niedziela, 26 maja 2013

VIII Miłość


  -To nie może być prawda?- powtarzał Zayn, spacerując nerwowo po molo.- To głupi żart! Co nie?- spojrzał w niebo.- Dlaczego? Dlaczego mnie to spotyka? Teraz kiedy chcę się zmienić?- zaczął płakać. Wiedział, że to kara za grzechy, które popełnił w swoim krótkim życiu. W chwili kiedy jego życie wydawało się idealne pojawiły się rysy. Błędy z przeszłości rzucały cienie na przyszłość. Dlaczego?
  -Zayn!?- usłyszał głos Nialla. Odwrócił się i zobaczył radosnego blondyna kroczącego w jego stronę. Pomachał w jego stronę. Musiał się opanować. Czekała go ciężka rozmowa.
  -Witaj Nialler- przywitał się i delikatne musnął usta Horana. Chciał ostatni raz zasmakować ich smak. Niall lekko się zawstydził sytuacją.- Może usiądziemy?- zaproponował, wskazując na ławkę.
  -Z miłą chęcią- odrzekł Niall.- O czym chciałeś porozmawiać?
  -To będzie dla mnie trudne- odezwał się Zayn, dotykając dłoni blondyna.- Proszę byś mnie wysłuchał od początku do końca- poprosił. Niall pokiwał natychmiast głową.- To będzie dla mnie trudne...- zrobił przerwę, by dobrać odpowiednie słowa...- mówiłem, że jesteś dla mnie jak świt poranka, taki czysty i świeży. Jesteś aniołem i nadal tak twierdzę i będę twierdził. Jesteś taki dobry, masz takie pozytywne podejście do życia. Wierzę, że poznasz kogoś lepszego ode mnie...
  -O czym ty mówisz?- przerwał mu ze łzami w oczach Niall.
  -To koniec- oświadczył smutno Zayn. Na dźwięk tych słów blondyn zaczął płakać. Mulat pogłaskał go po policzku, wstał pocałował w głowę i ruszył przed siebie.
  -Dlaczego?- zapytał zapłakany Niall.- Dlaczego?- Zayn słyszał pytania, zaczął płakać, robił to dla dobra blondyna. Serce mu pękało na dźwięk zawołań Horana. Przyśpieszył, chciał być jak najdalej od swojego ukochanego. Tak mógł go nazwać. Sam nie wierzył, że w tak krótkim czasie kogoś pokocha, że będzie starał się zmienić na lepsze. W tym czasie Niall był dla niego lekarstwem na lepszy start, lepsze jutro, lepsze życie.

&&&

  Maura wytarła ostatni talerz i umieściła go w szafce. Wytarła dłonie ręcznikiem, następnie zgasiła światło i udała się do swojej sypialni. Po drodze zajrzała do pokoju Naomi. Mała Horanówna siedziała na łóżku spoglądając na zdjęcie przedstawiające: Maurę, Nialla, Danny'ego i ją.
  -Dlaczego nie śpisz?- zapytała cicho pani Horan.- Jest już późno- usiadła na łóżku córki i spojrzała na zdjęcie.
  -Mamo- odezwała się czterolatka.- Teraz musisz mnie wysłuchać. Dobrze?- Maura kiwnęła głową. Naomi usiadła obok.- Chloe powiedziała mi, że kocha się sercem i są takie wyjątki, że czasami dziewczyna kocha dziewczynę, albo chłopak, chłopaka, ale to w dalszym ciągu jest miłość taka sama jak inne oraz, że musimy to uszanować i wspierać takie osoby. Dla nich to trudne. Mówiła jeszcze coś, że nie będziesz martwiła się o wpadkę, ale nie zrozumiałam o co jej chodzi. A ty rozumiesz?- spojrzała na swoją rodzicielkę.
  -Tak- odpowiedziała pani Horan ukrywając śmiech.
  -To mi wytłumaczysz?- zapytała natychmiast Naomi, skupiając wzrok na rodzicielce.
  -Może później- odpowiedziała dyplomatycznie Maura.- Teraz powinnaś iść spać. Kocham cię córeczko- ucałowała ją w głowę, okryła kołderką, zgasiła światło i opuściła pokój. Słowa córki dały jej bardzo wiele do myślenia. Na korytarzu wyciągnęła z kieszeni telefon i zadzwoniła do Nialla. Pierwszy, drugi, trzeci sygnał...
  Usłyszała pukanie do drzwi. Odłożyła telefon i udała się otworzyć drzwi. Spojrzała jeszcze w lustrze jak wygląda i otworzyła brązowe drzwi. Za progiem stał zapłakany Niall. Na jej widok wpadł w jej ramiona.
  -Przepraszam- szepnął.- Tak bardzo cię przepraszam.
  Przepłakał w ramionach rodzicielki całą noc. Pierwsze złamane serce bardzo boli.

&&&

  Chloe zaparkowała auto przed siedzibą firmy wuja. Opuściła samochód i ruszyła w stronę wejścia, przywitała się z portierem. Zamieniła z nim kilka słów, a następnie wjechała windą na dziesiąte piętro. Stanęła przed gabinetem wuja. Sekretarki już nie było, usiadła na jej miejscu. Po chwili drzwi gabinetu Louisa otworzyły się, w sekretariacie pojawiła się Jessica. Na jej widok Chloe natychmiast schowała się pod biurkiem. Pan Walsh zamknął drzwi gabinetu i wraz z panną Albą opuścił siedzibę firmy.
  -Co ona tu robi?- szepnęła Chloe.- Nie widziałam jej od śmierci mamy.
  -Co ty tu robisz?-usłyszała zdziwiony głos Michaela.
  -Odwiedzam wujka- odpowiedziała natychmiast.- A ty co tu robisz?
  -Ja pracuję- stwierdził chłopak.- Sama mnie zatrudniłaś. Nie pamiętasz?
  -Oczywiście, że pamiętam- lekko się uśmiechnęła i z pomocą Michaela wyszła spod biurka.- Może, by uczcić twój pierwszy dzień w pracy wybierzemy się na kolację?- zaproponowała.
  -Z miłą chęcią- zgodził się Michael.- Muszę pójść tylko po telefon.

&&&

  Taylor i Max razem przebywali w siedzibie BETY. Spożywali truskawki i pili szampana. Świętowali pomysł blondynki dotyczący jej ślubu z Michaelem. 
  -Ile już jesteśmy razem?- zapytała nagle panna Swift odkładając kieliszek na stół.
  -Pięć lat- odrzekł cicho Max.- Spotkaliśmy się krótko przed...
  -Wiem, wiem- przerwała mu Taylor.- Byliśmy razem jak...
  -Jest tu ktoś?- w siedzibie rozległ się głos Josha.- Max? Nathan? Harry? Jesteście?- powtórzył. Max natychmiast wraz z Taylor schowali się. Żadne z nich nie chciało, by ktoś dowiedział się o ich romansie.
  -Cholera- szepnął pod nosem Josh. Wyciągnął telefon i odnalazł numer Harry'ego. Styles jednak nie odebrał. Zadzwonił do Nathana, który również nie odebrał połączenia.- Będziecie żałować- stwierdził.- Zemsta jest blisko.

&&&
  Hell's Kitchen była jedną z najlepszych restauracji nie tylko w Los Angeles, ale na całym Zachodnim Wybrzeżu. Często odwiedzały ją znane gwiazdy Hollywood. Chloe zatrzymała auto na parkingu.
  -Przecież to restauracja...- odezwał się Michael. 
  -... Gordona Ramsey'a- dokończyła brunetka.- Mam nadzieję, że go lubisz? Poznałam go w Sydney to świetny gość. Może i ma nie wyparzony język, ale jak bliżej go poznasz to przekonasz się, że nie jest taki zły. 
  Kolacja mijała w spokojnej atmosferze. Michael poznał Gordona i otrzymał od niego autograf dla Maggie. Otrzymali deser.
  -Mieszkasz z rodzicami?- zapytał chłopak, bawiąc się łyżeczką w lodach.
  -Nie- odrzekła Chloe.-Mieszkam sama. Moi rodzice nie żyją- dodała po chwili i schowała swój wzrok.
  -Bardzo mi przykro- odrzekł.- Moi rodzice też nie żyją.
  -Nie wiedziałam- Chloe spojrzała na smutnego Michaela.- Tęsknisz za nimi? Ja bardzo tęsknię za mamą. Tak bardzo mi jej brakuje. Z każdym dniem mam takie uczucie, że zapominał jak wyglądała. Tak bardzo chciałbym ją zobaczyć nawet przez krótką chwilę. Dałabym za to wszystko co mam. Życie jest brutalne.
  -Ale również piękne- dodał Michael.- Ja również tęsknię za swoimi. Może i jestem dorosłym facetem, ale ból i pustka dają dużo do myślenia. Pomimo, że ich już nie ma, zostały po nich wspomnienia. Może i nie zawsze było idealnie, ale zawsze byli. Wspierali, krytykowali, wtrącali się, ale zawsze byli blisko i za każdym razem mogłem się ich poradzić. Los chciał nas doświadczyć, ale wierzę, że wyjdę z tego silniejszy i lepiej będę mógł przejść przez swoje życie. Wierzę, że dobrze wychowam dzieci. Będę próbował przekazać im to co jest w  życiu najważniejsze czyli miłość, rodzina, wsparcie, a nie pieniądze, sława, dobra materialne. Cieszę się, że cię poznałem. Tak dobrze mi się z tobą rozmawia. Mamy podobne doświadczenia, przeżyliśmy podobne tragedię. Dziękuję losowi, że nas postawił na drodze.- Chloe lekko się uśmiechnęła. W duchu krzyczała z radości, że siedzi teraz ze swoim ukochanym Michaelem w restauracji. Od zawsze wiedziała, że mają pokrewne dusze. Czyżby jej dziecięce marzenie o wielkiej miłości zaczęło się spełniać? Przekonamy się wkrótce. 

