali Nialla wybiegła pielęgniarka.
  - Zatrzymanie akcji serca na osiemnastce! - krzyknęła kobieta.
  - O Boże! Niall!...

___________________

Witam w II sezonie. Sezon ten liczy 9 rozdziałów i epilog. To opowiadanie będzie również ostatnim, które dokończę. Więcej informacji wkrótce.

Do przeczytania,
Sophiexxx.

niedziela, 2 czerwca 2013

IX Koniec


  Szczęśliwy Niall obudził się u boku Zayna. Lekki, poranny wiatr poruszał białą zasłoną w pokoju Horana. Za oknem świeciło słońce, umilając poranek mieszkańcom Los Angeles. Blondyn spojrzał na nagie ciało ukochanego. Nadal nie mógł uwierzyć, że Zayn jest jego i tylko jego. Lekko się uśmiechnął, położył głowę na nagim torsie kochanka. Miał ochotę krzyczeć, skakać po łóżku. Pragnął, by cały świat dowiedział się jaki jest szczęśliwy. 
  -Nialler, śpisz?- usłyszał zachrypnięty głos ukochanego. Jego serce biło jak oszalałe. Powoli podniósł głowę i musnął usta Mulata.
  -Chyba nie- szepnął.- Kocham Cię Zayn- wyznał.- Chcę budzić się u twojego boku każdego dnia. Chcę spędzić z tobą całe życie. Każdej nocy pragnę byś mnie pieprzył do upadłego. Chcę krzyczeć z rozkoszy twoje imię.
  -Ty tygrysie!- Zayn poczochrał włosy Nialla.- Zaczynam się ciebie bać. Gdzie się podział ten cichy i święty blondynek o lazurowych oczach?
  -Leży obok ciebie i rozpamiętuje ostatnią noc- odrzekł Horan, wykonując koła wokół sutków Zayna. Mulat lubił jak Niall ze spokojnego chłopaka zamieniał się w Boga seksu.
  -Co powiesz na wspólne spędzenie dnia?- zaproponował Zyan.- Tylko ty i ja, no może nam towarzyszyć Naomi.
  -Wagary, tak?- Niall podniósł się do pozycji siedzącej.- To bardzo kusząca propozycja. Jakie masz plany?- spojrzał na ukochanego, w tej chwili zaburczało mu również w brzuchu.
  -Może najpierw śniadanie- zaśmiał się Zayn.- Słyszę, że ktoś tu jest głodny- wstał z łóżka i założył na swoje biodra bokserki, spodnie i koszulkę.- Weź prysznic, a ja przygotuję śniadanie- namiętnie pocałował ukochanego, następnie opuścił pokój Nialla. Na korytarzu spotkał Naomi zmierzającą do łazienki.
  -Cześć, księżniczko- przywitał się z dziewczynką.- Pomożesz robić mi śniadanie dla Nialla?- zaproponował.
  -Tak... tak, oczywiście- za jąkała się. Bardzo lubiła Zayna, bardzo chciała, by związał się z Niallem. Wtedy miała, by aż trzech braci!

&&&

  Nad Perth zapadał zmrok. Maura wyglądała przez okno sali, w której leżała. Jej sąsiadka została zabrana na badania. Pani Horan dotknęła swojego brzucha. Nadal nie mogła uwierzyć, że spodziewa się kolejnego dziecka. Myślała, że po śmierci Bobby'ego zajmie się tylko wychowaniem Naomi i Danny'ego, że to im poświęci cały czas. Los jednak napisał jej inny scenariusz.
  -Pani Horan!- do sali wbiegła młoda pielęgniarka Delta.- Powinna pani dużo leżeć i odpoczywać. Co mówił lekarz?- Pielęgniarka pomogła Maurze dojść do łóżka.- Czy dzwoniła pani do męża? Rodziny? 
  -Jeszcze nie- odpowiedziała pani Horan.- Zaraz to zrobię. Dziękuję za wszystko.
  Delta pożegnała się, a następnie opuściła salę. Maura sięgnęła po telefon, w kontaktach odnalazła numer do Louisa Walsha. Zastanowiła się chwilę i zadzwoniła. Szybko jednak przerwała połączenie, odłożyła telefon na szafce i powoli położyła głowę na poduszce.

&&&

  Nowy Jork powitał Chloe i Louisa wietrzną, ale słoneczną pogodą. Był koniec października, większość drzew straciła już swoje liście. Mieszkańcy w Cenral Parku rozkoszowali się ostatnimi chwilami z piękną pogodą. Na Piątej Alei jak zawsze panował tłok. 
  Chloe i Louis opuszczali nowojorski oddział firmy. Po załatwieniu wszystkich spraw wybrali się do restauracji. Przy Piątej Alei znajdowała się ich ulubiona, prowadzona przez zaprzyjaźnionego Francuza. Weszli do środka, swoje płaszcze zostawili w szatni, kelner zaprowadził ich do stolika, który zazwyczaj zajmowali. Kelner przyjął od nich zamówienie i udał się w stronę kuchni. Chloe oparła się o oparcie krzesła.
  -Chciałeś mi coś ważnego powiedzieć- odezwała się, poprawiając swoje długie włosy.- Czy coś się stało? Cały czas jesteś taki milczący i nieobecny.
  -To będzie dla ciebie trudne- odezwał się pan Walsh, przybliżając twarz do bratanicy.- Ale jeśli nie chcesz to się z nią nie spotkam. Wszystko zależy od ciebie. Teraz liczy się tylko twoje zdanie.
  -O czym ty mówisz wujku?- zainteresowała się Chloe.- Kto się chce z tobą spotkać?- spojrzała mu prosto w oczy. Widziała w nim strach. Znała go dobrze i wiedziała, że trudno go przestraszyć.- Kto chce się z tobą spotkać?- powtórzyła.
  -Jessica Alba- odpowiedział jednym tchem. Na twarzy bratanicy pojawiła się ulga.
  Milczała.
  -Dlaczego nic nie mówisz?- zapytał.- Wiem, że to dla ciebie zaskoczenie, ale ona twierdzi, że ma coś ważnego do powiedzenia.
  -Wiem, że Jess wróciła do Los Angeles- odpowiedziała spokojnie.- Widziałam was razem w firmie. Wtedy byłam zaskoczona. Co ona od ciebie chce?
  -Nie wiem- odparł mężczyzna.- Jak ci mówiłem, chce mi coś ważnego powiedzieć. Pytałem dlaczego nie spotka się z tobą, ale odpowiedziała, że boi się twojej reakcji.
  -Więc się z nią spotkaj- powiedziała Chloe.- Możesz jej również przekazać, że nie mam wobec niej żadnej urazy i jak będzie chciała się spotkać to miło będzie mi z nią porozmawiać.

&&&

  Zayn z szafki wyciągnął miskę, z lodówki natomiast jajka, pomidory oraz bekon. Na kuchence ustawił patelnię. Do miski wbił kilka jaj, następnie dosypał trochę mąki oraz dodał mleko. Pomidory umył pod bieżącą wodą,  a następnie pokroi na ćwiartki. Z oddali usłyszał stukot nóg Naomi. Mała Horanówna przyjrzała się w lustrze, pomadką, którą udało jej się ukraść z łazienki Chloe pomalowała swoje małe usteczka. Poprawiła włosy i sukienkę, spojrzała ostatni raz w swoje odbicie. Pomadkę wyrzuciła pod stół, uśmiechnęła się i weszła do kuchni. Zajęła miejsce przy ladzie.
  -O!- krzyknął Zayn.- Pojawiła się moja pomocnica- klasnął radośnie w dłonie. Będziesz nakrywała do stołu- zarządził.
  -Nie tak prędko kowboju- pokręciła palcem wskazującym.- Mam jeden warunek. 
  -Jeden warunek powiadasz- Mulat oparł się o ladę.- Co mam dla ciebie zrobić, by liczyć na twoją pomoc, księżniczko? Tylko decyduj się szybko.
  -Musisz wytłumaczyć mi co to jest wpadka- poinformowała go radośnie.- Jesteś moją ostatnią łódką ratunku- wykonała w jego kierunku minę smutnego psiaczka.- Wiem, że jesteś mądry, inteligentny...- palcami wędrowała po jego ramieniu.- Więc co Zi?
  -Niech ci będzie- westchnął Malik. Usiadł obok i rozejrzał się dookoła.- Już wiem!- krzyknął po chwili.- Wyobraź sobie, że ten kwiatek- wskazał na storczyka stojącego na ladzie- ma powiedzmy... szesnaście lat i nadal mieszka z rodzicami. Rozumiesz?- Czterolatka pokiwała głową.
  -Więc co związku z tym?
  -I ten kwiatek spotyka się z ... pszczołą, która również mieszka z rodzicami i ma szesnaście lat- kontynuował.- I oni się spotykają, chcą być razem i marzą o wspólnej przyszłości, ale czasem zdarza się tak, żechcą być bardzo, bardzo blisko siebie i ta pszczoła zostawia na tym kwiatku pyłek dzięki, któremu ten kwiatek będzie miał owoce...
  -To chyba dobrze?- przerwała mu.
  -Nie zupełnie- odrzekł Mulat.-  Jak ci mówiłem, zarówno kwiatek, jak i pszczoła mieszkają z rodzicami, nie mają pracy. Po prostu są za młodzi na dorosłe życie, a już będę mieć dziecko. To jest właśnie wpadka- oświadczył.- Zrozumiałaś?
  -Tak, chyba tak- ucieszyła się i pocałowała Zayna w policzek.- Teraz wiem, że mogę zawsze na ciebie liczyć.
  -Cholera!- usłyszeli krzyk Nialla. Wybiegli do salonu, blondyn leżał na podłodze. Zayn pomógł mu wstać, Naomi zobaczyła, że jej brat poślizgnął się na pomadce, którą przed kilkoma minutami wyrzuciła pod stół.
  -O mój Boże,  mamy problem- szepnęła.

&&&

  Michael uzupełniał dokumenty, które miał przygotować dla Louisa. Odłożył na miejsce segregator, a następnie powrócił do swojego biurka. Zostało mu je tylko wydrukować. 
  -Witaj kochanie- usłyszał głos Taylor. Szybko skierował wzrok na swoją ukochaną. Panna Swift stała w drzwiach z małym bagażem w ręku. Michael wstał z miejsca i do niej podszedł.
  -Wyjeżdżasz?- zapytał całując ją w usta i wskazując na bagaż.
  -Tak- odpowiedziała.- Lecę do Nashville musimy z mamą ustalić kilka faktów dotyczących naszego ślubu. Jest tyle do przygotowania.
  -Będę tęsknił- szepnął jej do ucha, mocno przytulając.- Kocham cię.
  -Ja ciebie też- odrzekła.- Ale muszę już iść. Za dwie godziny mam samolot. A i Maggie kazała ci przekazać, że pojechała z klubem książki do San Diego na jakieś targi. Więc zostaniesz sam. 
  -Jakoś dam radę- westchnął, a następnie namiętnie ją pocałował.- Kocham cię.
  -Do zobaczenia- pożegnała się, sięgnęła po bagaż i opuściła siedzibę firmy. Na parkingu czekał na nią w samochodzie Max.
  -Już?- zapytał jak wsiadała do auta.
  -Tak- odrzekła, całując go w usta.- Pustak niczego się nie domyśla- oświadczyła.

