-Niall, proszę uspokój się- Zayn tulił do swojej piersi zrozpaczonego blondyna. Masował go po plecach.- Wszystko będzie dobrze- szepnął mu do ucha. Nie chciał okłamywać Nialla, ale chciał dodać mu otuchy w tej chwili.
-Co ja teraz powiem Naomi?- Horan bełkotał pod nosem.- Straciliśmy tatę, a teraz mamę i Danny'ego. Boże? Dlaczego?- podniósł głowę do góry.
-Powinieneś się upewnić- odezwał się Zayn.- Masz telefon i zadzwoń do mamy.- Mulat podał mu swój telefon. Ręce Nialla drżały i nie mógł wykręcić numeru mamy. Zayn odebrał mu telefon.
-Podaj mi numer- poprosił. Niall zaczął dyktować numerki. Jeden po drugim. Zayn nacisnął zieloną słuchawkę i oczekiwał na połączenie. Sygnał pierwszy, drugi, trzeci. Powoli tracił nadzieję, spojrzał na Nialla w jego oczach zobaczył nadzieję połączoną z cierpieniem.
-Maura Horan w czym mogę pomóc?- Zayn usłyszał głos mamy Nialla, uśmiechnął się i podał słuchawkę blondynowi.
Niall przez kolejne kilka minut rozmawiał ze swoją mamą. Czuł ulgę, była to dla niego próba. Po jego policzkach spływały łzy szczęścia. Miał ochotę krzyczeć na cały głos, tańczyć, śpiewać. Czuł jakby narodził się po raz drugi.
-Kocham cię mamo i życzę dobrego dnia- pożegnał się ze swoją rodzicielką i nacisnął czerwoną słuchawkę.
-Wszystko w porządku?- zapytał cicho Zayn, podchodząc do blondyna.
-Tak- Niall pokiwał głową.- Mama i Danny są cali i zdrowi. Wylądowali trzy godziny przed katastrofą. Dziękuje Zayn. Gdyby nie ty nie wiem co bym zrobił?- blondyn przytulił Zayna, który najpierw był lekko zdezorientowany i dopiero po chwili odwzajemnił uścisk. Po raz pierwszy czuł się potrzebny, to uczucie było mu obce. Cieszył się, że Niall okazał mu jak czuje się człowiek doceniany przez innych.
-Nie ma za co- odpowiedział i spojrzał Niallowi prosto w oczy. Utonął w jego błękitnych jak laguna oczach. Nagle ten farbowany blondynek stał się dla niego ważny, bardzo ważny. Poczuł ciepło w swoim brzuchu.
Przez jakiś czas spoglądali sobie w oczy, panowała między nimi cisza. Ich serca biły szybko jak po dużym wysiłku. Nie zwracali co dzieje się wokół nich. Ich usta niebezpiecznie się zbliżały. Poczuli swoje oddechy. Zayn dotknął jego policzka. Przez ciało Nialla przeszedł dreszcz. Ich usta dzieliło już tylko centymetry.
-Pić mi się chce- do salonu weszła zaspana Naomi z wielkim pluszowym misiem pod ręką. Niall szybko odskoczył od Zayna i podszedł do swojej małej siostrzyczki. Był zawiedziony, a zarazem szczęśliwy. Nie wiedział co by się działo gdyby nie pojawienie się Naomi, a z drugiej strony nie chciał niszczyć kontaktów z Zaynem. W duchu dziękował siostrze, ale z drugiej strony był trochę na nią zły, ze przerwała mu taką chwilę.
&&&
Kilka dni później,
Miley w obecności Perrie zmierzała do szkoły. Od czasu pamiętnej nocy, jej kontakt z Amelią się urwał. Na korytarz omijały się szerokim łukiem. Na ścianach porozwieszane były plakaty kandydatów na przewodniczącego szkoły. Wybory zostały zaplanowane na popołudnie.
-Miley, coś się dzieje?- zapytała Perrie swoją towarzyszkę. Zauważyła, że od jakiegoś czasu bardzo dziwnie się zachowuje.
-Wszystko w porządku. Po prostu jestem zmęczona- skłamała panna Cyrus.
-Na pewno?- próbowała dopytać się blondynka. Podejrzewała, że Miley nie mówi prawdy, ale nie chciała na nią naciskać.
-Cześć Pez, witaj Miley- usłyszały głos Amelii, stojącej przy swojej szafce.
-Siema Amy- odpowiedziała uśmiechnięta Perrie.- Co u ciebie? Musimy się wybrać na zakupy. Ostatnio byłam w nowym butiku sióstr Kardashian i jestem nim zachwycona.