&&&

  Maura, Naomi i Niall zjedli razem rodzinne śniadanie. Pani Horan wszystko przemyślała i postanowiła zaakceptować syna. Było jej trudno, bardzo trudno. Nie mogła się nikogo poradzić, Boby nie żył już od kliku lat. Czuła się źle, samotnie podejmując taką decyzję. Słowa Naomi dały jej wiele do myślenia, od czasu jej młodości świat ruszył do przodu. Wiedziała, że podjęła słuszną decyzję, ale trudno było jej się z nią pogodzić. 
  -Mamo musisz się zbierać- odezwał się Niall, wstając od stołu.- Samolot masz za trzy godziny, a wiesz, że teraz są korki. Zaraz zadzwonię po taksówkę, a ty z Naomi zbierajcie się- sięgnął po telefon i wyszedł na taras.
  -Jesteś kochana!- krzyknęła Noami, skacząc Maurze na ręce.- Chloe miała rację, że wszystko zrozumiesz. Tylko nadal nie wiem co to ta wpadka- przyłożyła do brody kciuka i palca wskazującego, udając, że intensywnie myśli.- Jeśli nie chcesz mówić to zapytam Nialla albo Chloe. Pewnie mi wytłumaczą.
  -Powodzenia- szepnęła pani Horan, całując córkę w czoło.- Pamiętaj masz słuchać się brata. My z Danny'm już niedługo wracamy.
  -Dobrze mamuś- odpowiedziała rezolutnie dziewczynka. 
  -Taksówka już jedzie- do salonu powrócił Niall.

&&&

  Mark Pontius był jednym z najlepszych detektywów w Los Angeles. Pracował głównie dla gwiazd Hollywood czy bogatych mieszkańców Beverly Hills.
  Chloe oczekiwała na niego niego od kilku minut. Umówili się w małej kawiarni w Beverly Hills.
  -Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem pocieszać klienta po tym jak dowiedział się, że jego żona zdradza go ze szwagierką- przy stoliku pojawił się zziajany detektyw.- W czym mogę pomóc?- zapytał, po czym dosiadł się do stolika.
  -Wszystko masz w kopercie- oświadczyła Chloe, przesuwając białą kopertę formatu A4 po stoliku w stronę Marka.- Mam nadzieję, że zaliczka przyśpieszy pracę. Czekam na telefon- wstała od stolika, pożegnała się z detektywem i opuściła kawiarnię.

&&&

  -Nie mogę w to uwierzyć- powtarzała Amelia. Ubrana w niebieską sukienkę na ramiączkach - Jak Nathan mógł zaprosić tą pokrakę jaką jest Thirlwall. Oni nie pasują do siebie. On jest za świetny w łóżku, by marnować się  z taką cnotką.
  -Spałaś z nim?- zdziwiła się Miley.
  -Oczywiście- odrzekła panna Lily.- To było jak dobrze pamiętam- przyłożyła kciuka i palca wskazującego do nasady nosa.- Już wiem! W czasie wycieczki do Waszyngtonu. Najlepszy jest w pozycji...
  -Stop!- przerwała jej panna Cyrus.- Jesteśmy przyjaciółkami, ale tych tematów nie powinnyśmy poruszać. Zgoda?
  -Oczywiście- zgodziła się natychmiast. 
  Z oddali zobaczyli biegnącego w ich stronę Josha. Był zdezorientowany. Miał rozwiązane sznurówki u butów. Pomięte ubranie, jego włosy były w wielkim nie ładzie. Spojrzał na dziewczyny.
  -Ona wróciła- szepnął.- To już koniec! Ona chce się zemścić- po chwili zaczął się niekontrolowanie śmiać. Upadł na kolana. Amelia wraz z Miley chciały pomóc mu wstać, ale ich odepchnął. Spojrzał przed siebie, wtedy zobaczył kroczącą korytarzem Chloe. Natychmiast podniósł się, ruszył w jej stronę. Z całych sił przydusił ją do ściany.
  -Ty kurwo- odezwał się.- Zaraz cię uduszę i już nikogo nie skrzywdzisz.- Panna Walsh była przerażona jego słowami. Obok nich od razu pojawiła się Amelia i Miley, a także Jade z Nathanem oraz Ariana. Chloe wzięła głęboki wdech. Z całych sił uderzyła go kolanem w brzuch. Cuthbert upadł na ziemię, wijąc się z bólu. Natychmiast usiadła na nim okrakiem, mocno przyciskając go do podłogi. Nachyliła się nad nim i szepnęła mu do ucha:
  -Lepiej siedź cicho bo pożałujesz.- Następnie odwróciła go na brzuch, a ręce przytrzymała z tyłu. Pojawiła się pani dyrektor Reese, a wraz z nią dwóch ochroniarzy. Szybko pochwycili Josha. Jade pomogła wstać Chloe. Każdy zaczął bić jej brawa. 
  -Jeszcze cię złapię!- krzyknął Josh w chwili kiedy ochroniarze wyprowadzali go z budynku szkoły. 
  -Nic ci nie jest?- zapytała Jade.- Może chcesz wody. 
  -Nie dziękuję- odpowiedziała spokojnie brunetka.
  - Może powinnaś iść do pielęgniarki?- zaproponował Nathan.
  -Pan Sykes ma rację- stwierdziła pani dyrektor.
  -Nic mi nie jest- zapewniła ich ostatni raz Chloe.- Przepraszam, ale za chwilę mam historię, a pan Douglas nie lubi spóźniania się. Dziękuję.- Chloe pożegnała się ze znajomymi i ruszyła w stronę sali historycznej.
  Amelia i Miley dokładnie ją obserwowały. Od pierwszego dnia nie darzyły jej sympatią. Dla nich była za zbyt tajemnicza i intrygująca. Od jej przyjazdu wszystko jakby się zmieniło.

&&&
  Zayn przyglądał się dyplomom i certyfikatom, które wsiały na ścianie w gabinecie doktora Hugh Granta. Oczekiwał na niego od kilku minut, które dłużyły się niemiłosiernie. Nigdy nikomu nie życzył takich przeżyć, jakie przechodził obecnie. Wiedział, że to była kara za swoje grzechy, teraz zrozumiał, że musi zmienić swoje życie. Pokochał Nialla, dla niego chciał być innym człowiekiem. Pragnął ukończyć szkołę, pójść do dobrego college'u, zdobyć zawód, stać się samodzielnym człowiek z Niallem u boku. Czy marzył o tak wiele?
  -Przepraszam za spóźnienie- w gabinecie pojawił się Hugh z plikiem dokumentów w ręku.- Wszystko sprawdziliśmy ponownie, wyniki sprawdzał również mój przyjaciel z San Diego i na sto procent jesteśmy pewni, że jest pan zdrowy.
  -Naprawdę!?- krzyknął rozradowany Zayn. Wstał z miejsca, podbiegł do lekarza i mocno go wyściskał.- Kamień spadł mi z serca. Dziękuję. Dziękuję.
  -To tylko moja praca- odparł pan Grand.- Jeśli chciałby pan pozwać szpital czy coś to ja...
  -Daj pan spokój!- Zayn machnął ręką.- Każdy może się pomylić. Jeszcze raz dziękuję.- Następnie pożegnał się z lekarzem.
  Na korytarzu wyciągnął telefon i zadzwonił do swojego zaufanego przyjaciela. Musiał teraz odzyskać Nialla. Swoją miłość.
  -Życie jest piękne- westchnął wybierając numer.

&&&

  Niall w sali historycznej oczekiwał na Chloe. Przyjaciółka pojawiła się chwilę przed przyjściem pana Douglasa. Zadał im tylko do przeczytania jeden rozdział, musiał iść na ważne spotkanie. Poprosił uczniów, by na niego zaczekali.
  -Pójdziesz z Arianą na bal- poinformowała blondyna Chloe.- Wczoraj z nią rozmawiałam. Zgodziła się. Będziecie pięknie wyglądać. 
  -Ale ja chyba nie idę- szepnął Niall.- Nie mam ochoty. Tyle się dzieje w moim życiu...
  -O czym  ty mówisz?- przerwała mu.- Najpierw poznałem chłopaka, który wydawał się idealny. Niestety myliłem się, zależało mu tylko na seksie...
  -Uprawiałeś seks!?- przerwała mu. Bridgit i Eleanor spojrzały na nich. 
  -Ciszej- próbował ją uciszyć.- Tak, uprawiałem seks, ale co z tego. Ta osoba mnie skrzywdziła. Czuję się nic wart. To był mój pierwszy raz i od razu taka historia.
  -Bardzo mi przykro- mocno go przytuliła.- Jeszcze będzie dobrze- szepnęła mu na ucho.
  -Jest również dobra wiadomość- lekko się uśmiechnął.- Mama mnie zaakceptowała. 
  -Naprawdę?- Chloe szczerze się ucieszyła.- Jak? Gdzie? Kiedy?
  -To dzięki Naomi- oświadczył blondyn.- Przytoczyła jakiś twój cytat i mama wszystko przemyślała. 
  -To super- panna Walsh ponownie przytuliła przyjaciela.- Wierzę, że jeszcze kogoś poznasz, kogoś wartościowego, który również cię pokocha szczerą miłością. Już my z Maurą dobrze wydamy cię za mąż- zażartowała.
  -Jest jeszcze coś- westchnął.- Coś ty naopowiadała Naomi o wpadce?- zapytał.- Najpierw pytała mamę, teraz mnie. 
  -Sorka- szepnęła brunetka.- Jakoś mi się wypsnęło. 
  -Chloe Walsh jest proszona do mojego gabinetu- w głośniku rozległ się głos pani dyrektor.

&&&

  Amelia obserwowała jak Selena kończy pisać test. Miał on rozstrzygnąć kto zostanie reprezentantem szkoły na olimpiadzie międzystanowej. Panna Lily była zła, otrzymała pytania, na które nie znała doskonale odpowiedzi. Z zazdrością obserwowała jak Selena z przyjemnością i bardzo dokładnie odpowiada na pytania. Musiała coś zrobić, by wygrać. W kieszeni spodni znalazła starą ściągę, którą wykonała jakiś czas temu. Bez zastanowienia podrzuciła ją brunetce, a następnie podniosła rękę do góry.
  -Chyba ktoś ściągą- odezwała się, wskazując na Selenę.

  -O czym myślisz?- zapytała Miley Amelię, która obserwowała trening cheerleaderek.- Od czasu wydarzenia z Joshem bardzo dziwnie się zachowujesz. Coś się stało?
  -A co, jeśli kiedyś los będzie chciał wyrównać z nami rachunki?- zapytała.- Nikt z nas nie jest bez winy.
  -Dobrze się czujesz?- panna Cyrus przyłożyła dłoń do czoła przyjaciółki. 
  -Boję się- szepnęła panna Lily.- Tu dzieje się coś dziwnego. Musimy mieć oczy szeroko otwarte.
  Zadzwonił dzwonek. Uczniowie wstali z miejsc, zabierając swoje notatki.