&&&
   Zayn zatrzymał auto przed domem. Wyłączył silnik i spojrzał na Nialla siedzącego na miejscu pasażera oraz na Naomi siedzącą z tyłu.
  -Podobało się w soo?- zapytał Mulat.
  -Mi tak, kochanie- odpowiedział Niall, dotykając kolana ukochanego.- A tobie Naomi?- zwrócił się do siostry.
  -Mi nie- westchnęła i odwróciła wzrok w stronę okna.- Szkoda mi Ethana, został tam sam i te wszystkie durne dzieci tylko robią przy nim zdjęcia. A do tego te kraty, wygląda jakby, był w więzieniu i jest jeszcze ubrany w pasiaki.
  -Bo to zebra- zaśmiał się Niall.
  -Wiem, ale i tak mi go szkoda- odrzekła czterolatka.- Bardzo bym chciała mieć takiego zwierzaka. Zayn, wykombinujesz coś? 
  -Naomi!- krzyknął Niall.
  -Jak chcesz mogę w weekend zabrać cię na ranczo mojego wujka, który ma stadninę koni?- odwrócił się w stronę czterolatki.- Ma również kucyki. Chętna?
  -Tak, dziękuję Zayn- podniosła się z miejsca, by pocałować Malika w policzek. 
  -Ej!- krzyknął blondyn.- Mam być zazdrosny?- Naomi i Zayn tylko się zaśmiali

&&&

  Jade opuszczała kolejny butik znajdujący się przy Rodeo Drive. Już czwartą godzinę spędzała na poszukiwaniu odpowiedniej sukienki. Chciała wyglądać najpiękniej. Jutrzejszy bal miał przejść do historii. Liczyła, że jej znajomość z Nathanem przejdzie na kolejny poziom. Zamierzała wejść do kolejnego sklepu, kiedy w oddali zobaczyła uśmiechniętą Arianę. Postanowiła na nią zaczekać. Zawsze nie lubiła samotnie robić zakupów. 
  -Witaj Jade- odezwała się Grande.- Co za spotkanie. Też szukasz odpowiedniej sukienki? Ja właśnie idę do butiku sióstr Kardashian. Wybierzesz się ze mną?
  -Z miłą chęcią- odparła panna Thirlwall, uśmiechając się przyjaźnie. Zawsze lubiła Arianę i nawet przebolała to, że zastąpiła ją na stanowisku przewodniczącej szkoły. 
  -Z kim się wybierasz?- odezwała się Jade przerywając niezręczną ciszę.
  -Z Niallem Horanem- odpowiedziała radośnie znajoma.- To zasługa Chloe, gdyby nie ona...
  -Zaraz, zaraz- przerwała jej panna Thirlwall.- Znam ten błysk w oku. Zabujałaś się w Niallu H? Tylko szczerze- pogroziła jej palcem.- Słodko razem wyglądacie. 
  -Tak sądzisz?- zawstydziła się przewodnicząca szkoły.- Wiem, że nawet dobrze go nie znam, ale jest takim przystojny, ma takie hipnotyzujące oczy, ten uśmiech, farbowane włosy. Jest idealny- rozmarzyła się Ariana.- Myślisz, że on kogoś ma?
  -Chloe- szepnęła Jade.
  -Nie- panna Grande pokręciła głową.- Są tylko przyjaciółmi. Z jej strony nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo. Obawiam się tylko tych plotek...
  -Daj spokój!- Jade machnęła ręką.- Wiesz, że Amelia i Miley tylko uprzykrzają życie innym. Jedna z nich już za to zapłaciła. Mama wyznała mi, że Amelia miała już zatargi z prawem dotyczące posiadania narkotyków i od kilku osób słyszałam, że została umieszczona w zakładzie dla nieletnich w Montanie.
  -Nie- zdziwiła się Ariana.
  -Tak- odparła Jade.
  -Nie- powtórzyła przewodnicząca.
  -Si- zapewniała ją dziewczyna.
  -To się porobiło- Ariana pokręciła głową.- Została tylko Miley, ale ona sama jest nieszkodliwa. Myślałam, że nie dożyję takiego spokoju w West Beverly High School.
  -Marzenia w końcu się spełniają- westchnęła Jade i wraz z Arianą przekroczyły próg butiku sióstr Kardashian.

&&&

   Chloe ubrana w białą, prostą sukienkę na ramiączkach do samej ziemi. Włosy miała luźno związane, na twarzy widniał lekki makijaż. Stanęła przed lustrem, lekko się uśmiechnęła. 
  -Wyglądasz jak księżniczka- szepnęła Naomi, poprawiając jej z tyłu sukienkę.- Też chcę taka być jak ty. 
  -I będziesz- zapewniła ją brunetka.- Jak ty będziesz miała swój bal to kupimy dla ciebie sukienkę w Paryżu lub w Mediolanie, zgoda?- ucałowała czterolatkę w głowę.
  -Trzymam cię za słowo- odrzekła Naomi, sięgając po aparat, by wykonać zdjęcie.- Szkoda, że Niall nie idzie z tobą tylko z tą gadatliwą Arianą. 
  -Nie lubisz jej?- zapytała Chloe, pryskając się perfumami.
  -Nie bardzo- pokręciła głową.- Ale może jak ją lepiej poznam to polubię. Gotowa?
  -Tak- odrzekła panna Walsh.- Możemy iść- sięgnęła jeszcze po okulary przeciwsłoneczne. Naomi wybiegła z pokoju, szybko zbiegła po schodach. 
  -Idzie! Idzie!- krzyczała.
  Chloe radośnie pokręciła głową i również wyszła z pokoju. Z salonu słyszała jak czterolatka wychwala jej strój. Powoli zeszła po schodach, przy kominku w salonie zobaczyła Arianę ubraną w czarną, koronkową sukienkę, Nialla ubranego w garnitur od Armaniego, Merr oraz Naomi skaczącą po sofie. 
  -Wow- szepnęła Ariana.- Wyglądasz pięknie- zachwyciła się.- Jak antyczna bogini. Nomi miała rację...
  -Jestem Naomi!- przerwała jej czterolatka.- Nie lubię ksywek.
  -Naomi!- Niall skarcił siostrę wzrokiem.- Chloe, wyglądasz pięknie. Ariana ma rację, wyglądasz jak bogini. Pewnie zostaniesz królową balu. 
  -Nie przesadzajmy- zawstydziła się brunetka.- Ariana też pięknie wygląda, pewnie na balu będą jeszcze piękniejsze dziewczyny.
  -Chyba nie- panna Grande pokręciła głową.

&&&

  Miley wraz z Zaynem pojawili się na balu. Sukienka panny Cyrus nie zrobiła na nikim wrażenia. Dziewczyna uświadomiła sobie, że bez Amelii jest w szkole nikim. Jest za słaba, by komuś uprzykrzyć życie. W rogu sali zobaczyła Harry'ego pijącego z piersówki. Szybko do niego podeszła i wypiła kilka łyków.
  -Walsh cię wystawiła?- zapytała, oddając alkohol.
  -Dlaczego?- odrzekł.- Ma przyjechać sama, za chwilę powinna być. Nikt nie wystawia Stylesa do wiatru. Nawet taka foczka jak Chloe. 
  -Jaki skromny- westchnęła Miley.-  Tylko żeby ta skromność cię nie zniszczyła. 
  -O mnie się nie martw- szepnął jej na ucho.- Ja sobie radę dam, ale ty lepiej uważaj- uśmiechnął się do niej triumfalnie i odszedł. Panna Cyrus nerwowo tupnęła nogą, na schodach zobaczyła Jade ubraną w krótką, czerwoną sukienkę kroczącą obok Nathana. 
  -No pięknie- westchnęła.- Nawet Thirlwall zaliczy dzisiaj ruchanko. Co się ze mną dzieje?- pokręciła głową. W oddali zobaczyła jak Dan dolewa do ponczu alkohol. Musiała się napić. Czuła, że jej życie w tej szkole dobiega końca. Nie mogła skontaktować się z Joshem. Wiedziała, że on coś ważnego wie. Nie chciała teraz o tym myśleć. Alkohol pozwoli zapomnieć jej na chwilę. 

&&&

  Limuzyna z Arianą, Chloe i Niallem zatrzymała się przed budynkiem szkoły. Blondyn pomógł wyjść na zewnątrz swoim towarzyszkom. Chloe wychodząc z samochodu, zobaczyła oczekującego na nią Ryana. 
  -Mam jeszcze coś do załatwienia- powiedziała.- Wy już idźcie, a ja zaraz dojdę- poprosiła.- A i bawcie się dobrze. Ten wieczór przejdzie do historii. 
  Niall wziął Arianę pod ramię i razem ruszyli na bal. Chloe rozejrzała się dookoła czy nikt jej nie obserwuje, następnie podeszła do Ryana.
  -Chyba wiesz co masz robić?- zapytała, nadal rozglądając się dookoła.- Najpierw zajmiemy się Malikiem, a później Stylesem. Nasz loczek musi być pijany, aby nic nie pamiętał. Liczę, że już wszystko przygotowałeś? 
  -Oczywiście, szefowo- odrzekł Gosling.- Zdjęcia Malika pojawią się o północy, a Stylesem zajmę się około pierwszej. Najpierw muszę go trochę napoić. 
  -Mam nadzieję, że się uda- westchnęła nerwowo Chloe.
  -Uda się- zapewnił ją Ryan.- Pani wszystko się udaje, a tak z innej beczki, pięknie pani wygląda. 
  -Dziękuję- zaśmiała się brunetka.- Ale i tak nie dostaniesz premii- nagle stała się poważna. 

&&&

  Bal zaczął się na całego. Jade wirowała w bardzo śmiałym tańcu z Nathanem. Wyglądało na to, że ich znajomość już dziś przejdzie na kolejny poziom. Ariana i Niall powoli tańczyli w takt muzyki. Obok nich tańczyła Miley z Zaynem. Niall co jakiś czas spoglądał na Zayna zmęczonego tańcem z panna Cyrus, blondyn, by pocieszyć ukochanego przygryzał zalotnie wargę. Mulat trochę się rozchmurzył. Muzyka przestała grać, pary zeszły z parkietu. 
  -Kwadrans po północy w męskiej toalecie- szepnął Malik Niallowi na ucho. Na dźwięk tych słów blondyn zawstydził się. Już zaczął odliczać minuty do ich spotkania. 
  Na sali zapanowała cisza, wzrok każdego skierował się na schody. Niall również spojrzał w tamtym kierunku. Schodziła po nich Chloe oświetlona reflektorem. 
  -Ale laska...
  -Wow...
  -Wygląda nieziemsko...
  Po sali rozległy się szepty. Brunetka dumnie schodziła po schodach. Dziś dwie kolejne osoby zaznają jej zemsty. Na dole oczekiwał już na nią uśmiechnięty Harry, gdyby wiedział, że zbliża się do niego największy wróg?
  -Wyglądasz pięknie- szepnął, podając jej dłoń.- Warto było czekać.- Uśmiechnął się ukazując swoje równe, białe zęby. 
  -Dziękuję- odpowiedziała, podając mu dłoń.- Mam nadzieję, że będziesz dobrze się bawił, bo ja zamierzam dziś przeżyć najpiękniejszy wieczór w życiu. 