-Z miłą chęcią się z tobą wybiorę- powiedziała panna Lily i spojrzała na Miley. Panna Cyrus ukrywała swój wzrok.- Miley możemy porozmawiać?- zwróciła się do swojej przyjaciółki.
-Teraz nie mogę- szepnęła.
-To ważne!- krzyknęła i chwyciła ją za rękę i pociągnęła ją na dziedziniec szkoły, by mogły w spokoju porozmawiać.
-Tylko stwierdzam fakty- odrzekł Horan.- Michael jest od nas starszy o pięć lat, kiedy ty pójdziesz do liceum, on będzie już na studiach w Nowym Jorku albo innym mieście oddalonym o setki mil od Los Angeles. Nawet nie będzie pamiętał, że istnieje niejaka Selena Gomez. Mówię ci, lepiej mnie posłuchaj i odpuść sobie- Niall uśmiechnął się do przyjaciółki.
-Wiem, że chcesz dla mnie dobrze, ale miłość zawsze zwycięży- Selena zatrzymała się, stanęła naprzeciwko Nialla i spojrzała mu prosto w oczy.- Michael zakocha się we mnie, wcześniej czy później i jeszcze będę z nim szczęśliwa. Obiecuję ci tutaj uroczyście, że Michaela Trevino i Selenę Gomez połączy gorące uczucie nazywane miłością.
-Życzę ci tego z całego serca, ale ja myślę o tym w racjonalny sposób- rzekł Niall i przytulił swoją najlepszą przyjaciółkę.
-To lepiej nie myśl, tylko trzymaj kciuki- szepnęła mu na ucho panna Gomez.
-Już się robi Sel!- krzyknął Horan i wraz ze swoją przyjaciółką ruszył w stronę domu.
&&&
Miley w obecności Perrie zmierzała do szkoły. Od czasu pamiętnej nocy, jej kontakt z Amelią się urwał. Na korytarz omijały się szerokim łukiem. Na ścianach porozwieszane były plakaty kandydatów na przewodniczącego szkoły. Wybory zostały zaplanowane na popołudnie.
-Miley, coś się dzieje?- zapytała Perrie swoją towarzyszkę. Zauważyła, że od jakiegoś czasu bardzo dziwnie się zachowuje.
-Wszystko w porządku. Po prostu jestem zmęczona- skłamała panna Cyrus.
-Na pewno?- próbowała dopytać się blondynka. Podejrzewała, że Miley nie mówi prawdy, ale nie chciała na nią naciskać.
-Cześć Pez, witaj Miley- usłyszały głos Amelii, stojącej przy swojej szafce.
-Siema Amy- odpowiedziała uśmiechnięta Perrie.- Co u ciebie? Musimy się wybrać na zakupy. Ostatnio byłam w nowym butiku sióstr Kardashian i jestem nim zachwycona.
-Z miłą chęcią się z tobą wybiorę- powiedziała panna Lily i spojrzała na Miley. Panna Cyrus ukrywała swój wzrok.- Miley możemy porozmawiać?- zwróciła się do swojej przyjaciółki.
-Teraz nie mogę- szepnęła.
-To ważne!- krzyknęła i chwyciła ją za rękę i pociągnęła ją na dziedziniec szkoły, by mogły w spokoju porozmawiać.
&&&
Zayn otworzył oczy i zobaczył przed sobą Nialla wijącego się z rozkoszy, którą mu dawał. Obserwował jak blondyn z rozkoszy przygryza swoją wargę. Jego oczy były zamknięte, lekko pojękiwał. Zayn po raz pierwszy był z kimś nie dla swojej przyjemność. Wraz z Niallem byli jednością, lekko poruszał swoimi biodrami. Pragnął, by ta chwila trwała jak najdłużej. Jęki blondyna stawały się coraz głośniejsze, czuł jak Niall wbija swoje paznokcie w jego plecy. Zaczął wykonywać jeszcze szybsze ruchy.
-Tak! Tak! Mocniej!- pojękiwał Horan. Zayn lekko się uśmiechnął i nachylił się nad tego twarzą, by musnąć jego rozpalone i żądające pocałunków usta. W tej chwili był dla niego najważniejszą osobą pod słońcem.
-Kocham cię Nialler- szepnął, na dźwięk tych słów blondyn otworzył oczy i spojrzał na Zayna.
Zayn obudził się i zobaczył, że znajduje się we własnym pokoju. Przetarł swojej zaspane oczy i podniósł się do pozycji siedzącej. Twarz ukrył w dłoniach. Od weekendu, który spędził z Niallem i Naomi, ciągle myśli o Horanie. Każdej nocy ma z nim erotyczne sny. Każda myśl dotyczy tego niewinnego blondyna.