&&&

  Chloe zbliżała się do gabinetu pani dyrektor. Zastanawiała się dlaczego została wezwana. Chciała być przygotowana na wszystko.
  -... czyli dzisiaj w porze lunchu. Tak?- usłyszała fragment rozmowy Reese.- Cieszę się, że w mojej placówce przeprowadzicie państwo kontrolę narkotykową. Jak rozumiem sprawdzicie państwo szafki uczniów. Tak?- Chloe uśmiechnęła się. Nadarzyła jej się idealna okazja na zemstę. Wyciągnęła z kieszeni telefon i napisała następującą wiadomość

To Ryan
Za godzinę masz mi przywieść działkę. Może być amfetamina, heroina,... Byle co. Ważne!- Chloe.

  Wysłała wiadomość, a następnie zapukała do gabinetu. 

&&&

  Naomi zbiegła po schodach. Mercedes czekała na nią z obiadem. Czterolatka szybko umyła rączki i zasiadła do stołu. Staruszka przyniosła półmisek z tortillą. Ustawiła go na stole i usiadła obok małej Horanówny. Nałożyła jej na talerz jeden naleśnik. 
  -Smacznego- rzekła, kładąc serwetkę na jej kolanach.
  -Merr, mogę cię o coś zapytać?- odezwała się Naomi, odkładając tortillę na talerz.
  -Tak, pytaj kochanie- zachęciła staruszka.
  -Co to jest wpadka?- zapytała natychmiast. Mercedes zakrztusiła się posiłkiem. Podniosła ręce do góry.- Kto ci to powiedział?
  -Chloe- oświadczyła rezolutnie dziewczynka. 
  -To niech ona ci to wyjaśni- odpowiedziała Merr.

&&&

  Chloe obserwowała jak Ariana i Niall ustalają wspólne wyjście na bal. Wyglądali tak pięknie, miała już pomysł, by zostali królową i królem balu. Chciała, by jej przyjaciel czuł się ważny. Nie wiedziała kto go skrzywdził i nie pytała go o to. Wiedziała, że wkrótce blondyn wyzna jej prawdę.
  -Uczniowie trzecich klas proszeni są do swoich szafek- w głośnikach rozległ się głos dyrektor Resse.    
  Uczniowie opuścili stołówkę i udali się na korytarz. Do Chloe dołączyła Ariana i Niall. W tłumie kręciła się również Jade z Nathanem, Amelia oraz Miley. 
  Na korytarzu pojawili się policjanci z psami tropiącymi. Psy obwąchiwały każdą szafkę, przy jednej jeden z psów zaczął szczekać. Policjant poprosił panią dyrektor o szyfr. Szybko ją otworzył. 
  -Czyja to szafka?- zapytał na głos.
  -Amelii Lily- oświadczyła pani Witherspoon.
  -Znaleźliśmy to- policjant odwrócił się, w ręku trzymał woreczek z białym proszkiem.- Gdzie jest panna Lily?
  Chloe z radością spojrzała na przerażoną Amelię. Poczuła ulgę, obserwowała jak policjanci podchodzą do blondynki, zakuwają ją w kajdanki, a następnie zabierają z budynku. Grzech z przeszłości zawsze rzuca cień na przyszłość.
  -Dobra robota, Sel- Niall szepnął jej na ucho.

&&&

  Niall jako ostatni opuszczał boisko po treningu piłki nożnej. Był bardzo zmęczony, marzył tylko o gorącym, odżywczym posiłku i chwili odpoczynku. Pożegnał się z trenerem i opuścił mury szkoły. 
  Na schodach zobaczył mężczyznę ubranego w czarny garnitur, który w dłoni trzymał karteczkę, na której widniał napis: Niall Horan. Blondyn przeczytał wiadomość i troszeczkę się zdziwił. Jeszcze raz dokładnie odczytał tekst.
  -Pan Horan?- zapytał mężczyzna.
  -Tak- odpowiedział cicho Niall.- Czy coś się stało?- zapytał lekko przerażony.
  -Nie- uśmiechnął się przyjaźnie mężczyzna.- Zapraszam do auta- wskazał dłonią na czarną limuzynę stojącą pod szkołą.- Ktoś chce panu zrobić niespodziankę.- Mężczyzna otworzył Niallowi drzwi. 
  -Wie pan kto?- zapytał blondyn wchodząc do środka. 
  -Tajemnica poliszynela- szepnął mężczyzna, a następnie zamknął drzwi.


&&&

  Miley zatrzymała auto przed domem państwa Cuthbert. Słowa Josha, aresztowanie Amelii dały jej wiele do myślenia. Co jeśli oni mieli rację. Wszystko wokół nich zaczęło się zmieniać, to nie z ich powodu. Wypadek George'a, wyrzucenie ze szkoły Louisa, załamanie nerwowe Josha, a teraz aresztowanie Amelii. Powoli opuściła samochód, musiała teraz porozmawiać z Joshem.
  Zadzwoniła dzwonkiem, po chwili drzwi otworzyła jej gosposia państwa Cuthbert.
  -Czy mogę zobaczyć się z Joshem?- zapytała panna Cyrus.
  -Bardzo mi przykro, ale panicza nie ma w Los Angeles i nie wiem kiedy wróci. Czy mam mu coś przekazać?
  -Nie, dziękuję- szepnęła.- Będzie już za późno.

&&&


  Czarna limuzyna zatrzymała się przy małym kościele. Świątynia była zbudowana w stylu hiszpańskim, pochodziła jeszcze z czasów kiedy Los Angeles należało do Meksyku. Niall opuścił auto. Był zdezorientowany. Najpierw myślał, że to jakiś kolejny pomysł Chloe. Mylił się. Na chodniku zobaczył białą strzałkę, ruszył w kierunku w jaki wskazywała. 
  Po kilku krokach zobaczył białą kopertę, sięgnął po nią. Ze środka wyciągnął kartkę. Napisane było na niej jedno zdanie.

Tylko mnie wysłuchaj.
  Zza drzew wyszedł Zayn. Na jego widok Niall schował twarz w dłoniach, zaczął płakać. Mulat natychmiast do niego podbiegł. Mocno go przytulił.
  -Co ode mnie chcesz Zayn?- zapytał Horan.- Już mnie skrzywdziłeś. Proszę zostaw mnie w spokoju.
  -Proszę tylko mnie wysłuchaj- poprosił Mulat.- Musiałem tak postąpić. Wiem, że cię skrzywdziłem. Bardzo cię za to przepraszam i zrozumiem jeśli będziesz miał mnie daleko w poważaniu. Proszę tylko byś mnie wysłuchał.
  Usiedli na ławce. 
  -Słucham- odezwał się oschle Niall.
  -W tym kościele moi rodzice brali ślub i to miejsce jest dla mnie bardzo ważne. Dlatego chciałem...
  -Do rzeczy Zayn- przerwał mu blondyn.
  -Doszło do pomyłki i myślano, że jestem nosicielem wirusa HIV- szepnął.- Musiałem się upewnić, że jestem zdrowy. Nie chciałem cię w żaden skrzywdzić, pragnąłem cię chronić. Wiem, że to brzmi jak z jakiejś opery mydlanej, ale rozstaniem chciałem udowodnić ci, że mi na tobie zależy. Myślałem tylko o tobie. Nigdy nie darowałbym sobie gdybyś zaraził się ode mnie. Jesteś za dobry. Jesteś aniołem, Niall. Masz wspaniałą siostrę, rodzinę....- wziął głęboki wdech-... kocham cię Nialler- wyznał po chwili.
  Niall otarł mu spływającą łzę i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Zakazana miłość zakwitła. Coś będzie trze­ba za­bić– pożąda­nie, al­bo sumienie.
  W tej chwili ktoś wykonał im zdjęcia z ukrycia.

&&&

  Maura pocałowała Danny'ego na dobranoc i opuściła jego salę. W całej klinice panowała już cisza nocna. Światła paliły się tylko na korytarzu. Pani Horan pożegnała się przy wyjściu z dyżurującą pielęgniarką, następnie weszła do windy, nacisnęła guzik z napisem 'parter'. Drzwi zamknęły się i maszyna ruszyła. Po chwili Maura usłyszała charakterystyczny dźwięk, a następnie opuściła windę. Wykonała kilka kroków, nagle źle się poczuła. Zakręciło jej się w głowie. Oparła się o ścianę, miała przyśpieszony puls. Czuła, że ma ciężkie powieki. Osunęła się na podłogę, po czym straciła przytomność.

&&&

  Mark oglądał zdjęcia Nialla i Zayna, które udało mu się wykonać. Był zadowolony ze swojej pracy. Już drugiego dnia udało mu się zdobyć takie materiały, kompromitujące Malika. Detektyw sięgnął po telefon, wybrał numer Chloe, a następnie nacisnął zieloną słuchawkę.
  -Chloe Walsh- usłyszał po chwili.  
  -Z tej strony Mark Pontius- odezwał się.- Mam już coś na pana Malika- oświadczył dumnie. 
  -Tak szybko?- zdziwiła się brunetka.- Jestem zaskoczona. Oczywiście pozytywnie. Co na niego masz?
  -Pan Malik jest pedałem- poinformował ją Pontius.- Wykonałem kilka zdjęć w czasie jego randki z jakimś chłopakiem. Zdjęcia są naprawdę gorące. Nikt nie będzie miał wątpliwości co do jego orientacji. Jak pani chce to mogę przesłać te fotografie? Ale zapewniam są świetne.
  -Nie dziękuję- odpowiedziała.- Zobaczę je wtedy kiedy zobaczą je pozostali. Też chcę być zaskoczona...

_________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

OMG! Skończyłam! Bardzo przepraszam za tak długie opóźnienie, ale już wiecie co się ze mną działo. Mam nadzieję, że rozdział wszystko zrekompensuje.
Rozdział IX- kończący I sezon pojawi się około 1 czerwca. Zapewniam, że wydarzy się w nim wiele.
Dowiemy się kto stoi za śmiercią Amandy, dojdzie do coming outu Nialla i Zayna, kłótni najlepszych przyjaciół, dowiemy się również czy Naomi dowie się co to jest ''wpadka", poznamy imię i nazwisko ojca Chloe oraz na końcu dojdzie do nieszczęśliwego wypadku.
Zaciekawieni?

Zapraszam do zadawania pytań w zakładce "Dziś pytanie, dziś odpowiedź".

Do przeczytania,
Sophiexxx.