&&&

  Louis spieszył się na spotkanie z Jessicą, sięgnął po portfel, telefon, klucze i opuścił swój dom. Bardzo denerwował się przed tym spotkaniem. Obawiał się, że to co się dowie bardzo wpłynie na Chloe. Usiadł za kierownicą, zapalił silnik i ruszył.
  Stając w korku spojrzał na telefon. Zobaczył na nim kilka nieodebranych połączeń od Maury Horan. Już chciał do niej oddzwonić, kiedy uświadomił sobie, że w Perth jest nad ranem i pewnie Maura jeszcze śpi. Odłożył telefon. Był zdziwiony, że chciała się z nim skontaktować.

&&&

  Zbliżała się północ kiedy na scenę wkroczyła dyrektor Reese, by ogłosić kto został królem i królową balu. Muzyka ucichła, każdy uczeń spojrzał w kierunku sceny. Eleanor pojawiła się z tacą, na której znajdowały się dwie korony. 
  -Nadszedł czas, by ogłosić kto został królem i królową balu- powiedziała pani dyrektor. W tej chwili zegar wybił północ. Zgasły wszystkie światła, Chloe wiedziała, że za chwilę zemsta spotka Zayna Malika. Stanęła w rogu, by obserwować przedstawienie. 
  -Tęskniliście?- rozległ się tajemniczy głos.- Bo ja tak. Mam dla was kolejnego newsa. Trzymajcie się krzeseł bo spadniecie. Otóż nasz szkolny playboy, znany również jako bad boy jest zakompleksionym gejem. Wiecie o kogo chodzi? Jeśli nie, to zobaczcie gorące zdjęcia z randki Zayna Malika ze swoim ukochanym.- Na ścianach pojawiły się zdjęcia, na których Niall całuje się z Zaynem. Na sali zapanowała cisza. Chloe na widok zdjęć schowała twarz w dłoniach. Zaczęła płakać. Przez jej zemstę właśnie skrzywdziła najbliższą sobie osobę. Rozejrzała się po sali, najpierw zobaczyła zdezorientowanego Mulata poszukującego Nialla. Po chwili zobaczyła jak jej przyjaciel znika w wyjściu, natychmiast pobiegła w tamtym kierunku. Musiała mu wszystko wyjaśnić. Gdyby wiedziała, że to on jest na zdjęciach. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Życie Chloe, Nialla, Zayna runęło jak domek z kart. Jak dalej potoczą się ich losy?

&&&

  Jessica od dłuższego czasu oczekiwała na pojawienie się Louisa. Umówili się w małej greckiej tawernie na przedmieściach Los Angeles. Kobieta przyglądała się malowidłom ściennym przedstawiające typowe dla Grecji białe domu z niebieskimi dachami, w oddali znajdowało się morze, a na nim łodzie. Nerwowo uderzała palcami o stół. Louis spóźniał się dobrych kilka minut. Sięgnęła po szklankę z wodą i upiła duży łyk.
  -Przepraszam za spóźnienie- przy stoliku usiadł pan Walsh.- Dla mnie woda z lodem- krzyknął w stronę kelnera.- Chciałaś porozmawiać- zwrócił się w stronę Jessiki.
  -Proszę mnie teraz dokładnie posłuchać- przybliżyła się bliżej. Spojrzała mu prosto w oczy.- Nie wiem ile zostało mi czasu, a nie wiem czy Selena będzie chciała ze mną rozmawiać. Dlatego chcę wszystko wyznać panu- rozejrzała się dookoła.- Wiem kto stoi za śmiercią Amandy- szepnęła.
  -Proszę- kelner na stole umieścił szklankę z wodą.- Coś jeszcze?
  -Nie, dziękuję- odpowiedział Louis. Kelner odszedł.- Skąd o tym wiesz i dlaczego teraz o tym mówisz?- zapytał kobiety.
  -To teraz nie ważne- odrzekła Jessica.- Ważne, by Selena poznała prawdę. Za śmiercią Amandy stoi... Taylor Swift. To ona na na zlecenie Maxa George'a podłożyła ogień...
  -Skąd o tym wiesz?- przerwał jej Louis. Był przerażony jej słowami. Chciał dowiedzieć się od niej jak najwięcej.
  -To jeszcze nie wszystko- dodała kobieta.- Pański brat nie był biologicznym ojcem Seleny...
  -Co!?- zdziwił się pan Walsh.- Skąd możesz wiedzieć takie rzeczy? Dlaczego mam ci wierzyć?
  -Amanda wiedziała, że możesz tak zareagować, dlatego kazała ci powiedzieć o dziewiętnastym marca tysiąc dziewięćset ósmym roku- wyznała Jessica.- Teraz mi pan wierzy?- Louis pokiwał głową.
  -Więc kto jest ojcem Seleny?- zapytał po chwili. Uświadomił sobie, że panna Alba mówi prawdę.
  -Jej ojcem był... Bobby Horan- oświadczyła.- Tak, jej sąsiad. Spędzili razem noc, ale on po krótkim czasie wziął ślub. Dopiero wtedy związała się w twoim bratem, nie wiedząc, że spodziewa się dziecka innego, a później przez cały czas oszukiwała go. Chciała jak najlepiej dla Seleny. Wiem, że to dla pana za wiele, ale ja nie mam zbyt wiele czasu. Proszę pozdrowić ode mnie Selenę. Życzę jej dużo szczęścia i radości- wstała od stolika. Kiwnięciem głowy pożegnała się z Lousiem, a następnie opuściła wnętrze.
  Pan Walsh został sam z milionem myśli.

&&&

  -Jak mogłaś!?- krzyczał Niall w stronę Chloe. Stali na szkolnym parkingu. Po policzku spływały mu łzy.- Myślałem, że łączy nas wyjątkowa więź. Co sobie myślałaś? Chloe, zniszczyłaś naszą przyjaźń! To już koniec! Nie chcę mieć z tobą nic do czynienia.
  -Przestań!- przerwała mu, podchodząc bliżej.- Przepraszam, bardzo przepraszam- szepnęła, ocierając spływającą łzę. Żałuję, nie wiedziałam, że to ty jesteś na zdjęciach. Proszę uwierz mi.
  -Nie mogę- odpowiedział.- To dla mnie za dużo. Myślałem, że jesteś tą samą Seleną, ale ja cię już nie poznaję. Nasza przyjaźń już nie istnieje. Sama ją zniszczyłaś. Możesz winić o to tylko siebie. Wiesz?- zbliżył się do jej twarzy.- Brzydzę się tobą- oświadczył oschle.- Po prostu się tobą brzydzę- powtórzył. 
  Słowa Nialla bardzo zabolały Chloe. Przełknęła ciężko ślinę, spojrzała przyjacielowi prosto w oczy.
  -Mam nadzieję, że z Zaynem nigdy nie będziecie szczęśliwi- wykrzyczała mu prosto w twarz.- Życzę wam tego z całego serca.- Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę swojego auta. Szybko go odpaliła i z piskiem opon odjechała spod szkolnego parkingu. Chciała być teraz sama.
  Niall obserwował jak najbliższa mu osoba odjeżdża. Nigdy się nie spodziewał, że ich przyjaźń zakończy się w taki sposób. Z jednej strony był na nią zły, ale z drugiej już tęsknił. Krzyknął na cały głos, a następnie, schował twarz w dłoniach. Nie wiedział, co ze sobą począć. Zaczął biec przed siebie. W oddali usłyszał nawoływania Zayna, ale nie miał ochoty z nim rozmawiać. Musiał sobie to wszystko przemyśleć w spokoju. Zaczął biec coraz szybciej, chciał zabić cierpienie, nie patrzył przed siebie. 
  To działo się tak szybko...
  Pisk opon...
  Oślepiające światło...
  Uderzenie maski samochodu...
  Krzyk Zayna...
  Ciemność...

                                  c.d.n.
_______________

W taki oto sposób zakończyliśmy I sezon.

Teraz prośba do Was, by każdy kto czyta zostawił coś po Sobie. Chcę dowiedzieć się jakie są Wasze odczucia? Jak myślicie jak dalej potoczą się losy naszych bohaterów? Komu kibicujecie?
Z góry dziękuję.

Zapraszam do zadawania pytań w zakładce 'Dziś pytanie, dziś odpowiedź'.

Sezon II w lipcu. O premierze będę informowała w zakładce 'Dziś pytanie, dziś odpowiedź'. Tytuł X rozdziału to 'Szczerość'.

Do zobaczenia,
Sophiexxx. 

niedziela, 26 maja 2013

VIII Miłość


  -To nie może być prawda?- powtarzał Zayn, spacerując nerwowo po molo.- To głupi żart! Co nie?- spojrzał w niebo.- Dlaczego? Dlaczego mnie to spotyka? Teraz kiedy chcę się zmienić?- zaczął płakać. Wiedział, że to kara za grzechy, które popełnił w swoim krótkim życiu. W chwili kiedy jego życie wydawało się idealne pojawiły się rysy. Błędy z przeszłości rzucały cienie na przyszłość. Dlaczego?
  -Zayn!?- usłyszał głos Nialla. Odwrócił się i zobaczył radosnego blondyna kroczącego w jego stronę. Pomachał w jego stronę. Musiał się opanować. Czekała go ciężka rozmowa.
  -Witaj Nialler- przywitał się i delikatne musnął usta Horana. Chciał ostatni raz zasmakować ich smak. Niall lekko się zawstydził sytuacją.- Może usiądziemy?- zaproponował, wskazując na ławkę.
  -Z miłą chęcią- odrzekł Niall.- O czym chciałeś porozmawiać?
  -To będzie dla mnie trudne- odezwał się Zayn, dotykając dłoni blondyna.- Proszę byś mnie wysłuchał od początku do końca- poprosił. Niall pokiwał natychmiast głową.- To będzie dla mnie trudne...- zrobił przerwę, by dobrać odpowiednie słowa...- mówiłem, że jesteś dla mnie jak świt poranka, taki czysty i świeży. Jesteś aniołem i nadal tak twierdzę i będę twierdził. Jesteś taki dobry, masz takie pozytywne podejście do życia. Wierzę, że poznasz kogoś lepszego ode mnie...
  -O czym ty mówisz?- przerwał mu ze łzami w oczach Niall.
  -To koniec- oświadczył smutno Zayn. Na dźwięk tych słów blondyn zaczął płakać. Mulat pogłaskał go po policzku, wstał pocałował w głowę i ruszył przed siebie.
  -Dlaczego?- zapytał zapłakany Niall.- Dlaczego?- Zayn słyszał pytania, zaczął płakać, robił to dla dobra blondyna. Serce mu pękało na dźwięk zawołań Horana. Przyśpieszył, chciał być jak najdalej od swojego ukochanego. Tak mógł go nazwać. Sam nie wierzył, że w tak krótkim czasie kogoś pokocha, że będzie starał się zmienić na lepsze. W tym czasie Niall był dla niego lekarstwem na lepszy start, lepsze jutro, lepsze życie.