-Niall, co ty ze mną robisz?- szepnął spoglądając na swoje krocze w pełnym wzwodzie. Szybko zerwał się z łóżka i udał do łazienki. Pozbył się bokserek i wszedł do kabiny. Odkręcił kurek z wodą, na swoim ciele poczuł orzeźwiające krople wody. Oparł się o ścianę i oddał się relaksowi. Jedną ręką pieścił swojego sutka, a drugą powoli masował nabrzmiałego członka. Myślał tylko o jednym farbowanym blondynie- Niallu Horanie. Był gotów zrobić dla niego wszystko.
-Muszę zerwać z Perrie- powiedział sam do siebie.- Nie mogę jej oszukiwać. Nic do niej nie czuję i nigdy nie poczuję. Musi ułożyć sobie życie z kimś innym.
-Muszę zerwać z Perrie- powiedział sam do siebie.- Nie mogę jej oszukiwać. Nic do niej nie czuję i nigdy nie poczuję. Musi ułożyć sobie życie z kimś innym.
&&&
Naomi ubrana w jasną sukienkę na ramiączkach siedziała obok Nialla ubranego w czarne spodnie rurki i biały t shirt. Na tarasie wraz z Mercedes spożywali śniadanie.
-Gdzie panienka Chloe?- dopytywała się Mercedes, rozglądając się dookoła.- Zawsze z niej ranny ptaszek. Może powinnam do niej zajrzeć?
-Nie trzeba- odpowiedziała mała Horanówna.- Wczoraj coś mówiła o jakimś spotkaniu czy randce...
-Chloe idzie na randkę!?-zdziwił się Niall.- Nic mi nie mówiła. Jesteś pewna?
-Chyba zaraz dowiemy się tego od samej zainteresowanej- odezwała się staruszka i spojrzała na uśmiechniętą Chloe kroczącą w ich stronę. Była w świetnym humorze.
-Idzie nasza randka- zażartował Niall. Panna Walsh zrobiła zdziwioną minę i spojrzała na swoich bliskich.
-O czym ty mówisz?- zapytała.
-Nie udawaj!- krzyknął Niall.- Zauważyłem, że jesteś jakaś bardziej radosna, ale nie spodziewałem się, że kogoś poznałaś. Siadaj i wszystko opowiadaj- powiedział i poklepał krzesło obok siebie.
-Nie ma o czym mówić- westchnęła i usiadła obok przyjaciela.- Umówiłam się z Michaelem!- poinformowała ich radośnie.
-Umówiłaś się z Michaelem Trevino?- zdziwił się Niall i przypomniał sobie pewną rozmowę z Seleną sprzed kilku lat:
-Tylko stwierdzam fakty- odrzekł Horan.- Michael jest od nas starszy o pięć lat, kiedy ty pójdziesz do liceum, on będzie już na studiach w Nowym Jorku albo innym mieście oddalonym o setki mil od Los Angeles. Nawet nie będzie pamiętał, że istnieje niejaka Selena Gomez. Mówię ci, lepiej mnie posłuchaj i odpuść sobie- Niall uśmiechnął się do przyjaciółki.
-Wiem, że chcesz dla mnie dobrze, ale miłość zawsze zwycięży- Selena zatrzymała się, stanęła naprzeciwko Nialla i spojrzała mu prosto w oczy.- Michael zakocha się we mnie, wcześniej czy później i jeszcze będę z nim szczęśliwa. Obiecuję ci tutaj uroczyście, że Michaela Trevino i Selenę Gomez połączy gorące uczucie nazywane miłością.
-Życzę ci tego z całego serca, ale ja myślę o tym w racjonalny sposób- rzekł Niall i przytulił swoją najlepszą przyjaciółkę.
-To lepiej nie myśl, tylko trzymaj kciuki- szepnęła mu na ucho panna Gomez.
-Już się robi Sel!- krzyknął Horan i wraz ze swoją przyjaciółką ruszył w stronę domu.
&&&
Michael poprawił swoje włosy i opuścił pokój. Udał się ja kuchni gdzie Maggie oczekiwała na niego ze śniadaniem. Przywitał się, ze staruszką całując ją w policzek.
-Coś się stało?- zapytała podając do stołu pomarańczowy sok.
-Nie dlaczego?- zdziwił się Michael, sięgając po dżem.
-No mów- poprosiła Maggie.- Mnie nie okłamiesz. Zawsze wiem jeśli coś dzieje się w twoim życiu.
-Dowiesz się później- odrzekł i napił się soku.
-Dzwoniła Taylor?- staruszka chciała zmienić temat.
-Niestety- pokręcił głową.- Wczoraj dzwoniłem kilka razy, ale może wybrała się z rodzicami na ranczo. Tam rzadko jest zasięg.