P.S.
Chciałam również podziękować

wtorek, 14 maja 2013

VII Pożądanie

 Przepraszam za opóźnienie oraz za błędy nie wysłałam rozdziału do bety. Zrobię to jutro. Miłego czytania. Uwaga! Występuje scena 18+.


| Carly Rae Jepsen - Tonight I'm Getting Over You |

  -Jestem zdrowy!- krzyknął rozradowany Zayn z karteczką w ręku.- Rozumiesz Niall!?-  zatrzymał się i spojrzał prosto w oczy blondyna.- Jestem taki szczęśliwy. Zapraszam cię do klubu, albo nie... do wesołego miasteczka, albo...
  -Może odwiozę cię do domu?- przerwał mu Niall, odbierając od niego kluczyki do auta.- Musisz odpocząć. Zgoda?- Zayn przytaknął i schylił głowę. Horan poklepał go po plecach, a następnie ruszyli w stronę auta. Blondyn otwierał drzwi, kiedy zauważył jak kilka metrów od niego podąża Ian w towarzystwie jakiejś blondynki. Szybko kucnął, by nie został zauważony.
  -Coś się stało?- zapytał Zayn, siadając na miejscu pasażera.
  -Nie- skłamał Niall.- Znalazłem centa na szczęście- wymyślił szybko. Poczuł się oszukany, myślał, że Ian będzie inny, a okazał się takim samym dupkiem i frajerem w jednym jak pozostali jego partnerzy. Lekko się uśmiechnął, by ukryć smutek. Zayn jednak był taki szczęśliwy, że niczego nie zauważył.

&&&

  -Co ja zrobiłam?- szeptała zrozpaczona Naomi, tuląc się w ramionach Chloe.- Niall mnie nie będzie lubił. Jestem paplą, głupia Naomi, głupia Naomi, głupia Naomi...- za każdym razem uderzała się dłonią w czoło.  
  -Przestań- poprosiła panna Walsh.- Niall zrozumie, przecież wiesz, że cię kocha, jak nikogo na świecie.
  -A ciebie?- zapytała rezolutnie mała Horanówna.
  -Mnie też- brunetka lekko się uśmiechnęła i pocałowała czterolatkę w głowę.
  W salonie pojawiła się Mercedes.
  -Może dam na mszę świętą?- zaproponowała.- Może Niall się wyleczy. Poproszę księdza, by jeszcze się za niego pomodlił prywatnie. 
  -Merr- westchnęła Chloe.- Homoseksualizm to nie choroba. Wiem, że nasza religia mówi inaczej, ale musimy wspierać Nialla. Boję się o niego. Co jeśli...?
  -Tylko tego nie mów- przerwała jej.- Będzie dobrze. Dzisiaj zmówię różaniec i rano pójdę do kościoła, by wszystko się udało.
  -Dziękuje- szepnęła brunetka. Wstała z miejsca i przy tuliła się do Mercedes. 

&&&

  Niall zatrzymał samochód Zayna przed posesją państwa Malik. Odpiął pasy i wyciągnął telefon.
  -Co robisz?- zapytał natychmiast Zayn, spoglądając na blondyna.
  -Dzwonię po taksówkę- odpowiedział Niall, wybierając odpowiedni numer.
  -Nie wejdziesz?- zaproponował Mulat.- Rodziców nie ma w domu, wyjechali do Europy w interesach. Może napijemy się whisky mojego taty?
  -Ja nie piję...
  -Tak wiem- przerwał mu Malik.- To napijemy się czegoś innego. Nawet soku. Musimy to uczcić.
  -No dobra- zgodził się Niall.
  Szybko opuścili auto i skierowali się w stronę domu państwa Malik. Willa była zbudowana w stylu wiktoriańskim i bardziej przypominała pałac niż dom. Zayn sięgnął po klucze i przekręcił je w zamku. Przepuścił Nialla w drzwiach.
  -Dziękuję- szepnął blondyn, wchodząc do środka.
  -Zapraszam do salonu- powiedział Zayn, zamykając za sobą drzwi i zostawiając skórę na wieszaku.- Rozgość się. Czego się napijesz?
  -Niczego, dziękuję- odpowiedział Niall, wchodząc na taras.- Masz piękny widok na Hollywood.
  -Dziękuję- odrzekł Zayn również pojawiając się na tarasie.- Dziękuję ci również, że byłeś ze mną u lekarza- spojrzał mu prosto w oczy.
  -Nie ma za co- Niall odwrócił swój wzrok.
  -Spójrz na mnie- poprosił Malik, podnosząc brodę blondyna.- Jesteś dla mnie przyjacielem. Nie znam osoby, która zrobiłaby tyle co ty dziś. Dziękuje jeszcze raz z całego serca- spojrzał ponownie w niebieskie jak laguna oczy Irlandczyka. Jego serce zaczęło bić jak po przebiegnięciu jakiegoś maratonu. Zbliżył się do twarzy Horana, czuł jego zdenerwowany oddech. Przejechał palcem po jego jasnym policzku i lekko musnął jego pełne wargi. Niall najpierw nie był pewien czy dzieje się to naprawdę. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że dzieje się w realu. Jego język zaczął walkę o dominację. Ich ciała zbliżały się do siebie. Zayn przycisnął jego kruche ciało do barierki. W brzuchu blondyna do lotu poderwały się motyle. Adrenalina zaczęła buzować w jego żyłach. Wskoczył na ręce Zayna, nogami owijając go w biodrach. Jego dłonie trafiły w idealnie ułożone włosy Mulata. Malik lekko się uśmiechnął, nie chciał niszczyć tej pięknej chwili. Powolnym krokiem skierował się do swojej sypialni. Ich przyrodzenia z każdym nowym pocałunkiem budziły się do życia. Szybko trafili do odpowiedniego pomieszczenia.
  Zayn położył Nialla na swoim łóżku i natychmiast do niego dołączył, zdejmując z siebie koszulę. Na widok nagiego i idealnie umięśnionego torsu Horan przygryzł swoją wargę. Malik zaczął całować jego szyję, a następnie zdjął jego koszulkę. Pieścił jego sutki i schodził niżej. Jednym ruchem odpiął rozporek od spodni blondyna i pozbawił go odzienia. Wstał na podłogę również pozbywając się ubrań i ponownie dołączył do Nialla. Swoje usta skierował w stronę wzwodu Horana. Lekko musnął główkę jego penisa. W odpowiedzi słyszał krzyk rozkoszy blondyna.
  -Chcę ciebie- wyszeptał Niall.- Chcę przeżyć to z tobą.
  -Czy to twój pierwszy raz?- zapytał niepewnie Malik.
  -Tak- odpowiedział blondyn.- Chcę przeżyć go z tobą. Bądź tylko delikatny- poprosił na koniec. Zayn złożył na jego ustach lekki pocałunek i sięgnął do szafki po prezerwatywę. Szybko ją otworzył i umieścił na swoim gotowym przyjacielu. Podniósł nogi Nialla i powoli wszedł do środka blondyna.
  -Rozluźnij się- poprosił, by mieć do niego lepszy dostęp. Po chwili zaczął wykonywać pierwsze ruchy wewnątrz Horana.
  Każdy jęk Nialla jeszcze bardziej pobudzał Zayna. Blondyn wił się z rozkoszy, którą mu zadawał Mulat. Każde westchnienie blondyna i szepty były dla Malika ucha najpiękniejszą muzyką. W tej chwili najważniejsze były doznania Irlandczyka. Nie liczyły się jego odczucia, czuł się ważny z powodu, że daje przyjemność drugiej osobie. Zawsze spełniał tylko swoje potrzeby. Dziś było inaczej, robił to powoli, by dać zaznać niebiańskiej rozkoszy Niallowi. Wykonywał powolne ruchy, z każdym zagłębiając się głębiej. Ich dusze unosiły się nad sypialną w jęku spełnienia, a ciała tworzyły jedność jak dwie połówki jabłka.
  Niall złapał ramę łóżka, oddając się całkowicie pożądaniu, oddając wszystko co ma najważniejsze. Krzyczał i przygryzał wargę.
  -Jesteś taki piękny- usłyszał zachrypnięty głos Zayna. Uśmiechał się zalotnie.- Wyglądasz jak świt poranka, taki czysty i świeży. Jesteś aniołem- usłyszał kolejne komplementy w swoim kierunku
  -Mocniej- odpowiedział.- Chcę spełnienia!- zażądał. Zayn zaczął wykonywać coraz szybsze ruchy bioder. Lekko muskał otwarte z rozkoszy usta Nialla. Smakowały jak truskawki, były takie słodkie. Czuł, że jest blisko. Krzyki blondyna stały się jeszcze głośniejsze, po chwili członek kochanka eksplodował białą mazią.   Niall tak mocno przygryzł wargę, że pojawiła się krew.
  - O mój Boże!- krzyknął wypinając swoje ciało
  -Grzeczny chłopiec- usłyszał w odpowiedzi od Zayna. Malik wykonał ostatnie dwa ruchy bioder i również doszedł do finału. W sypialni rozległ się krzyk męskiej rozkoszy.
  Ich spocone i zmęczone ciała opadły na białe prześcieradło. Ich oddechy złączyły się w jeden oddech. Oddech miłości. Zakazanej miłości.

&&&

| Ed Sheeran - Give me love |

  Josh zaparkował swoje auto na parkingu przed szkołą, pomimo, że była wczesna pora, musiał coś sprawdzić. Jego celem było sprawdzenie czy Chloe Walsh i Selena Gomez to ta sama osoba. Zamknął drzwi od swojego samochodu, a następnie ruszył w stronę szkoły. Minął wejście i pojawił się w środku, szybko przebiegł przez korytarz.
  Sekretariat znajdował się na pierwszym piętrze. Wiedział gdzie Tina chowa klucze, natychmiast je odnalazł i wszedł do środka. Udał się do wielkiego regału, gdzie znajdowały się dane uczniów. Odnalazł teczkę Chloe, otworzył ją i odczytał dane, następnie spojrzał na informacje o Selenie.
  -O kurwa!- krzyknął, w szoku zasłonił swoje usta dłonią.- To nie może być prawda?- pokręcił głową.- Myślałem, że... To chyba sen?- po jego policzku spłynęła samotna łza.

&&&

  Perrie ostatni raz rozejrzała się po swoim pokoju. Sięgnęła po małą walizkę, a następnie zamknęła drzwi. Zeszła po cichu po schodach, w salonie na stole zostawiła pożegnalny list. Zabrała jeszcze rodzinne zdjęcie znajdujące się na komodzie i wyszła z domu. Po zamknięciu drzwi wejściowych po jej policzku spłynęła pierwsza łza. Nie była pewna czy jeszcze tutaj wróci. Teraz miała tylko siebie i dziecko, które nosi pod sercem. Pokochała je i chciała dla niego jak najlepiej. 
  Opuściła posesję i rozejrzała się dookoła, nie wiedziała gdzie się udać. 
  -Kocham cię, skarbie- szepnęła, dotykając swojego brzucha. 