&&&

  Maura wytarła ostatni talerz i umieściła go w szafce. Wytarła dłonie ręcznikiem, następnie zgasiła światło i udała się do swojej sypialni. Po drodze zajrzała do pokoju Naomi. Mała Horanówna siedziała na łóżku spoglądając na zdjęcie przedstawiające: Maurę, Nialla, Danny'ego i ją.
  -Dlaczego nie śpisz?- zapytała cicho pani Horan.- Jest już późno- usiadła na łóżku córki i spojrzała na zdjęcie.
  -Mamo- odezwała się czterolatka.- Teraz musisz mnie wysłuchać. Dobrze?- Maura kiwnęła głową. Naomi usiadła obok.- Chloe powiedziała mi, że kocha się sercem i są takie wyjątki, że czasami dziewczyna kocha dziewczynę, albo chłopak, chłopaka, ale to w dalszym ciągu jest miłość taka sama jak inne oraz, że musimy to uszanować i wspierać takie osoby. Dla nich to trudne. Mówiła jeszcze coś, że nie będziesz martwiła się o wpadkę, ale nie zrozumiałam o co jej chodzi. A ty rozumiesz?- spojrzała na swoją rodzicielkę.
  -Tak- odpowiedziała pani Horan ukrywając śmiech.
  -To mi wytłumaczysz?- zapytała natychmiast Naomi, skupiając wzrok na rodzicielce.
  -Może później- odpowiedziała dyplomatycznie Maura.- Teraz powinnaś iść spać. Kocham cię córeczko- ucałowała ją w głowę, okryła kołderką, zgasiła światło i opuściła pokój. Słowa córki dały jej bardzo wiele do myślenia. Na korytarzu wyciągnęła z kieszeni telefon i zadzwoniła do Nialla. Pierwszy, drugi, trzeci sygnał...
  Usłyszała pukanie do drzwi. Odłożyła telefon i udała się otworzyć drzwi. Spojrzała jeszcze w lustrze jak wygląda i otworzyła brązowe drzwi. Za progiem stał zapłakany Niall. Na jej widok wpadł w jej ramiona.
  -Przepraszam- szepnął.- Tak bardzo cię przepraszam.
  Przepłakał w ramionach rodzicielki całą noc. Pierwsze złamane serce bardzo boli.

&&&

  Chloe zaparkowała auto przed siedzibą firmy wuja. Opuściła samochód i ruszyła w stronę wejścia, przywitała się z portierem. Zamieniła z nim kilka słów, a następnie wjechała windą na dziesiąte piętro. Stanęła przed gabinetem wuja. Sekretarki już nie było, usiadła na jej miejscu. Po chwili drzwi gabinetu Louisa otworzyły się, w sekretariacie pojawiła się Jessica. Na jej widok Chloe natychmiast schowała się pod biurkiem. Pan Walsh zamknął drzwi gabinetu i wraz z panną Albą opuścił siedzibę firmy.
  -Co ona tu robi?- szepnęła Chloe.- Nie widziałam jej od śmierci mamy.
  -Co ty tu robisz?-usłyszała zdziwiony głos Michaela.
  -Odwiedzam wujka- odpowiedziała natychmiast.- A ty co tu robisz?
  -Ja pracuję- stwierdził chłopak.- Sama mnie zatrudniłaś. Nie pamiętasz?
  -Oczywiście, że pamiętam- lekko się uśmiechnęła i z pomocą Michaela wyszła spod biurka.- Może, by uczcić twój pierwszy dzień w pracy wybierzemy się na kolację?- zaproponowała.
  -Z miłą chęcią- zgodził się Michael.- Muszę pójść tylko po telefon.

&&&

  Taylor i Max razem przebywali w siedzibie BETY. Spożywali truskawki i pili szampana. Świętowali pomysł blondynki dotyczący jej ślubu z Michaelem. 
  -Ile już jesteśmy razem?- zapytała nagle panna Swift odkładając kieliszek na stół.
  -Pięć lat- odrzekł cicho Max.- Spotkaliśmy się krótko przed...
  -Wiem, wiem- przerwała mu Taylor.- Byliśmy razem jak...
  -Jest tu ktoś?- w siedzibie rozległ się głos Josha.- Max? Nathan? Harry? Jesteście?- powtórzył. Max natychmiast wraz z Taylor schowali się. Żadne z nich nie chciało, by ktoś dowiedział się o ich romansie.
  -Cholera- szepnął pod nosem Josh. Wyciągnął telefon i odnalazł numer Harry'ego. Styles jednak nie odebrał. Zadzwonił do Nathana, który również nie odebrał połączenia.- Będziecie żałować- stwierdził.- Zemsta jest blisko.

&&&
  Hell's Kitchen była jedną z najlepszych restauracji nie tylko w Los Angeles, ale na całym Zachodnim Wybrzeżu. Często odwiedzały ją znane gwiazdy Hollywood. Chloe zatrzymała auto na parkingu.
  -Przecież to restauracja...- odezwał się Michael. 
  -... Gordona Ramsey'a- dokończyła brunetka.- Mam nadzieję, że go lubisz? Poznałam go w Sydney to świetny gość. Może i ma nie wyparzony język, ale jak bliżej go poznasz to przekonasz się, że nie jest taki zły. 
  Kolacja mijała w spokojnej atmosferze. Michael poznał Gordona i otrzymał od niego autograf dla Maggie. Otrzymali deser.
  -Mieszkasz z rodzicami?- zapytał chłopak, bawiąc się łyżeczką w lodach.
  -Nie- odrzekła Chloe.-Mieszkam sama. Moi rodzice nie żyją- dodała po chwili i schowała swój wzrok.
  -Bardzo mi przykro- odrzekł.- Moi rodzice też nie żyją.
  -Nie wiedziałam- Chloe spojrzała na smutnego Michaela.- Tęsknisz za nimi? Ja bardzo tęsknię za mamą. Tak bardzo mi jej brakuje. Z każdym dniem mam takie uczucie, że zapominał jak wyglądała. Tak bardzo chciałbym ją zobaczyć nawet przez krótką chwilę. Dałabym za to wszystko co mam. Życie jest brutalne.
  -Ale również piękne- dodał Michael.- Ja również tęsknię za swoimi. Może i jestem dorosłym facetem, ale ból i pustka dają dużo do myślenia. Pomimo, że ich już nie ma, zostały po nich wspomnienia. Może i nie zawsze było idealnie, ale zawsze byli. Wspierali, krytykowali, wtrącali się, ale zawsze byli blisko i za każdym razem mogłem się ich poradzić. Los chciał nas doświadczyć, ale wierzę, że wyjdę z tego silniejszy i lepiej będę mógł przejść przez swoje życie. Wierzę, że dobrze wychowam dzieci. Będę próbował przekazać im to co jest w  życiu najważniejsze czyli miłość, rodzina, wsparcie, a nie pieniądze, sława, dobra materialne. Cieszę się, że cię poznałem. Tak dobrze mi się z tobą rozmawia. Mamy podobne doświadczenia, przeżyliśmy podobne tragedię. Dziękuję losowi, że nas postawił na drodze.- Chloe lekko się uśmiechnęła. W duchu krzyczała z radości, że siedzi teraz ze swoim ukochanym Michaelem w restauracji. Od zawsze wiedziała, że mają pokrewne dusze. Czyżby jej dziecięce marzenie o wielkiej miłości zaczęło się spełniać? Przekonamy się wkrótce. 

&&&

  Maura, Naomi i Niall zjedli razem rodzinne śniadanie. Pani Horan wszystko przemyślała i postanowiła zaakceptować syna. Było jej trudno, bardzo trudno. Nie mogła się nikogo poradzić, Boby nie żył już od kliku lat. Czuła się źle, samotnie podejmując taką decyzję. Słowa Naomi dały jej wiele do myślenia, od czasu jej młodości świat ruszył do przodu. Wiedziała, że podjęła słuszną decyzję, ale trudno było jej się z nią pogodzić. 
  -Mamo musisz się zbierać- odezwał się Niall, wstając od stołu.- Samolot masz za trzy godziny, a wiesz, że teraz są korki. Zaraz zadzwonię po taksówkę, a ty z Naomi zbierajcie się- sięgnął po telefon i wyszedł na taras.
  -Jesteś kochana!- krzyknęła Noami, skacząc Maurze na ręce.- Chloe miała rację, że wszystko zrozumiesz. Tylko nadal nie wiem co to ta wpadka- przyłożyła do brody kciuka i palca wskazującego, udając, że intensywnie myśli.- Jeśli nie chcesz mówić to zapytam Nialla albo Chloe. Pewnie mi wytłumaczą.
  -Powodzenia- szepnęła pani Horan, całując córkę w czoło.- Pamiętaj masz słuchać się brata. My z Danny'm już niedługo wracamy.
  -Dobrze mamuś- odpowiedziała rezolutnie dziewczynka. 
  -Taksówka już jedzie- do salonu powrócił Niall.

&&&

  Mark Pontius był jednym z najlepszych detektywów w Los Angeles. Pracował głównie dla gwiazd Hollywood czy bogatych mieszkańców Beverly Hills.
  Chloe oczekiwała na niego niego od kilku minut. Umówili się w małej kawiarni w Beverly Hills.
  -Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem pocieszać klienta po tym jak dowiedział się, że jego żona zdradza go ze szwagierką- przy stoliku pojawił się zziajany detektyw.- W czym mogę pomóc?- zapytał, po czym dosiadł się do stolika.
  -Wszystko masz w kopercie- oświadczyła Chloe, przesuwając białą kopertę formatu A4 po stoliku w stronę Marka.- Mam nadzieję, że zaliczka przyśpieszy pracę. Czekam na telefon- wstała od stolika, pożegnała się z detektywem i opuściła kawiarnię.

&&&

  -Nie mogę w to uwierzyć- powtarzała Amelia. Ubrana w niebieską sukienkę na ramiączkach - Jak Nathan mógł zaprosić tą pokrakę jaką jest Thirlwall. Oni nie pasują do siebie. On jest za świetny w łóżku, by marnować się  z taką cnotką.
  -Spałaś z nim?- zdziwiła się Miley.
  -Oczywiście- odrzekła panna Lily.- To było jak dobrze pamiętam- przyłożyła kciuka i palca wskazującego do nasady nosa.- Już wiem! W czasie wycieczki do Waszyngtonu. Najlepszy jest w pozycji...
  -Stop!- przerwała jej panna Cyrus.- Jesteśmy przyjaciółkami, ale tych tematów nie powinnyśmy poruszać. Zgoda?
  -Oczywiście- zgodziła się natychmiast. 
  Z oddali zobaczyli biegnącego w ich stronę Josha. Był zdezorientowany. Miał rozwiązane sznurówki u butów. Pomięte ubranie, jego włosy były w wielkim nie ładzie. Spojrzał na dziewczyny.
  -Ona wróciła- szepnął.- To już koniec! Ona chce się zemścić- po chwili zaczął się niekontrolowanie śmiać. Upadł na kolana. Amelia wraz z Miley chciały pomóc mu wstać, ale ich odepchnął. Spojrzał przed siebie, wtedy zobaczył kroczącą korytarzem Chloe. Natychmiast podniósł się, ruszył w jej stronę. Z całych sił przydusił ją do ściany.
  -Ty kurwo- odezwał się.- Zaraz cię uduszę i już nikogo nie skrzywdzisz.- Panna Walsh była przerażona jego słowami. Obok nich od razu pojawiła się Amelia i Miley, a także Jade z Nathanem oraz Ariana. Chloe wzięła głęboki wdech. Z całych sił uderzyła go kolanem w brzuch. Cuthbert upadł na ziemię, wijąc się z bólu. Natychmiast usiadła na nim okrakiem, mocno przyciskając go do podłogi. Nachyliła się nad nim i szepnęła mu do ucha:
  -Lepiej siedź cicho bo pożałujesz.- Następnie odwróciła go na brzuch, a ręce przytrzymała z tyłu. Pojawiła się pani dyrektor Reese, a wraz z nią dwóch ochroniarzy. Szybko pochwycili Josha. Jade pomogła wstać Chloe. Każdy zaczął bić jej brawa. 
  -Jeszcze cię złapię!- krzyknął Josh w chwili kiedy ochroniarze wyprowadzali go z budynku szkoły. 
  -Nic ci nie jest?- zapytała Jade.- Może chcesz wody. 
  -Nie dziękuję- odpowiedziała spokojnie brunetka.
  - Może powinnaś iść do pielęgniarki?- zaproponował Nathan.
  -Pan Sykes ma rację- stwierdziła pani dyrektor.
  -Nic mi nie jest- zapewniła ich ostatni raz Chloe.- Przepraszam, ale za chwilę mam historię, a pan Douglas nie lubi spóźniania się. Dziękuję.- Chloe pożegnała się ze znajomymi i ruszyła w stronę sali historycznej.
  Amelia i Miley dokładnie ją obserwowały. Od pierwszego dnia nie darzyły jej sympatią. Dla nich była za zbyt tajemnicza i intrygująca. Od jej przyjazdu wszystko jakby się zmieniło.