&&&

  Nialla obudziły pierwsze promienie słońca wpadające do sypialni Zayna. Powoli otworzył oczy, pierwsze co zobaczył to ciemny sufit. Następnie skierował swój wzrok na boki, by po chwili zobaczył nagiego Zayna opasanego w pasie tylko skrawkiem białej pościeli. Na ten widok lekko się uśmiechnął. Wtedy wszystko wróciło. Cała idealna noc. Na samą myśl jego ciało przeszyła rozkosz, czuł jego pocałunki, dotyk, słowa, które wypowiadał w jego kierunku. Czuł się szczęśliwy. 
  Spojrzał na zegarek, zbliżała się siódma. Szybko zerwał się z łóżka, na podłodze próbował odnaleźć swoje ubrania.
  -Książę chce mnie zostawić samego?- usłyszał melodyjny głos Zayna. Spojrzał w jego kierunku. Mulat opierał się na łokciach. Wyglądał jak młody Bóg. Na jego widok Niall lekko się uśmiechnął.
  -Witaj Zayn- odezwał się, zakładając bokserki.- Muszę lecieć do domu, na pewno się o mnie martwią. Później musimy porozmawiać.
  -A nie możemy teraz?- Malik wstał i podszedł do blondyna, objął go w pasie.- Może zostaniesz u mnie na śniadaniu?- szepnął mu do ucha.
  -Przepraszam, ale muszę lecieć- westchnął Niall.- Spotkamy się później i porozmawiamy, albo nie ja zadzwonię i się umówimy. Zgoda?
  -Tak jest, aniele!- krzyknął Malik.- Dla ciebie wszystko.- Uśmiechnął się zalotnie, a następnie musnął usta blondyna.

&&&

  Maggie przygotowywała śniadanie, kiedy w kuchni pojawiła się zaspana Taylor z czasopismem o ślubach pod ręką. Przywitała się z panią Trevino, sięgnęła po gorący kubek kawy i usiadła za stołem.
  -Nie wyspałaś się, kochana?- zapytała Maggie, również siadając za stołem.- Co tam masz?- wskazała na gazetę.
  -Nic takiego- odpowiedziała Tay.- W samolocie nie miałam co robić i pożyczyła mi stewardessa, która wychodzi za mąż i zapomniałam jej oddać jak wylądowaliśmy. 
  -Na pewno?- Maggie dokładnie spojrzała pannie Swift w oczy.- Znacie się z Michael już dłuższy czas, może czas na ślub? Na co czekać? 
  -Pożyjemy, zobaczymy- szepnęła blondynka i sięgnęła po tosta. 
  Zadzwonił dzwonek do drzwi.
  -Ja otworzę- poinformowała Maggie i opuściła kuchnię. Taylor otworzyła czasopismo na stronie na, której widniała szczęśliwa para młoda. Przejechała palcem po fotografii. 
  -Już wkrótce Michael- szepnęła.- Nie oddam cię nikomu. Albo będziesz mój, albo nikogo.- Na jej twarzy pojawił się wrogi uśmiech. 

&&&

  Chloe, Naomi i Mercedes jedły na tarasie. Panna Walsh co jakiś czas spoglądała na telefon, martwiła się o Nialla, gdyż nie wrócił na noc do domu.
  -Może podzwonisz po szpitalach?- zaproponowała Mercedes.- Może coś się wydarzyło?
  -Zaczekajmy jeszcze chwilę- odrzekła brunetka, ponownie spoglądając na telefon. 
  -Mama!- krzyknęła nagle Naomi. W salonie pojawiła się Maura z walizką w ręku. Szybko rzuciła ją na podłogę, Naomi wpadła w jej ramiona. 
  -Witaj kochanie- przywitała się z córką.- Aż tak się za mną  stęskniłaś? 
  -Gdzie Danny?- zapytała czterolatka.- Za nim też się stęskniłam. 
  -Danny musiał zostać w Perth- odpowiedziała i dołączyła do Chloe i Mercedes na tarasie.
  -Coś się stało?- zapytała natychmiast panna Walsh.
  -Naomi, czy możesz pójść się spakować?- zwróciła się do córki. Mała Horanówna pokiwała głową i pobiegła do swojego pokoju.- Zabieram Naomi do Perth- poinformowała Maura.- Nie chcę, by miała coś wspólnego z Niallem...
  -Co ty mówisz?- przerwała jej Chloe.
  -Przepraszam, ale ja tego nie zaakceptuje- oświadczyła pani Horan.
  -Mama!?- na tarasie pojawił się Niall. Maura podeszła pod niego i uderzyła go w twarz.
  -Nie jesteś już moim synem!- krzyknęła.- Wstydzę się tobą- dodała i opuściła taras i ruszyła w stronę oczekującej już Naomi. Po policzku Nialla zaczęły spływać łzy. Jego świat się zawalił.

&&&

  -Zawsze to chłopcy zapraszają dziewczęta, ale nie chcę zostać bez pary. Nie, źle!- krzyknęła Jade.- A może tak. Cześć Nathan, idziesz na bal? Nie, to też źle!- panna Thirlwall pokręciła głową. Zbliżał się szkolny bal, a jej nadal nikt nie zaprosił. Liczyła, że Nathan ją zaprosi, ale do dziś nie zdecydował się na ten krok.- Wiem- szepnęła po chwili namysłu. Zrobiła krok do przodu i na kogoś wpadła.

&&&

  -Jade, pójdziesz ze mną na bal?- Nathan pokręcił głową.- Brzmi za bardzo bezpośrednio.- No wiesz, tak pomyślałem. Nie!- krzyknął.- Zrobisz z siebie ofiarę, którą już jesteś.- Podrapał się po głowie.- Cholera to jest trudne- stwierdził.- Myślałem, że pójdzie łatwiej. Więc może tak...- poczuł jak na kogoś wpada. 
  -Sorry- szepnął.
  -To ja przepraszam- usłyszał w odpowiedzi. Spojrzał przed siebie i zobaczył Jade. Jego serce zaczęło szybciej bić. Ciężko przełknął ślinę i lekko się uśmiechnął. 
  Jade również ciężko przełknęła ślinę i lekko się uśmiechnęła.
  -Pójdziesz ze mną na bal!?- zapytali równocześnie, a po chwili wybuchli głośnym śmiechem. 
  -Tak- odpowiedzieli również razem.- Na ich twarzach ponownie zagościł wielki uśmiech. Nathan objął ramieniem Jade i razem ruszyli w stronę wejścia.

&&&

  -Chyba się w nim zakochałem- powiedział Niall, łkając w ramionach Chloe.- Wiem, że znamy się krótko, ale ta noc była wspaniała. Nadal nie mogę uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę. Nigdy, ale to przenigdy nie myślałem, że mogę coś do niego poczuć...
  -Ale o czym ty mówisz?- przerwała mu przyjaciółka.
  -Ja chyba zakochałem się w Zaynie Maliku- powiedział Niall, na twarzy panny Walsh pojawił smutek i przerażenie. Wszystko wróciło. Wrócił jej koszmar. 

  -Wystarczy!- krzyknął mężczyzna.- Widzę, że jak na pierwszy raz to się postaraliście- uśmiechnął się.- Zayn chodź!- do pomieszczenia wszedł Mulat.
  -Już koniec?- zapytał.
  -Tak- odpowiedział mężczyzna. Odsunął się i Zayn zobaczył na podłodze nagą Selenę. Całe jej ciało było w siniakach, miała podrapane nogi, łydki, brzuch, ramiona, z nosa leciała jej krew. Dziewczyna cicho płakała. Jej długie włosy zakrywały jej twarz. 
  -Zbieramy się?- zapytał Josh.
  -Tak, synku- odrzekł pan Cuthbert.- Jestem z ciebie dumny, dałeś radę- poklepał syna po ramieniu i opuścił pomieszczenie. Za nim wyszedł Josh, George ze swoim ojcem, Nathan z panem Stykes, Harry oraz Max.
  -Idziesz?- zapytał Max Zayna.
  -Tak- odpowiedział Mulat.- Ale jeszcze coś muszę zrobić- powiedział. 
  -Ok- westchnął Max i ruszył za pozostałymi.
  Malik upewnił się, że nikogo już nie ma. Podszedł do leżącej Seleny. Rozpiął zamek od spodni, wyciągnął swojego penisa i oddał mocz na zmaltretowane ciało panny Gomez.

  Chloe pokręciła głową, nie mogła wyznać Niallowi, że Zayn brał udział w jej gwałcie. Nie chciała, by jej przyjaciel cierpiał z tego powodu. Pragnęła, by przynajmniej on był szczęśliwy. Zawsze chciała być z nim szczera, ale w tej sytuacji kłamstwo było najlepszym sposobem. Poświęcając swoje szczęście, dążyła to tego, by Niall był szczęśliwy.

&&&

  Perrie spacerowała po ulicach Los Angeles. Trafiła do dzielnicy zamieszkanej głównie przez Latynosów. Bardzo bolały ją nogi i była głodna. Zobaczyła na końcu ulicy kościół. Podążyła w jego kierunku. Nigdy nie wierzyła w Boga, ale dziś chciała Go poprosić, by chronił jej dziecko.
  Wzięła głęboki wdech, a następnie weszła do środka. W świątyni panował chłód i półmrok. Przy ołtarzu, w którym znajdował się obraz Matki Boskiej paliły się świecie. W ławkach siedziało kilka kobiet modlących się na różańcu. Panna Edwards zajęła miejsce z tyłu, odłożyła torbę obok, klęknęła, złożyła ręce do modlitwy i spojrzała na ołtarz.
  -Witaj Boże- szepnęła.- Jestem Perrie. Pewnie wiesz, bo Ty wszystko wiesz, co nie? Wiem, że nie jestem idealna i daleko mi do tego, ale dziś chciałam Cię prosić o opiekę nad moim dzieckiem- dotknęła swojego brzucha.- Ono nie jest niczemu winne. Jesteś miłosierny, pomogłeś Marii Magdalenie czy dobremu łotrowi. Wierzę, że kochasz moje dziecko i nie pozwolisz, by coś mu się stało. Bardzo Cię proszę, będę starała zmienić swoje życie, może nie jest jeszcze na to za późno. Ze mną możesz zrobić co chcesz, ale opiekuj się moim małym dzieciątkiem. Boże, ja grzeszna Ciebie proszę- zaczęła płakać. Na swoim ramieniu poczuła dotyk. Natychmiast się odwróciła, zobaczyła przed sobą księdza. 
  -Chcesz się wyspowiadać, córko?
  -Tak- odpowiedziała i wstała z miejsca. 
  Po spowiedzi, ksiądz zaproponował jej, by zamieszkała w domu dla samotnych matek prowadzonym przez zakonnice. Panna Edwards ochoczo się zgodziła. Była wdzięczna Bogu, że ktoś wyciągnął w jej stronę pomocną dłoń. Obiecała mu, że Go nie zawiedzie.

&&&

   Chloe opuszczała salę pani Clarkson. Pożegnała się z Arianą i ruszyła w stronę swojej szafki. Po drodze zobaczyła jak Jade i Nathan całują się na schodach. Z jednej strony się ucieszyła, ale z drugiej wiedziała, że Sykes jest na jej liście. Mszcząc się na nim, cierpieć będzie również Jade. Przy swojej szafce zobaczyła uśmiechniętego Cuthberta.
  -Cześć Walsh- odezwał się.- A może powinien powiedzieć Gomez, co?- Na dźwięk tych słów Chloe się przeraziła, zastanawiała się czy Josh zna jej tajemnicę. I jeśli tak to skąd?
  -O co ci chodzi?- zapytała spokojnie, ukrywając swoje zdenerwowanie.
  -Nie udawaj!- krzyknął i spojrzał jej prosto w oczy.- Wiem, że zmieniłaś imię i nazwisko. Jeśli myślałaś, że się nie dowiem, to byłaś w błędzie- szepnął jej do ucha.
  -Czego chcesz?- zapytała, lekko go odpychając.
  -O! Jaka zadziorna!- zaśmiał się.- Szkoda, że nie byłaś taka pięć lat temu.- Na dźwięk tych słów, Chloe zamachnęła się i chciała uderzyć go w twarz. On jednak w ostatniej chwili złapał ją za nadgarstek.- Bądź grzeczna, bo pożałujesz.- Szybko wyrwała się z uścisku i jednym ruchem skręciła mu rękę. Josh z bólu klęknął na podłodze i syknął  bólu.
  -To ty lepiej mnie posłuchaj, Joshy- spojrzała mu prosto w oczy.- Dziś zakończyło się twoje dostatnie życie. Jeśli komuś wyznasz prawdę to pożałujesz. Twój tatuś już żałuje i ty chyba nie chcesz być następny, co?...
  -O czym ty mówisz?- zapytał.
  -Zaraz ci pokaże- puściła go, wyciągnęła z torebki telefon i zadzwoniła pod jeden z numerów.- Cześć wujku. Postanowiłam i wycofujemy się ze współpracy z Cuthbert Corporation. Mam już ich dość. Wiesz, co masz robić?
  -Tak- usłyszała w odpowiedzi. Rozłączyła się i spojrzała na przerażonego Josha.
  -Widzisz tak wygląda zemsta- powiedziała z pogardą w głosie.- Więc ostrzegam bądź cicho, albo i tobie stanie się krzywda. Zrozumiałeś?- puściła jego dłoń i Cuthbert upadł na podłogę. Kiwnął głową.- Miłego dnia- szepnęła i ruszyła przed siebie.

&&&

| Emeli Sandé ft. Naughty Boy - Wonder |

  Jessica zamknęła weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Odłożyła torebkę na stole, zdjęła buty i sięgnęła po laptop. Chciała sprawdzić swoją pocztę mailową. W czasie uruchamiania się sprzętu, napiła się wody, a następnie wzięła do ręki zdjęcie, na którym jest obecna wraz z Amandą i Seleną.
  -Gdzie jesteś, Sel?- szepnęła.- Muszę cię odnaleźć.- Nie zostało mi wiele czasu, a mam dla ciebie tak ważne informacje.- Podeszła do okna i przez nie wyjrzała.

&&&

   Niall udał się do swojej szafki, przed lunchem chciał zabrać podręczniki na kolejne zajęcia. Wykręcił szyfr i szafka otworzyła się, ze środka wyleciała biała karteczka. Sięgnął po nią i odczytał wiadomość

Spotkajmy się o 19. na Sunset Beach- Zayn.

  Horan odczytał wiadomość i lekko się uśmiechnął pomimo, że przez swoją miłość tracił rodzinę, a chciał być tylko szczęśliwy.

&&&

  Chloe weszła do swojego pokoju i sięgnęła po niewielki, ciemny kuferek z napisem 'zemsta'. Usiadła na łóżku i wyciągnęła z niego fotografię Josha Cuthebrta oraz czerwony marker. Palcem przejechała po fotografii, by następnie z ulgą odznaczyć swoją kolejną ofiarę.
  Na jej liście już kolejna osoba oczekiwała na zemstę. Usłyszała pukanie do drzwi. Szybko schowała kuferek.
  -Proszę- odezwała się. Po chwili w jej pokoju pojawił się uśmiechnięty Harry.
  -Witaj Chloe- powiedział, uśmiechając się.

&&&

  Zayn ostatni raz spojrzał w lustro. Poprawił swoje wy żelowane i idealnie ułożone włosy. Uśmiechnął się zalotnie. Sięgnął po telefon, portfel, klucze, a następnie opuścił dom. Śpieszył się na spotkanie z Niallem. Jego życie od chwili bliższego poznania Irlandczyka o lazurowych oczach zmieniło się diametralnie. Był innym Zaynem. Uwierzył, że jest lepszym człowiekiem. Odkrywał swoje drugie nieznane mu wcześniej oblicze. 
   Zbliżał się do auta kiedy zadzwonił jego telefon. Myśląc, że to Niall natychmiast nacisnął zieloną słuchawkę.
  -Czy dodzwoniłem się do pana Zayna Malika?- usłyszał pytanie starszego mężczyzny.
  -Przy telefonie- odpowiedział.- W czym mogę pomóc?
  -Nazywam się Hugh Grant. Pamięta mnie pan, byłem pana lekarzem...
  -Tak pamiętam- przerwał mu Mulat.- Coś się stało?- zapytał lekko zdenerwowany.
  -Trudno mi to mówić, ale w laboratorium zaszła pomyłka i musi pan ponownie zgłosić się na badania na obecność wirusa HIV- poinformował lekarz.
  -Co to oznacza?- zapytał zdenerwowany już Malik.
  -To oznacza, że może być pan nosicielem wirusa HIV...- na dźwięk tych słów z rąk Zayna wypadł telefon, rozbijając się o asfalt.
  -O Boże, Niall- szepnął...

 ________


CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszam do zadawania pytań w zakładce- 'Dziś pytanie, dziś odpowiedź'.
Pozdrawiam,
Sophiexxx.
Edit

Dziękuję Kamilota za zwrócenie uwagi. Rozdział był opublikowany, ale znalazłam jeden błąd i go poprawiłam i zamiast nacisnąć aktualizację, nacisnęła zapisz wersję roboczą. Przepraszam za usterki.
Pozdrawiam jeszcze raz,
Sophiexxx.

poniedziałek, 6 maja 2013

VI Prawda

| Anna German - Nadieżda |


  -Bardzo mi przykro- szepnął.- Ale jest pani nosicielką wirusa HIV...
  -Ale jak to?- przerwał lekarzowi przerażony Zayn.
  -Niestety to nie wszystko- kontynuował lekarz.- Zasłabniecie miało swoją przyczynę. Za chwilę przyjdzie do pani ginekolog...
  -Ginekolog?- szepnęła Perrie.
  -Tak- odpowiedział lekarz.- Jest pani w ciąży.

&&&

  Chloe natychmiast wybiegła z domu. Niall i Ian spoglądali na przerażoną Naomi. Panna Walsh podbiegła do małej Horanówny. Dziewczyna z przerażeniem spoglądała na Nialla i Iana.
 -Naomi?- odezwała się brunetka.- Zaraz ci wszystko wytłumaczymy- chwyciła drobną dłoń Naomi.
  Niall pożegnał się z Ianem.
  -Przepraszam za wszystko- szepnął  Somerhalder.
  -Nic się nie stało- odpowiedział Niall, lekko się uśmiechając.- Nikt z nas nie podejrzewał, że Naomi może nas zobaczyć. Na przyszły raz powinniśmy być bardziej uważni.
  -Ja z nią porozmawiam i wszystko jej wytłumaczę- zapewniła ich Chloe i wraz z Naomi weszły do środka.
  -To może ja zostawię was samych- odezwał się Ian, który następnie pożegnał się z blondynem i odjechał swoim autem. Horan usiadł na schodach i oczekiwał na koniec rozmowy przyjaciółki z jego młodszą siostrzyczką. Sam nie wiedziałby, co ma jej powiedzieć. Czuł się winny, że poznała prawdę w takich okolicznościach, a do tego jest za mała, by to wszystko zrozumieć. Liczył, że Chloe wszystko jej dokładnie wytłumaczy.
  Zaczął nerwowo pstrykać palcami, z każdą chwilą denerwował się coraz bardziej. Wstał i powoli wszedł do środka. Z salonu dobiegały słowa rozmowy Chloe i Naomi.
  -Pamiętaj, że kocha się sercem i są takie wyjątki, że czasami dziewczyna kocha dziewczynę, albo chłopak, chłopaka, ale to w dalszym ciągu jest miłość taka sama jak inne- tłumaczyła czterolatce brunetka.
  -Niall- krzyknęła na widok swojego brata przysłuchującego się rozmowie. Natychmiast zerwała się z miejsca i wskoczyła na ręce starszego brata.
  -Kocham cię- szepnęła i pocałowała go w policzek.
  -Ja ciebie też- odpowiedział blondyn i mocno przytulił swoją młodszą siostrzyczkę.

&&&

  Nad Nashville świeciło piękne jesienne słońce. Andrea i Scott kończyli jeść śniadanie. Pan Swift wstał od stołu i umieścił brudny talerz w zlewie. Pożegnał się z małżonką i wyszedł do pracy. Po chwili w kuchni pojawiła się Taylor. 
  -Witaj mamuś- szepnęła i nalała sobie świeżej, aromatycznej kawy.- Podjęłam decyzję- oznajmiła radośnie.- Kocham go i muszę być z nim szczera. Dziś wieczorem mam samolot do LA. 
  -Cieszę się razem z tobą- powiedziała Andrea i przytuliła swoją ukochaną córką.- Michael jest inteligentny. Zrozumie, że ta noc z Maxem była pomyłką. Wierzę w to.
  -Nie dziękuje- odpowiedziała blondynka i mocno przytuliła się do swojej matki.