&&&
  Zayn przyglądał się dyplomom i certyfikatom, które wsiały na ścianie w gabinecie doktora Hugh Granta. Oczekiwał na niego od kilku minut, które dłużyły się niemiłosiernie. Nigdy nikomu nie życzył takich przeżyć, jakie przechodził obecnie. Wiedział, że to była kara za swoje grzechy, teraz zrozumiał, że musi zmienić swoje życie. Pokochał Nialla, dla niego chciał być innym człowiekiem. Pragnął ukończyć szkołę, pójść do dobrego college'u, zdobyć zawód, stać się samodzielnym człowiek z Niallem u boku. Czy marzył o tak wiele?
  -Przepraszam za spóźnienie- w gabinecie pojawił się Hugh z plikiem dokumentów w ręku.- Wszystko sprawdziliśmy ponownie, wyniki sprawdzał również mój przyjaciel z San Diego i na sto procent jesteśmy pewni, że jest pan zdrowy.
  -Naprawdę!?- krzyknął rozradowany Zayn. Wstał z miejsca, podbiegł do lekarza i mocno go wyściskał.- Kamień spadł mi z serca. Dziękuję. Dziękuję.
  -To tylko moja praca- odparł pan Grand.- Jeśli chciałby pan pozwać szpital czy coś to ja...
  -Daj pan spokój!- Zayn machnął ręką.- Każdy może się pomylić. Jeszcze raz dziękuję.- Następnie pożegnał się z lekarzem.
  Na korytarzu wyciągnął telefon i zadzwonił do swojego zaufanego przyjaciela. Musiał teraz odzyskać Nialla. Swoją miłość.
  -Życie jest piękne- westchnął wybierając numer.

&&&

  Niall w sali historycznej oczekiwał na Chloe. Przyjaciółka pojawiła się chwilę przed przyjściem pana Douglasa. Zadał im tylko do przeczytania jeden rozdział, musiał iść na ważne spotkanie. Poprosił uczniów, by na niego zaczekali.
  -Pójdziesz z Arianą na bal- poinformowała blondyna Chloe.- Wczoraj z nią rozmawiałam. Zgodziła się. Będziecie pięknie wyglądać. 
  -Ale ja chyba nie idę- szepnął Niall.- Nie mam ochoty. Tyle się dzieje w moim życiu...
  -O czym  ty mówisz?- przerwała mu.- Najpierw poznałem chłopaka, który wydawał się idealny. Niestety myliłem się, zależało mu tylko na seksie...
  -Uprawiałeś seks!?- przerwała mu. Bridgit i Eleanor spojrzały na nich. 
  -Ciszej- próbował ją uciszyć.- Tak, uprawiałem seks, ale co z tego. Ta osoba mnie skrzywdziła. Czuję się nic wart. To był mój pierwszy raz i od razu taka historia.
  -Bardzo mi przykro- mocno go przytuliła.- Jeszcze będzie dobrze- szepnęła mu na ucho.
  -Jest również dobra wiadomość- lekko się uśmiechnął.- Mama mnie zaakceptowała. 
  -Naprawdę?- Chloe szczerze się ucieszyła.- Jak? Gdzie? Kiedy?
  -To dzięki Naomi- oświadczył blondyn.- Przytoczyła jakiś twój cytat i mama wszystko przemyślała. 
  -To super- panna Walsh ponownie przytuliła przyjaciela.- Wierzę, że jeszcze kogoś poznasz, kogoś wartościowego, który również cię pokocha szczerą miłością. Już my z Maurą dobrze wydamy cię za mąż- zażartowała.
  -Jest jeszcze coś- westchnął.- Coś ty naopowiadała Naomi o wpadce?- zapytał.- Najpierw pytała mamę, teraz mnie. 
  -Sorka- szepnęła brunetka.- Jakoś mi się wypsnęło. 
  -Chloe Walsh jest proszona do mojego gabinetu- w głośniku rozległ się głos pani dyrektor.

&&&

  Amelia obserwowała jak Selena kończy pisać test. Miał on rozstrzygnąć kto zostanie reprezentantem szkoły na olimpiadzie międzystanowej. Panna Lily była zła, otrzymała pytania, na które nie znała doskonale odpowiedzi. Z zazdrością obserwowała jak Selena z przyjemnością i bardzo dokładnie odpowiada na pytania. Musiała coś zrobić, by wygrać. W kieszeni spodni znalazła starą ściągę, którą wykonała jakiś czas temu. Bez zastanowienia podrzuciła ją brunetce, a następnie podniosła rękę do góry.
  -Chyba ktoś ściągą- odezwała się, wskazując na Selenę.

  -O czym myślisz?- zapytała Miley Amelię, która obserwowała trening cheerleaderek.- Od czasu wydarzenia z Joshem bardzo dziwnie się zachowujesz. Coś się stało?
  -A co, jeśli kiedyś los będzie chciał wyrównać z nami rachunki?- zapytała.- Nikt z nas nie jest bez winy.
  -Dobrze się czujesz?- panna Cyrus przyłożyła dłoń do czoła przyjaciółki. 
  -Boję się- szepnęła panna Lily.- Tu dzieje się coś dziwnego. Musimy mieć oczy szeroko otwarte.
  Zadzwonił dzwonek. Uczniowie wstali z miejsc, zabierając swoje notatki.

&&&

  Chloe zbliżała się do gabinetu pani dyrektor. Zastanawiała się dlaczego została wezwana. Chciała być przygotowana na wszystko.
  -... czyli dzisiaj w porze lunchu. Tak?- usłyszała fragment rozmowy Reese.- Cieszę się, że w mojej placówce przeprowadzicie państwo kontrolę narkotykową. Jak rozumiem sprawdzicie państwo szafki uczniów. Tak?- Chloe uśmiechnęła się. Nadarzyła jej się idealna okazja na zemstę. Wyciągnęła z kieszeni telefon i napisała następującą wiadomość

To Ryan
Za godzinę masz mi przywieść działkę. Może być amfetamina, heroina,... Byle co. Ważne!- Chloe.

  Wysłała wiadomość, a następnie zapukała do gabinetu. 

&&&

  Naomi zbiegła po schodach. Mercedes czekała na nią z obiadem. Czterolatka szybko umyła rączki i zasiadła do stołu. Staruszka przyniosła półmisek z tortillą. Ustawiła go na stole i usiadła obok małej Horanówny. Nałożyła jej na talerz jeden naleśnik. 
  -Smacznego- rzekła, kładąc serwetkę na jej kolanach.
  -Merr, mogę cię o coś zapytać?- odezwała się Naomi, odkładając tortillę na talerz.
  -Tak, pytaj kochanie- zachęciła staruszka.
  -Co to jest wpadka?- zapytała natychmiast. Mercedes zakrztusiła się posiłkiem. Podniosła ręce do góry.- Kto ci to powiedział?
  -Chloe- oświadczyła rezolutnie dziewczynka. 
  -To niech ona ci to wyjaśni- odpowiedziała Merr.

&&&

  Chloe obserwowała jak Ariana i Niall ustalają wspólne wyjście na bal. Wyglądali tak pięknie, miała już pomysł, by zostali królową i królem balu. Chciała, by jej przyjaciel czuł się ważny. Nie wiedziała kto go skrzywdził i nie pytała go o to. Wiedziała, że wkrótce blondyn wyzna jej prawdę.
  -Uczniowie trzecich klas proszeni są do swoich szafek- w głośnikach rozległ się głos dyrektor Resse.    
  Uczniowie opuścili stołówkę i udali się na korytarz. Do Chloe dołączyła Ariana i Niall. W tłumie kręciła się również Jade z Nathanem, Amelia oraz Miley. 
  Na korytarzu pojawili się policjanci z psami tropiącymi. Psy obwąchiwały każdą szafkę, przy jednej jeden z psów zaczął szczekać. Policjant poprosił panią dyrektor o szyfr. Szybko ją otworzył. 
  -Czyja to szafka?- zapytał na głos.
  -Amelii Lily- oświadczyła pani Witherspoon.
  -Znaleźliśmy to- policjant odwrócił się, w ręku trzymał woreczek z białym proszkiem.- Gdzie jest panna Lily?
  Chloe z radością spojrzała na przerażoną Amelię. Poczuła ulgę, obserwowała jak policjanci podchodzą do blondynki, zakuwają ją w kajdanki, a następnie zabierają z budynku. Grzech z przeszłości zawsze rzuca cień na przyszłość.
  -Dobra robota, Sel- Niall szepnął jej na ucho.

&&&

  Niall jako ostatni opuszczał boisko po treningu piłki nożnej. Był bardzo zmęczony, marzył tylko o gorącym, odżywczym posiłku i chwili odpoczynku. Pożegnał się z trenerem i opuścił mury szkoły. 
  Na schodach zobaczył mężczyznę ubranego w czarny garnitur, który w dłoni trzymał karteczkę, na której widniał napis: Niall Horan. Blondyn przeczytał wiadomość i troszeczkę się zdziwił. Jeszcze raz dokładnie odczytał tekst.
  -Pan Horan?- zapytał mężczyzna.
  -Tak- odpowiedział cicho Niall.- Czy coś się stało?- zapytał lekko przerażony.
  -Nie- uśmiechnął się przyjaźnie mężczyzna.- Zapraszam do auta- wskazał dłonią na czarną limuzynę stojącą pod szkołą.- Ktoś chce panu zrobić niespodziankę.- Mężczyzna otworzył Niallowi drzwi. 
  -Wie pan kto?- zapytał blondyn wchodząc do środka. 
  -Tajemnica poliszynela- szepnął mężczyzna, a następnie zamknął drzwi.