&&&

  Chloe zatrzymała swój samochód na szkolnym parkingu i odpięła pas. Niall z sięgnął po swoją torbę i torebkę przyjaciółki.
  -Po szkole mam trening piłki nożnej- poinformował ją.- Wrócę autobusem.
  -Jak chcesz zaczekam na ciebie- Chloe spojrzała na przyjaciela.
  -Nie nie trzeba odpowiedział- Niall.- Jakbyś mogła to odbierz Naomi z przedszkola- poprosił. 
  -Dobrze odbiorę, ale wpadłam na pewien pomysł- lekko się uśmiechnęła.- Musimy kupić ci samochód. Tak to świetny pomysł!- krzyknęła i klasnęła w ręce.
  -Czy ja wiem- odpowiedział niepewnie Horan.- Takie koszty...
  -Nie przesadzaj!- przerwała mu.- Dla mnie to żaden problem. Moja firma prosperuje świetnie i nie widzę, żadnych przeciwwskazań, by kupić przyjacielowi auto. 
  -No właśnie- odrzekł Niall.- Jeszcze nie byłem w twojej firmie. Musisz mnie zabrać.
  -To może jutro? Pasuje ci?
  -Świetnie!- krzyknął Horan.
  -Zapraszam na bal jesienny- obok nich pojawiła się uśmiechnięta Ariana, nowa przewodnicząca szkoły. Podała im ulotki i szczęśliwa ruszyła dalej.
  -Tylko dzięki tobie Grande ma to stanowisko- westchnął Niall.- Wiem, że to ty stoisz za wyrzuceniem Louisa ze szkoły. Ja też go nie cierpiałem, a teraz mam szansę zostać kapitanem drużyny.
  -Już trzymam kciuki- szepnęła i razem ruszyli do szkoły.

&&&

  Zamyślony Zayn maszerował szkolnym korytarzem. Sam nie wiedział co ma teraz robić. Musiał wykonać badania na obecność wirusa HIV, ale tak cholernie się bał. A co jeśli wyniki okażą się pozytywne? Jego życie legnie w gruzach, do tego dochodziła jeszcze ciąża Perrie. Próbował porozmawiać o tym z panną Edwards, ale ona nie miała na to ochoty.
  -Auu!- usłyszał krzyk i poczuł uderzenie. Szybko rozejrzał się dookoła, a następnie zobaczył przed sobą Nialla zbierającego swoje notatki.
  -Przepraszam, zamyśliłem się- szepnął i schylił się, by pomóc blondynowi pozbierać kartki.- Jeszcze raz cię przepraszam- powtórzył.
  -Nic się nie stało- odpowiedział Niall, lekko się uśmiechając.- Coś się stało?- zapytał, spoglądając na bladą twarz Zayna.- Może potrzebujesz jakiejś pomocy?- zaproponował.
  -Możemy porozmawiać?- poprosił niepewnie Malik.- Nie mam komu się zwierzyć. Proszę cię.
  -Oczywiście- ochoczo zgodził się Niall.- Może chodźmy na boisko?- zaproponował blondyn. 
  Zayn zgodził się i razem udali się w stronę boiska. Całą sytuację obserwowała Chloe. Zaczęła się martwić, jej najbliższy przyjaciel zaczął zadawać się z osobą przez, którą wylała wiele łez. 

&&&

  Michael po porannym bieganiu wziął szybki orzeźwiający prysznic. Po wyjściu z kabiny, owinął się ręcznikiem w pasie. Sięgnął po telefon, przypomniał sobie, że nie odezwał się do Chloe. Szybko napisał wiadomość o następującej treści

To Chloe
Witaj Chloe. Tutaj Michael, przepraszam za tamto odwołane spotkanie, ale dziś zapraszam Cię na kolację. Liczę, że się zgodzisz- M.
P.S. Miłego dnia :)

  Wysłał wiadomość i przyjrzał się w lustrze. To dzięki Chloe żyje, gdyby nie ona, już pewnie leżałby kilka metrów pod ziemią. Tamtej nocy był zdesperowany i zdecydowany na wszystko.
  Zadzwonił telefon, natychmiast spojrzał na ekran i odczytał wiadomość

From Chloe
Z miłą chęcią. Już nie mogę się doczekać. Pozdrawiam- Chloe.
  Michael lekko się uśmiechnął. Przy pannie Walsh czuł się inaczej niż przy Taylor. Sam nie mógł tego wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje.

&&&

  -Mówiłam- odezwała się Miley w stronę Amelii.- Grande na stanowisku przewodniczącego szkoły to świetny pomysł. Bal jesienny mamy już zaplanowany. 
  -Masz rację- poparła jej pomysł.- Możemy nią manipulować jak dzieckiem. Głupia idiotka- lekko się uśmiechnęła, ale po chwili z jej twarzy znikł uśmiech.- Zobacz kto obściskuje się na schodach- wskazała na szczęśliwą Jade całującą się z Nathanem.
  -O kurwa!- krzyknęła panna Cyrus.- Muszę przyznać, że Thirlwall ma tupet, ale ja już wpadłam na pomysł jak jej uprzykrzyć życie- zadowolona pokiwała głową.- Tym razem nam się uda z Horanem to była tylko wpadka przy pracy. Teraz się uda- oznajmiła i ruszyła przed siebie.

&&&


  Niall i Zayn usiedli na trybunach boiska szkolnego. Byli sami, panowała idealna cisza na rozmowę. Malik nerwowo bawił się palcami. Wziął głęboki wdech:
  -Perrie jest w ciąży, a do tego jest nosicielką wirusa HIV- wyznał wszystko na jednym oddechu, po jego policzku spłynęła łza.
  -O Boże- szepnął Niall, przytulając Zayna. Był w szoku. Nie wiedział czym był bardziej zszokowany. Czy wiadomością o ciąży czy informacją o HIV.- Robiłeś badania?- zapytał po chwili.
  -Nie- odpowiedział cicho Mulat.- Tak cholernie się boję, co jeśli będę nosicielem. Nawet nie mogę sobie tego wyobrazić. 
  -Nie możesz tak myśleć- odezwał się Niall.- Teraz musisz być silny i wykonać badania. Jak idziesz mogę ci towarzyszyć.
  -Naprawdę?- zdziwił się Malik.
  -Oczywiście. Razem wychowaliśmy dziecko, coś nas już łączy- zażartował blondyn.- Daj znać jak będziesz miał umówioną wizytę.
  -Dziękuje- odpowiedział zruszony Zayn.- Jesteś aniołem- na dźwięk tego komplementu Horan lekko się zawstydził.

&&&

  Debbie Edwards zapukała do pokoju córki. Jednak nie usłyszała nic w odpowiedzi. Lekko je otworzyła i weszła do środka. Blondynka leżała na swoim łóżku, jej włosy były w wielkim nie ładzie. Na twarzy miała rozmazany od płaczu makijaż.
  -Już zamówiłam klinikę w Meksyku- odezwała się pani Edwards, siadając na łóżku córki.- Jutro wylatujemy.
  -Ale- odpowiedziała cicho Perrie.
  -Nie ma żadnego 'ale'- przerwała jej matka.- Jak sobie wyobrażasz urodzić tego bachora, a do tego jesteś nosicielką wirusa HIV. Musimy się pozbyć tego problemu. Jeśli nie chcesz to droga wolna, nikt cię w domu nie trzyma. Możesz iść do swojego Malika, ale on również ci nie pomoże. 
  -Nie mów tak!- krzyknęła ze łzami w oczach.
  -Prawda boli- odrzekła Debbie.- Jutro o ósmej mamy samolot. Wszystko zależy od ciebie- oznajmiła i opuściła pokój.
  Perrie zaczęła płakać, ręką dotknęła swojego brzucha.
  -Co mam teraz robić?- zapytała sama siebie.

&&&


  Chloe przejrzała się ostatni raz w lustrze. Ubrana była w czarną sukienkę na ramiączkach, włosy miała luźno związane. Na twarzy widniał lekki makijaż. Sięgnęła po torebkę i opuściła pokój. 
  Powoli zeszła do salonu, na jej widok Naomi i Niall wstali z kanapy, a Mercedes wyszła z kuchni.
  -Ale wyglądasz- westchnęła w zachwycie Naomi.- Niezła z ciebie dupa.
  -Naomi Horan, co to za słownictwo- Niall skarcił swoją młodszą siostrzyczkę.
  -Dziękuje- odpowiedziała Chloe.- Umówiłam się z Michaelem- poinformowała ich.- Nie czekajcie z kolacją. Sama nie wiem kiedy wrócę.
  -Może rano?- dodał Niall.
  -Bardzo śmieszne blondynku- Chloe spojrzała na przyjaciela.- Lepiej trzymajcie kciuki. To moja pierwsza randka od...- przyłożyła kciuka i palca wskazującego do brody.- Cholera!- krzyknęła po chwili.- Ja nigdy nie byłam na randce- stwierdziła. Od wydarzenia sprzed kilku lat, unikała kontaktu jakiegokolwiek z mężczyznami. Dziś chciała to zmienić, może jej się uda.

&&&

  Zayn oddał próbkę krwi i opuścił gabinet zabiegowi, po wyniki miał się zgłosić pojutrze. To będą dwie najdłuższe noce jakie przyjdzie mu przeżyć. Wyszedł na plac przed szpitalem i usiadł na jednej z ławek. Obserwował ludzi wchodzących i wychodzących ze szpitala. Jedni byli szczęśliwy, drudzy smutni. Zastanawiał się w jakim stanie on pojutrze opuści  placówkę.
  Sięgnął po telefon, chciał zadzwonić do Nialla, ale zobaczył nieodebrane połączenie od Perrie. Kompletnie o niej zapomniał. Szybko zerwał się z ławki i udał się do samochodu. Z piskiem opon opuścił parking przed szpitalem. Musiał porozmawiać z Pez, to ona pod sercem nosiła jego dziecko. 

&&&

  Nagie ciała Amandy i Jessiki opadły na białą pościel. Kobiety spojrzały sobie prosto w oczy, po chwli ich usta spotkały się w namiętnym pocałunku.
  -Co ty ze mną robisz?- zapytała Amanda.- Dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko. Kocham cię Jess.
  -Ja ciebie też- odpowiedziała Jessica, odgartując włosy z czoła swojej partnerki. 
  Całej sytuacji przyglądała się i przysłuchiwała mała Selena. Nie wiedziała co dokładnie się dzieje, ale wiedziała, że Jessica uszczęśliwia jej mamę.