&&&

  Miley zatrzymała auto przed domem państwa Cuthbert. Słowa Josha, aresztowanie Amelii dały jej wiele do myślenia. Co jeśli oni mieli rację. Wszystko wokół nich zaczęło się zmieniać, to nie z ich powodu. Wypadek George'a, wyrzucenie ze szkoły Louisa, załamanie nerwowe Josha, a teraz aresztowanie Amelii. Powoli opuściła samochód, musiała teraz porozmawiać z Joshem.
  Zadzwoniła dzwonkiem, po chwili drzwi otworzyła jej gosposia państwa Cuthbert.
  -Czy mogę zobaczyć się z Joshem?- zapytała panna Cyrus.
  -Bardzo mi przykro, ale panicza nie ma w Los Angeles i nie wiem kiedy wróci. Czy mam mu coś przekazać?
  -Nie, dziękuję- szepnęła.- Będzie już za późno.

&&&


  Czarna limuzyna zatrzymała się przy małym kościele. Świątynia była zbudowana w stylu hiszpańskim, pochodziła jeszcze z czasów kiedy Los Angeles należało do Meksyku. Niall opuścił auto. Był zdezorientowany. Najpierw myślał, że to jakiś kolejny pomysł Chloe. Mylił się. Na chodniku zobaczył białą strzałkę, ruszył w kierunku w jaki wskazywała. 
  Po kilku krokach zobaczył białą kopertę, sięgnął po nią. Ze środka wyciągnął kartkę. Napisane było na niej jedno zdanie.

Tylko mnie wysłuchaj.
  Zza drzew wyszedł Zayn. Na jego widok Niall schował twarz w dłoniach, zaczął płakać. Mulat natychmiast do niego podbiegł. Mocno go przytulił.
  -Co ode mnie chcesz Zayn?- zapytał Horan.- Już mnie skrzywdziłeś. Proszę zostaw mnie w spokoju.
  -Proszę tylko mnie wysłuchaj- poprosił Mulat.- Musiałem tak postąpić. Wiem, że cię skrzywdziłem. Bardzo cię za to przepraszam i zrozumiem jeśli będziesz miał mnie daleko w poważaniu. Proszę tylko byś mnie wysłuchał.
  Usiedli na ławce. 
  -Słucham- odezwał się oschle Niall.
  -W tym kościele moi rodzice brali ślub i to miejsce jest dla mnie bardzo ważne. Dlatego chciałem...
  -Do rzeczy Zayn- przerwał mu blondyn.
  -Doszło do pomyłki i myślano, że jestem nosicielem wirusa HIV- szepnął.- Musiałem się upewnić, że jestem zdrowy. Nie chciałem cię w żaden skrzywdzić, pragnąłem cię chronić. Wiem, że to brzmi jak z jakiejś opery mydlanej, ale rozstaniem chciałem udowodnić ci, że mi na tobie zależy. Myślałem tylko o tobie. Nigdy nie darowałbym sobie gdybyś zaraził się ode mnie. Jesteś za dobry. Jesteś aniołem, Niall. Masz wspaniałą siostrę, rodzinę....- wziął głęboki wdech-... kocham cię Nialler- wyznał po chwili.
  Niall otarł mu spływającą łzę i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Zakazana miłość zakwitła. Coś będzie trze­ba za­bić– pożąda­nie, al­bo sumienie.
  W tej chwili ktoś wykonał im zdjęcia z ukrycia.

&&&

  Maura pocałowała Danny'ego na dobranoc i opuściła jego salę. W całej klinice panowała już cisza nocna. Światła paliły się tylko na korytarzu. Pani Horan pożegnała się przy wyjściu z dyżurującą pielęgniarką, następnie weszła do windy, nacisnęła guzik z napisem 'parter'. Drzwi zamknęły się i maszyna ruszyła. Po chwili Maura usłyszała charakterystyczny dźwięk, a następnie opuściła windę. Wykonała kilka kroków, nagle źle się poczuła. Zakręciło jej się w głowie. Oparła się o ścianę, miała przyśpieszony puls. Czuła, że ma ciężkie powieki. Osunęła się na podłogę, po czym straciła przytomność.

&&&

  Mark oglądał zdjęcia Nialla i Zayna, które udało mu się wykonać. Był zadowolony ze swojej pracy. Już drugiego dnia udało mu się zdobyć takie materiały, kompromitujące Malika. Detektyw sięgnął po telefon, wybrał numer Chloe, a następnie nacisnął zieloną słuchawkę.
  -Chloe Walsh- usłyszał po chwili.  
  -Z tej strony Mark Pontius- odezwał się.- Mam już coś na pana Malika- oświadczył dumnie. 
  -Tak szybko?- zdziwiła się brunetka.- Jestem zaskoczona. Oczywiście pozytywnie. Co na niego masz?
  -Pan Malik jest pedałem- poinformował ją Pontius.- Wykonałem kilka zdjęć w czasie jego randki z jakimś chłopakiem. Zdjęcia są naprawdę gorące. Nikt nie będzie miał wątpliwości co do jego orientacji. Jak pani chce to mogę przesłać te fotografie? Ale zapewniam są świetne.
  -Nie dziękuję- odpowiedziała.- Zobaczę je wtedy kiedy zobaczą je pozostali. Też chcę być zaskoczona...

_________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

OMG! Skończyłam! Bardzo przepraszam za tak długie opóźnienie, ale już wiecie co się ze mną działo. Mam nadzieję, że rozdział wszystko zrekompensuje.
Rozdział IX- kończący I sezon pojawi się około 1 czerwca. Zapewniam, że wydarzy się w nim wiele.
Dowiemy się kto stoi za śmiercią Amandy, dojdzie do coming outu Nialla i Zayna, kłótni najlepszych przyjaciół, dowiemy się również czy Naomi dowie się co to jest ''wpadka", poznamy imię i nazwisko ojca Chloe oraz na końcu dojdzie do nieszczęśliwego wypadku.
Zaciekawieni?

Zapraszam do zadawania pytań w zakładce "Dziś pytanie, dziś odpowiedź".

Do przeczytania,
Sophiexxx.

P.S.
Chciałam również podziękować

wtorek, 14 maja 2013

VII Pożądanie

 Przepraszam za opóźnienie oraz za błędy nie wysłałam rozdziału do bety. Zrobię to jutro. Miłego czytania. Uwaga! Występuje scena 18+.


| Carly Rae Jepsen - Tonight I'm Getting Over You |

  -Jestem zdrowy!- krzyknął rozradowany Zayn z karteczką w ręku.- Rozumiesz Niall!?-  zatrzymał się i spojrzał prosto w oczy blondyna.- Jestem taki szczęśliwy. Zapraszam cię do klubu, albo nie... do wesołego miasteczka, albo...
  -Może odwiozę cię do domu?- przerwał mu Niall, odbierając od niego kluczyki do auta.- Musisz odpocząć. Zgoda?- Zayn przytaknął i schylił głowę. Horan poklepał go po plecach, a następnie ruszyli w stronę auta. Blondyn otwierał drzwi, kiedy zauważył jak kilka metrów od niego podąża Ian w towarzystwie jakiejś blondynki. Szybko kucnął, by nie został zauważony.
  -Coś się stało?- zapytał Zayn, siadając na miejscu pasażera.
  -Nie- skłamał Niall.- Znalazłem centa na szczęście- wymyślił szybko. Poczuł się oszukany, myślał, że Ian będzie inny, a okazał się takim samym dupkiem i frajerem w jednym jak pozostali jego partnerzy. Lekko się uśmiechnął, by ukryć smutek. Zayn jednak był taki szczęśliwy, że niczego nie zauważył.

&&&

  -Co ja zrobiłam?- szeptała zrozpaczona Naomi, tuląc się w ramionach Chloe.- Niall mnie nie będzie lubił. Jestem paplą, głupia Naomi, głupia Naomi, głupia Naomi...- za każdym razem uderzała się dłonią w czoło.  
  -Przestań- poprosiła panna Walsh.- Niall zrozumie, przecież wiesz, że cię kocha, jak nikogo na świecie.
  -A ciebie?- zapytała rezolutnie mała Horanówna.
  -Mnie też- brunetka lekko się uśmiechnęła i pocałowała czterolatkę w głowę.
  W salonie pojawiła się Mercedes.
  -Może dam na mszę świętą?- zaproponowała.- Może Niall się wyleczy. Poproszę księdza, by jeszcze się za niego pomodlił prywatnie. 
  -Merr- westchnęła Chloe.- Homoseksualizm to nie choroba. Wiem, że nasza religia mówi inaczej, ale musimy wspierać Nialla. Boję się o niego. Co jeśli...?
  -Tylko tego nie mów- przerwała jej.- Będzie dobrze. Dzisiaj zmówię różaniec i rano pójdę do kościoła, by wszystko się udało.
  -Dziękuje- szepnęła brunetka. Wstała z miejsca i przy tuliła się do Mercedes. 

&&&

  Niall zatrzymał samochód Zayna przed posesją państwa Malik. Odpiął pasy i wyciągnął telefon.
  -Co robisz?- zapytał natychmiast Zayn, spoglądając na blondyna.
  -Dzwonię po taksówkę- odpowiedział Niall, wybierając odpowiedni numer.
  -Nie wejdziesz?- zaproponował Mulat.- Rodziców nie ma w domu, wyjechali do Europy w interesach. Może napijemy się whisky mojego taty?
  -Ja nie piję...
  -Tak wiem- przerwał mu Malik.- To napijemy się czegoś innego. Nawet soku. Musimy to uczcić.
  -No dobra- zgodził się Niall.
  Szybko opuścili auto i skierowali się w stronę domu państwa Malik. Willa była zbudowana w stylu wiktoriańskim i bardziej przypominała pałac niż dom. Zayn sięgnął po klucze i przekręcił je w zamku. Przepuścił Nialla w drzwiach.
  -Dziękuję- szepnął blondyn, wchodząc do środka.
  -Zapraszam do salonu- powiedział Zayn, zamykając za sobą drzwi i zostawiając skórę na wieszaku.- Rozgość się. Czego się napijesz?
  -Niczego, dziękuję- odpowiedział Niall, wchodząc na taras.- Masz piękny widok na Hollywood.
  -Dziękuję- odrzekł Zayn również pojawiając się na tarasie.- Dziękuję ci również, że byłeś ze mną u lekarza- spojrzał mu prosto w oczy.
  -Nie ma za co- Niall odwrócił swój wzrok.
  -Spójrz na mnie- poprosił Malik, podnosząc brodę blondyna.- Jesteś dla mnie przyjacielem. Nie znam osoby, która zrobiłaby tyle co ty dziś. Dziękuje jeszcze raz z całego serca- spojrzał ponownie w niebieskie jak laguna oczy Irlandczyka. Jego serce zaczęło bić jak po przebiegnięciu jakiegoś maratonu. Zbliżył się do twarzy Horana, czuł jego zdenerwowany oddech. Przejechał palcem po jego jasnym policzku i lekko musnął jego pełne wargi. Niall najpierw nie był pewien czy dzieje się to naprawdę. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że dzieje się w realu. Jego język zaczął walkę o dominację. Ich ciała zbliżały się do siebie. Zayn przycisnął jego kruche ciało do barierki. W brzuchu blondyna do lotu poderwały się motyle. Adrenalina zaczęła buzować w jego żyłach. Wskoczył na ręce Zayna, nogami owijając go w biodrach. Jego dłonie trafiły w idealnie ułożone włosy Mulata. Malik lekko się uśmiechnął, nie chciał niszczyć tej pięknej chwili. Powolnym krokiem skierował się do swojej sypialni. Ich przyrodzenia z każdym nowym pocałunkiem budziły się do życia. Szybko trafili do odpowiedniego pomieszczenia.
  Zayn położył Nialla na swoim łóżku i natychmiast do niego dołączył, zdejmując z siebie koszulę. Na widok nagiego i idealnie umięśnionego torsu Horan przygryzł swoją wargę. Malik zaczął całować jego szyję, a następnie zdjął jego koszulkę. Pieścił jego sutki i schodził niżej. Jednym ruchem odpiął rozporek od spodni blondyna i pozbawił go odzienia. Wstał na podłogę również pozbywając się ubrań i ponownie dołączył do Nialla. Swoje usta skierował w stronę wzwodu Horana. Lekko musnął główkę jego penisa. W odpowiedzi słyszał krzyk rozkoszy blondyna.
  -Chcę ciebie- wyszeptał Niall.- Chcę przeżyć to z tobą.
  -Czy to twój pierwszy raz?- zapytał niepewnie Malik.
  -Tak- odpowiedział blondyn.- Chcę przeżyć go z tobą. Bądź tylko delikatny- poprosił na koniec. Zayn złożył na jego ustach lekki pocałunek i sięgnął do szafki po prezerwatywę. Szybko ją otworzył i umieścił na swoim gotowym przyjacielu. Podniósł nogi Nialla i powoli wszedł do środka blondyna.
  -Rozluźnij się- poprosił, by mieć do niego lepszy dostęp. Po chwili zaczął wykonywać pierwsze ruchy wewnątrz Horana.
  Każdy jęk Nialla jeszcze bardziej pobudzał Zayna. Blondyn wił się z rozkoszy, którą mu zadawał Mulat. Każde westchnienie blondyna i szepty były dla Malika ucha najpiękniejszą muzyką. W tej chwili najważniejsze były doznania Irlandczyka. Nie liczyły się jego odczucia, czuł się ważny z powodu, że daje przyjemność drugiej osobie. Zawsze spełniał tylko swoje potrzeby. Dziś było inaczej, robił to powoli, by dać zaznać niebiańskiej rozkoszy Niallowi. Wykonywał powolne ruchy, z każdym zagłębiając się głębiej. Ich dusze unosiły się nad sypialną w jęku spełnienia, a ciała tworzyły jedność jak dwie połówki jabłka.
  Niall złapał ramę łóżka, oddając się całkowicie pożądaniu, oddając wszystko co ma najważniejsze. Krzyczał i przygryzał wargę.
  -Jesteś taki piękny- usłyszał zachrypnięty głos Zayna. Uśmiechał się zalotnie.- Wyglądasz jak świt poranka, taki czysty i świeży. Jesteś aniołem- usłyszał kolejne komplementy w swoim kierunku
  -Mocniej- odpowiedział.- Chcę spełnienia!- zażądał. Zayn zaczął wykonywać coraz szybsze ruchy bioder. Lekko muskał otwarte z rozkoszy usta Nialla. Smakowały jak truskawki, były takie słodkie. Czuł, że jest blisko. Krzyki blondyna stały się jeszcze głośniejsze, po chwili członek kochanka eksplodował białą mazią.   Niall tak mocno przygryzł wargę, że pojawiła się krew.
  - O mój Boże!- krzyknął wypinając swoje ciało
  -Grzeczny chłopiec- usłyszał w odpowiedzi od Zayna. Malik wykonał ostatnie dwa ruchy bioder i również doszedł do finału. W sypialni rozległ się krzyk męskiej rozkoszy.
  Ich spocone i zmęczone ciała opadły na białe prześcieradło. Ich oddechy złączyły się w jeden oddech. Oddech miłości. Zakazanej miłości.

&&&

| Ed Sheeran - Give me love |

  Josh zaparkował swoje auto na parkingu przed szkołą, pomimo, że była wczesna pora, musiał coś sprawdzić. Jego celem było sprawdzenie czy Chloe Walsh i Selena Gomez to ta sama osoba. Zamknął drzwi od swojego samochodu, a następnie ruszył w stronę szkoły. Minął wejście i pojawił się w środku, szybko przebiegł przez korytarz.
  Sekretariat znajdował się na pierwszym piętrze. Wiedział gdzie Tina chowa klucze, natychmiast je odnalazł i wszedł do środka. Udał się do wielkiego regału, gdzie znajdowały się dane uczniów. Odnalazł teczkę Chloe, otworzył ją i odczytał dane, następnie spojrzał na informacje o Selenie.
  -O kurwa!- krzyknął, w szoku zasłonił swoje usta dłonią.- To nie może być prawda?- pokręcił głową.- Myślałem, że... To chyba sen?- po jego policzku spłynęła samotna łza.

&&&

  Perrie ostatni raz rozejrzała się po swoim pokoju. Sięgnęła po małą walizkę, a następnie zamknęła drzwi. Zeszła po cichu po schodach, w salonie na stole zostawiła pożegnalny list. Zabrała jeszcze rodzinne zdjęcie znajdujące się na komodzie i wyszła z domu. Po zamknięciu drzwi wejściowych po jej policzku spłynęła pierwsza łza. Nie była pewna czy jeszcze tutaj wróci. Teraz miała tylko siebie i dziecko, które nosi pod sercem. Pokochała je i chciała dla niego jak najlepiej. 
  Opuściła posesję i rozejrzała się dookoła, nie wiedziała gdzie się udać. 
  -Kocham cię, skarbie- szepnęła, dotykając swojego brzucha. 

&&&

  Nialla obudziły pierwsze promienie słońca wpadające do sypialni Zayna. Powoli otworzył oczy, pierwsze co zobaczył to ciemny sufit. Następnie skierował swój wzrok na boki, by po chwili zobaczył nagiego Zayna opasanego w pasie tylko skrawkiem białej pościeli. Na ten widok lekko się uśmiechnął. Wtedy wszystko wróciło. Cała idealna noc. Na samą myśl jego ciało przeszyła rozkosz, czuł jego pocałunki, dotyk, słowa, które wypowiadał w jego kierunku. Czuł się szczęśliwy. 
  Spojrzał na zegarek, zbliżała się siódma. Szybko zerwał się z łóżka, na podłodze próbował odnaleźć swoje ubrania.
  -Książę chce mnie zostawić samego?- usłyszał melodyjny głos Zayna. Spojrzał w jego kierunku. Mulat opierał się na łokciach. Wyglądał jak młody Bóg. Na jego widok Niall lekko się uśmiechnął.
  -Witaj Zayn- odezwał się, zakładając bokserki.- Muszę lecieć do domu, na pewno się o mnie martwią. Później musimy porozmawiać.
  -A nie możemy teraz?- Malik wstał i podszedł do blondyna, objął go w pasie.- Może zostaniesz u mnie na śniadaniu?- szepnął mu do ucha.
  -Przepraszam, ale muszę lecieć- westchnął Niall.- Spotkamy się później i porozmawiamy, albo nie ja zadzwonię i się umówimy. Zgoda?
  -Tak jest, aniele!- krzyknął Malik.- Dla ciebie wszystko.- Uśmiechnął się zalotnie, a następnie musnął usta blondyna.

&&&

  Maggie przygotowywała śniadanie, kiedy w kuchni pojawiła się zaspana Taylor z czasopismem o ślubach pod ręką. Przywitała się z panią Trevino, sięgnęła po gorący kubek kawy i usiadła za stołem.
  -Nie wyspałaś się, kochana?- zapytała Maggie, również siadając za stołem.- Co tam masz?- wskazała na gazetę.
  -Nic takiego- odpowiedziała Tay.- W samolocie nie miałam co robić i pożyczyła mi stewardessa, która wychodzi za mąż i zapomniałam jej oddać jak wylądowaliśmy. 
  -Na pewno?- Maggie dokładnie spojrzała pannie Swift w oczy.- Znacie się z Michael już dłuższy czas, może czas na ślub? Na co czekać? 
  -Pożyjemy, zobaczymy- szepnęła blondynka i sięgnęła po tosta. 
  Zadzwonił dzwonek do drzwi.
  -Ja otworzę- poinformowała Maggie i opuściła kuchnię. Taylor otworzyła czasopismo na stronie na, której widniała szczęśliwa para młoda. Przejechała palcem po fotografii. 
  -Już wkrótce Michael- szepnęła.- Nie oddam cię nikomu. Albo będziesz mój, albo nikogo.- Na jej twarzy pojawił się wrogi uśmiech. 

&&&

  Chloe, Naomi i Mercedes jedły na tarasie. Panna Walsh co jakiś czas spoglądała na telefon, martwiła się o Nialla, gdyż nie wrócił na noc do domu.
  -Może podzwonisz po szpitalach?- zaproponowała Mercedes.- Może coś się wydarzyło?
  -Zaczekajmy jeszcze chwilę- odrzekła brunetka, ponownie spoglądając na telefon. 
  -Mama!- krzyknęła nagle Naomi. W salonie pojawiła się Maura z walizką w ręku. Szybko rzuciła ją na podłogę, Naomi wpadła w jej ramiona. 
  -Witaj kochanie- przywitała się z córką.- Aż tak się za mną  stęskniłaś? 
  -Gdzie Danny?- zapytała czterolatka.- Za nim też się stęskniłam. 
  -Danny musiał zostać w Perth- odpowiedziała i dołączyła do Chloe i Mercedes na tarasie.
  -Coś się stało?- zapytała natychmiast panna Walsh.
  -Naomi, czy możesz pójść się spakować?- zwróciła się do córki. Mała Horanówna pokiwała głową i pobiegła do swojego pokoju.- Zabieram Naomi do Perth- poinformowała Maura.- Nie chcę, by miała coś wspólnego z Niallem...
  -Co ty mówisz?- przerwała jej Chloe.
  -Przepraszam, ale ja tego nie zaakceptuje- oświadczyła pani Horan.
  -Mama!?- na tarasie pojawił się Niall. Maura podeszła pod niego i uderzyła go w twarz.
  -Nie jesteś już moim synem!- krzyknęła.- Wstydzę się tobą- dodała i opuściła taras i ruszyła w stronę oczekującej już Naomi. Po policzku Nialla zaczęły spływać łzy. Jego świat się zawalił.

&&&

  -Zawsze to chłopcy zapraszają dziewczęta, ale nie chcę zostać bez pary. Nie, źle!- krzyknęła Jade.- A może tak. Cześć Nathan, idziesz na bal? Nie, to też źle!- panna Thirlwall pokręciła głową. Zbliżał się szkolny bal, a jej nadal nikt nie zaprosił. Liczyła, że Nathan ją zaprosi, ale do dziś nie zdecydował się na ten krok.- Wiem- szepnęła po chwili namysłu. Zrobiła krok do przodu i na kogoś wpadła.

&&&

  -Jade, pójdziesz ze mną na bal?- Nathan pokręcił głową.- Brzmi za bardzo bezpośrednio.- No wiesz, tak pomyślałem. Nie!- krzyknął.- Zrobisz z siebie ofiarę, którą już jesteś.- Podrapał się po głowie.- Cholera to jest trudne- stwierdził.- Myślałem, że pójdzie łatwiej. Więc może tak...- poczuł jak na kogoś wpada. 
  -Sorry- szepnął.
  -To ja przepraszam- usłyszał w odpowiedzi. Spojrzał przed siebie i zobaczył Jade. Jego serce zaczęło szybciej bić. Ciężko przełknął ślinę i lekko się uśmiechnął. 
  Jade również ciężko przełknęła ślinę i lekko się uśmiechnęła.
  -Pójdziesz ze mną na bal!?- zapytali równocześnie, a po chwili wybuchli głośnym śmiechem. 
  -Tak- odpowiedzieli również razem.- Na ich twarzach ponownie zagościł wielki uśmiech. Nathan objął ramieniem Jade i razem ruszyli w stronę wejścia.