  Wspomnienie to wróciło do Jessiki w chwili kiedy przeszukiwała internet z nadzieją odnalezienia córki swojej przyjaciółki i kochanki. Miała istotne informacje na temat śmierci Amandy Gomez. Musiała jak najszybciej odnaleźć Selenę.

&&&

  Taylor z walizką stanęła przed terminalem lotniska. Wsiadła do pierwszej taksówki i podała taksówkarzowi adres pod, który ma ją zawieść. Auto ruszyło, a ona wyciągnęła z torebki telefon. Odnalazła numer Michaela i nacisnęła zieloną słuchawkę, po chwili włączyła się poczta głosowa. Spróbowała ponownie, ale skutek był identyczny. Postanowiła zadzwonić do Maggie. Szybko wykręciła jej numer i nacisnęła zieloną słuchawkę.
  -Maggie Trevino- usłyszała po drugim sygnale.- W czym mogę pomóc?
  -Witaj Maggie- odezwała się panna Swift.- Z tej strony Taylor, właśnie wylądowałam w Los Angeles, a nie mogę dodzwonić się do Michaela.
  -Michael jest na spotkaniu- odpowiedziała pani Trevino.- Mówił, że późno wróci. 
  -To szkoda- szepnęła Taylor.- Muszę jeszcze wstąpić do jednego sklepu i za jakieś dwie godziny będę u ciebie- poinformowała ją blondynka.
  -Już czekam- dodała radośnie Maggie i się rozłączyła.

&&&

  Zayn wszedł do pokoju Perrie. Panna Edwards pakowała walizkę. Nie zwróciła na niego uwagi, była za bardzo zainteresowana swoją czynnością. Mulat usiadł na łóżku.
  -Musimy porozmawiać- odezwał się po chwili. Perrie natychmiast się odwróciła w jego stronę.
  -Dzwoniłam do ciebie- powiedziała i usiadła obok.- Muszę ci coś wyznać i proszę nie przerywaj mi- poprosiła. Zayn pokiwał głową.- To nie jest twoje dziecko- szepnęła, dotykając brzucha.- Nie tylko z tobą sypiałam- schowała swój wzrok.- Jestem seksoholiczką- wyznała mu po chwili i zaczęła płakać.- Kocham cię, ale nie chcę zniszczyć twojego życia. Może już je zniszczyłam. Musisz zrobić badania. Jestem do niczego!- krzyknęła.- Jutro jadę do Meksyku, najpierw dokonam aborcji, a później wracam do Stanów i wyjeżdżam do kliniki w Teksasie. Przepraszam za wszystko i liczę, że mi wybaczysz- poprosiła i spojrzała na niego smutnym wyrazem twarzy.- Jesteś przystojny i inteligentny. Znajdziesz idealną partnerkę, życzę ci tego z całego serca- Zayn nic nie mówił, objął ją ramieniem i pocałował w głowę.
  -Jeszcze będziesz szczęśliwa- powiedział i otarł jej łzy z policzka.- Jeszcze zatańczę na twoim weselu- zażartował i sam się rozpłakał. 

&&&


  Chloe i Michael zajęli stolik przy oknie. Zamówili posiłek i zaczęli rozmawiać. Panna Walsh co jakiś czas się uśmiechała, nadal nie mogła uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
  -Czym się zajmujesz?- zapytał Trevino, upijając łyk wody.
  -Jestem uczennicą West Beverly High School- odpowiedziała.- Wiem, że głupio spotykać się z licealistką, ale jeśli chcesz...
  -Nic się nie stało- przerwał jej Michael.- Twój wiek nie gra roli. Ja też uczęszczałem do West Beverly. To świetna szkoła. Ciszę się, że mamy pierwszą wspólną cechę- na te słowa Chloe lekko się uśmiechnęła. Czuła się w jego towarzystwie bardzo swobodnie.
  -A ty czym się zajmujesz?- zapytała.
  -W czerwcu ukończyłem studia prawnicze i nadal szukam pracy- szepnął Michael. Chloe się tym zasmuciła. 
  -W mojej firmie potrzebuję prawnika- powiedziała natychmiast.- Jeśli chcesz możesz zaczynać od jutra- poinformowała go radośnie.
  -Prowadzisz własną firmą?- zdziwił się Michael.
  -To długa historia- odpowiedziała brunetka.- Kiedyś ci opowiem. Teraz nie chcę nas zanudzać. To wszystko dzięki mojemu wujkowi. Gdyby nie on, niczego bym nie osiągnęła. 
  -Mogę cię o coś zapytać?- odezwał się chłopak.- Czy jesteś rodziną z Louisem Walsh?
  -Tak- odpowiedziała natychmiast.- Jest moim opiekunem i przejęłam jego nazwisko. Znasz go?
  -Był znajomym mojego taty. Czy on nie miał bratanicy?- zapytał.- Nie wiem jak ona się nazywała, ale powinna być w twoim wieku. Trochę ją pamiętam, zawsze przyjaźniła się z takim blondynem. Jak ona mogła mieć na imię- podrapał się po głowie. Chloe ciężko przełknęła ślinę. Nie mogła się zdradzić, musiała kłamać.- Już wiem!- klasnął w dłonie.- Miała na imię Selena. Selena Gomez, tylko nie wiem co się z nią stało. Jej mama zginęła w strasznym pożarze domu, a ona na pewno została umieszczona w domu dziecka. Zawsze mnie obserwowała. Czasem podejrzewałem, że się we mnie kocha- lekko się uśmiechnął.- Chciałbym ją jeszcze spotkać. Jestem ciekawy jak potoczyły się dalej jej losy?
  -Może kiedyś się dowiesz- dodała i upiła łyk wody.


&&&

  Taylor pożegnała się z ekspedientką i opuściła sklep, postanowiła wybrać się jeszcze na spacer po Rodeo Drive. Mijała jedną z restauracji, kiedy zobaczyła za oknem Michaela jedzącego z Chloe kolację. Świetnie się przy tym bawili, na ich twarzach gościł uśmiech.
  -O ty sukinsynie- szepnęła.- Już tego pożałujesz.- Następnie wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Maxa.

&&&
Dwa dni później,

  Niall i Zayn oczekiwali przed gabinetem na wyniki badań. Mulat nerwowo chodził po korytarzu. Horan spokojnie obserwował chorych przechodzących przez korytarz. Chciał jakoś wesprzeć Zayna, ale sam nie wiedział co ma mu powiedzieć. Mógł tylko przy nim być.
  -Spóźnia się- szepnął Malik, spoglądając na zegarek.- Jak można się tak spóźniać?
  -I kto to mówi- zażartował Niall, próbując rozładować nerwową atmosferę. Blondyn wstał ze swojego miejsca i podszedł do Zayna, dotknął jego ramienia.- Wszystko się uda- chciał dodać mu otuchy. Widział, że Malik potrzebował oparcia.
  -Pan Zayn Malik- obok nich pojawił się lekarz z białą kopertą. Mulat pokiwał głową.- Zapraszam do gabinetu- wskazał i otworzył drzwi.


&&&

  W siedzibie BETY Max przeglądał zdjęcia dziewczyn i kobiet, które chciały dla niego pracować. Przeglądał kolejne zdjęcia kiedy usłyszał otwierające się drzwi. Szybko schował fotografie.
  -To tylko ja-usłyszał głos Josha. Cuthbert wszedł do pomieszczenia.- Cześć Max- przywitał się z prezesem BETY.
  -Dobrze, że cię widzę- powiedział lekko zdenerwowany George.- Twój ojciec na czas nie wpłacił rachunku i już mam dla ciebie zdanie, Cuthbert.
  -Ale...
  -Nie ma żadnego ale- przerwał mu Max.- Tutaj masz albumy z naszymi ofiarami- podał mu duże, białe pudełko. Josh w ciszy przyjął pudło i udał się do drugiego pomieszczanie. Nie chciał się kłócić. Wiedziałby, że w tym starciu jest bez szans.
  Zajął miejsce przy stole i wyjął pierwszy z albumów. Otworzył go. Na pierwszej widniały dane Seleny Gomez. Spojrzał na jej datę urodzenia, a następnie imiona rodziców: Amanda Gomez i NN.
  -Zaraz- szepnął, czytając jeszcze raz dane Seleny.- Już gdzieś widziałem podobne dane.

&&&

  Chloe w salonie odrabiała zadania domowe i co jakiś czas spoglądała na bawiącą się na tarasie Naomi. Niall  po szkole udał się jak to sam stwierdził "pomóc przyjacielowi''. O nic więcej nie pytała wiedziała, że po powrocie wszystko jej opowie. Spojrzała na monitor laptopa i zobaczyła oczekującą wiadomość skype. Nacisnęła zieloną słuchawkę.
  -Cześć Chloe- brunetka usłyszała radosny głos Maury.- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
  -Oczywiście, że nie- zapewniła ją dziewczyna.- Zaraz zawołam Naomi. Bawi się na tarasie.- Wstała i wyszła z salonu.- Naomi- zwróciła się do małej Horanówny.- Ktoś chce z Tobą porozmawiać.
  -Kto taki?- zapytała natychmiast, skacząc pannie Walsh na ręce.
  -A z kim byś chciała porozmawiać?- szepnęła jej na ucho i ponownie znalazła się w salonie.
  -Z mamusią i Danny'm- odpowiedziała rezolutnie czterolatka.
  -Czary mary i marzenie stało się realne- zażartowała Chloe i posadziła Naomi przy laptopie.
  -Mamusia!- krzyknęła rozweselona czterolatka.- Tak bardzo się za tobą stęskniłam- wyznała.- Mieszkamy teraz z Chloe, tu jest tak fajnie. Mam własny pokój, a nawet łazienkę. Pływam w basenie, Niall mnie nauczył...
  -A no właśnie gdzie jest Niall?- przerwała jej uśmiechnięta Maura.
  -Pewnie umówił się Ianem- odpowiedziała natychmiast.
  -Z Ianem?- zdziwiła się pani Horan.- Kto to jest Ian?
  -Chłopak Nialla- odrzekła dumnie Naomi.
  -Kto!?- krzyknęła zdumiona Maura.
  -O mój Boże- szepnęła mała Horanówna.- To była tajemnica- zasłoniła swoje usta i spojrzała na przerażoną Chloe...

____________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Zapraszam do zadawania pytań w zakładce- 'Dziś pytanie, dziś odpowiedź'.

Rozdział VII, który nosi tytuł 'Pożądanie' w poniedziałek,
Sophiexxx.