&&&

  -Chyba się w nim zakochałem- powiedział Niall, łkając w ramionach Chloe.- Wiem, że znamy się krótko, ale ta noc była wspaniała. Nadal nie mogę uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę. Nigdy, ale to przenigdy nie myślałem, że mogę coś do niego poczuć...
  -Ale o czym ty mówisz?- przerwała mu przyjaciółka.
  -Ja chyba zakochałem się w Zaynie Maliku- powiedział Niall, na twarzy panny Walsh pojawił smutek i przerażenie. Wszystko wróciło. Wrócił jej koszmar. 

  -Wystarczy!- krzyknął mężczyzna.- Widzę, że jak na pierwszy raz to się postaraliście- uśmiechnął się.- Zayn chodź!- do pomieszczenia wszedł Mulat.
  -Już koniec?- zapytał.
  -Tak- odpowiedział mężczyzna. Odsunął się i Zayn zobaczył na podłodze nagą Selenę. Całe jej ciało było w siniakach, miała podrapane nogi, łydki, brzuch, ramiona, z nosa leciała jej krew. Dziewczyna cicho płakała. Jej długie włosy zakrywały jej twarz. 
  -Zbieramy się?- zapytał Josh.
  -Tak, synku- odrzekł pan Cuthbert.- Jestem z ciebie dumny, dałeś radę- poklepał syna po ramieniu i opuścił pomieszczenie. Za nim wyszedł Josh, George ze swoim ojcem, Nathan z panem Stykes, Harry oraz Max.
  -Idziesz?- zapytał Max Zayna.
  -Tak- odpowiedział Mulat.- Ale jeszcze coś muszę zrobić- powiedział. 
  -Ok- westchnął Max i ruszył za pozostałymi.
  Malik upewnił się, że nikogo już nie ma. Podszedł do leżącej Seleny. Rozpiął zamek od spodni, wyciągnął swojego penisa i oddał mocz na zmaltretowane ciało panny Gomez.

  Chloe pokręciła głową, nie mogła wyznać Niallowi, że Zayn brał udział w jej gwałcie. Nie chciała, by jej przyjaciel cierpiał z tego powodu. Pragnęła, by przynajmniej on był szczęśliwy. Zawsze chciała być z nim szczera, ale w tej sytuacji kłamstwo było najlepszym sposobem. Poświęcając swoje szczęście, dążyła to tego, by Niall był szczęśliwy.

&&&

  Perrie spacerowała po ulicach Los Angeles. Trafiła do dzielnicy zamieszkanej głównie przez Latynosów. Bardzo bolały ją nogi i była głodna. Zobaczyła na końcu ulicy kościół. Podążyła w jego kierunku. Nigdy nie wierzyła w Boga, ale dziś chciała Go poprosić, by chronił jej dziecko.
  Wzięła głęboki wdech, a następnie weszła do środka. W świątyni panował chłód i półmrok. Przy ołtarzu, w którym znajdował się obraz Matki Boskiej paliły się świecie. W ławkach siedziało kilka kobiet modlących się na różańcu. Panna Edwards zajęła miejsce z tyłu, odłożyła torbę obok, klęknęła, złożyła ręce do modlitwy i spojrzała na ołtarz.
  -Witaj Boże- szepnęła.- Jestem Perrie. Pewnie wiesz, bo Ty wszystko wiesz, co nie? Wiem, że nie jestem idealna i daleko mi do tego, ale dziś chciałam Cię prosić o opiekę nad moim dzieckiem- dotknęła swojego brzucha.- Ono nie jest niczemu winne. Jesteś miłosierny, pomogłeś Marii Magdalenie czy dobremu łotrowi. Wierzę, że kochasz moje dziecko i nie pozwolisz, by coś mu się stało. Bardzo Cię proszę, będę starała zmienić swoje życie, może nie jest jeszcze na to za późno. Ze mną możesz zrobić co chcesz, ale opiekuj się moim małym dzieciątkiem. Boże, ja grzeszna Ciebie proszę- zaczęła płakać. Na swoim ramieniu poczuła dotyk. Natychmiast się odwróciła, zobaczyła przed sobą księdza. 
  -Chcesz się wyspowiadać, córko?
  -Tak- odpowiedziała i wstała z miejsca. 
  Po spowiedzi, ksiądz zaproponował jej, by zamieszkała w domu dla samotnych matek prowadzonym przez zakonnice. Panna Edwards ochoczo się zgodziła. Była wdzięczna Bogu, że ktoś wyciągnął w jej stronę pomocną dłoń. Obiecała mu, że Go nie zawiedzie.

&&&

   Chloe opuszczała salę pani Clarkson. Pożegnała się z Arianą i ruszyła w stronę swojej szafki. Po drodze zobaczyła jak Jade i Nathan całują się na schodach. Z jednej strony się ucieszyła, ale z drugiej wiedziała, że Sykes jest na jej liście. Mszcząc się na nim, cierpieć będzie również Jade. Przy swojej szafce zobaczyła uśmiechniętego Cuthberta.
  -Cześć Walsh- odezwał się.- A może powinien powiedzieć Gomez, co?- Na dźwięk tych słów Chloe się przeraziła, zastanawiała się czy Josh zna jej tajemnicę. I jeśli tak to skąd?
  -O co ci chodzi?- zapytała spokojnie, ukrywając swoje zdenerwowanie.
  -Nie udawaj!- krzyknął i spojrzał jej prosto w oczy.- Wiem, że zmieniłaś imię i nazwisko. Jeśli myślałaś, że się nie dowiem, to byłaś w błędzie- szepnął jej do ucha.
  -Czego chcesz?- zapytała, lekko go odpychając.
  -O! Jaka zadziorna!- zaśmiał się.- Szkoda, że nie byłaś taka pięć lat temu.- Na dźwięk tych słów, Chloe zamachnęła się i chciała uderzyć go w twarz. On jednak w ostatniej chwili złapał ją za nadgarstek.- Bądź grzeczna, bo pożałujesz.- Szybko wyrwała się z uścisku i jednym ruchem skręciła mu rękę. Josh z bólu klęknął na podłodze i syknął  bólu.
  -To ty lepiej mnie posłuchaj, Joshy- spojrzała mu prosto w oczy.- Dziś zakończyło się twoje dostatnie życie. Jeśli komuś wyznasz prawdę to pożałujesz. Twój tatuś już żałuje i ty chyba nie chcesz być następny, co?...
  -O czym ty mówisz?- zapytał.
  -Zaraz ci pokaże- puściła go, wyciągnęła z torebki telefon i zadzwoniła pod jeden z numerów.- Cześć wujku. Postanowiłam i wycofujemy się ze współpracy z Cuthbert Corporation. Mam już ich dość. Wiesz, co masz robić?
  -Tak- usłyszała w odpowiedzi. Rozłączyła się i spojrzała na przerażonego Josha.
  -Widzisz tak wygląda zemsta- powiedziała z pogardą w głosie.- Więc ostrzegam bądź cicho, albo i tobie stanie się krzywda. Zrozumiałeś?- puściła jego dłoń i Cuthbert upadł na podłogę. Kiwnął głową.- Miłego dnia- szepnęła i ruszyła przed siebie.

&&&

| Emeli Sandé ft. Naughty Boy - Wonder |

  Jessica zamknęła weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Odłożyła torebkę na stole, zdjęła buty i sięgnęła po laptop. Chciała sprawdzić swoją pocztę mailową. W czasie uruchamiania się sprzętu, napiła się wody, a następnie wzięła do ręki zdjęcie, na którym jest obecna wraz z Amandą i Seleną.
  -Gdzie jesteś, Sel?- szepnęła.- Muszę cię odnaleźć.- Nie zostało mi wiele czasu, a mam dla ciebie tak ważne informacje.- Podeszła do okna i przez nie wyjrzała.

&&&

   Niall udał się do swojej szafki, przed lunchem chciał zabrać podręczniki na kolejne zajęcia. Wykręcił szyfr i szafka otworzyła się, ze środka wyleciała biała karteczka. Sięgnął po nią i odczytał wiadomość

Spotkajmy się o 19. na Sunset Beach- Zayn.

  Horan odczytał wiadomość i lekko się uśmiechnął pomimo, że przez swoją miłość tracił rodzinę, a chciał być tylko szczęśliwy.

&&&

  Chloe weszła do swojego pokoju i sięgnęła po niewielki, ciemny kuferek z napisem 'zemsta'. Usiadła na łóżku i wyciągnęła z niego fotografię Josha Cuthebrta oraz czerwony marker. Palcem przejechała po fotografii, by następnie z ulgą odznaczyć swoją kolejną ofiarę.
  Na jej liście już kolejna osoba oczekiwała na zemstę. Usłyszała pukanie do drzwi. Szybko schowała kuferek.
  -Proszę- odezwała się. Po chwili w jej pokoju pojawił się uśmiechnięty Harry.
  -Witaj Chloe- powiedział, uśmiechając się.

&&&

  Zayn ostatni raz spojrzał w lustro. Poprawił swoje wy żelowane i idealnie ułożone włosy. Uśmiechnął się zalotnie. Sięgnął po telefon, portfel, klucze, a następnie opuścił dom. Śpieszył się na spotkanie z Niallem. Jego życie od chwili bliższego poznania Irlandczyka o lazurowych oczach zmieniło się diametralnie. Był innym Zaynem. Uwierzył, że jest lepszym człowiekiem. Odkrywał swoje drugie nieznane mu wcześniej oblicze. 
   Zbliżał się do auta kiedy zadzwonił jego telefon. Myśląc, że to Niall natychmiast nacisnął zieloną słuchawkę.
  -Czy dodzwoniłem się do pana Zayna Malika?- usłyszał pytanie starszego mężczyzny.
  -Przy telefonie- odpowiedział.- W czym mogę pomóc?
  -Nazywam się Hugh Grant. Pamięta mnie pan, byłem pana lekarzem...
  -Tak pamiętam- przerwał mu Mulat.- Coś się stało?- zapytał lekko zdenerwowany.
  -Trudno mi to mówić, ale w laboratorium zaszła pomyłka i musi pan ponownie zgłosić się na badania na obecność wirusa HIV- poinformował lekarz.
  -Co to oznacza?- zapytał zdenerwowany już Malik.
  -To oznacza, że może być pan nosicielem wirusa HIV...- na dźwięk tych słów z rąk Zayna wypadł telefon, rozbijając się o asfalt.
  -O Boże, Niall- szepnął...

 ________


CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszam do zadawania pytań w zakładce- 'Dziś pytanie, dziś odpowiedź'.
Pozdrawiam,
Sophiexxx.
Edit

Dziękuję Kamilota za zwrócenie uwagi. Rozdział był opublikowany, ale znalazłam jeden błąd i go poprawiłam i zamiast nacisnąć aktualizację, nacisnęła zapisz wersję roboczą. Przepraszam za usterki.
Pozdrawiam jeszcze raz,
Sophiexxx.