-Jesteś pewien?- pani Trevino była nie ugięta.- Może coś się stało? Powinieneś pojechać do Tennessee i dowiedzieć się co się dzieje.
-Babciu, uspokój się- Michael dotknął dłoń Maggie i lekko się do niej uśmiechnął.- Nie martw się na zapas. Wszystko będzie dobrze.
&&&
Amelia i Miley usiadły na ławce na dziedzińcu szkoły. Wokoło kręciło się kilku uczniów. Pomiędzy przyjaciółkami panowała cisza.
-Może ja zacznę- odezwała się Miley po dłuższej chwili.- Trochę dziwnie o tym rozmawiać, ale...
-Ja proponuję zapomnieć?- przerwała jej Amelia.- Możemy nadal się przyjaźnić, a tamtą noc uznać za pomyłkę. Zgadzasz się?- Miley natychmiast przytuliła pannę Lily.
-Oczywiście, że się zgadzam- panna Cyrus się uśmiechnęła.- I mam już pomysł na dzisiejszy wieczór. Nie zgadniesz kto dziś ma randkę?
-My?- zapytała nie pewnie Amelia.
-Nie- odrzekła zadziornie Miley.- Nasz kochany Horanek- i zaczęła się śmiać.
-Czyli widzę, że mówił się z Jamesem- Amelia również zaczęła się śmiać.- Kurwa, ale on jest naiwny.
-I oto chodzi- dodała panna Cyrus, wstawiając z miejsca.- Lepiej chodźmy na zajęcia, bo nie chcę mieć rozmowy z dyrektor Witherspoon.- Obie wstały i weszły do środka.
Zza kolumny wyłoniła się Chloe. Nie mogła uwierzyć w słowa Amelii i Miley. Pokręciła głową i próbowała coś wymyślić. Musiała pomóc Niallowi. Kochała go i był dla niej ważny. Wyciągnęła telefon i wybrała jeden z numerów. Nacisnęła zieloną słuchawkę.
-Ian Somerhalder- usłyszała po chwili.
-Witaj Ian- odezwała się.- Z tej strony Chloe Walsh. Musisz mi pomóc. Chodzi o mojego przyjaciela...
&&&
Josh wraz z Harrym opuszczał salę biologiczną. Kierowali się do auli, gdzie miały odbyć się wyboru na przewodniczącego szkoły. Nie interesowały ich takie sprawy, ale musieli wykonać swój szkolny obowiązek.
-Panie Cuthbert- zaczepiła ich dyrektor szkoły Reese Witherspoon.- Zapraszam do mojego gabinetu.
-To nie ja- szepnął Josh.
-Niestety to pan- westchnęła pani Witherspoon.- Zapraszam za mną.
-Powodzenia- szepnął Harry i uśmiechnął się do Josha, by dodać mu otuchy. Cuthbert skulił głowę i ruszył za dyrektorem West Beverly High School.
Gabinet znajdował się na pierwszym piętrze. Pani dyrektor usiadła za swoim biurkiem i wskazała uczniowi, by również spoczął.
-Sprawdziłam zapisy na zajęcia dodatkowe i na żadnej liście nie zauważyłam pańskiego nazwiska. Więc postanowiłam pana przydzielić do pomocy pani księgowej. Masz za chwilę się zgłosić w księgowości i odnaleźć panią Tinę Turner.
-Ale...- mruknął Josh.
-Nie ma żadnego ale- odpowiedziała pani Reese i podała mu kartkę z poleceniem.- Za godzinę sprawdzę czy jest pan na swoim miejscu, jeśli nie. To wyciągniemy właściwe wnioski.
-Mogę iść?- zapytał zdenerwowany uczeń.
-Tak, dziękuję- powiedziała i pożegnała się z Joshem.
Cuthbert po opuszczeniu gabinetu oddalił się w stronę księgowości.
&&&
Uczniowie oczekiwali na wyniki wyborów. Chloe szepnęła Niallowi, że
zaraz wraca. Udała się do swojej szafki, rozejrzała się dookoła i
wyciągnęła z niej kilka plików białych kartek. Zamknęła drzwi i podeszła
do szafki Louisa Tomlinsona, ponownie rozejrzała się dookoła. Nikogo
nie zaobserwowała, przez dziury w drzwiach do środka wsadziła pliki kartek. Lekko
się uśmiechnęła.
W auli na scenie pojawił się pani dyrektor
Witherspoon z białą kartką w dłoni. Na auli zapanowała cisza, dyrektor sięgnęła po mikrofon.
-Mamy już wyniki- poinformowała uczniów.-
Miejsce trzecie Emma Watson- na sali rozległy się brawa.- Miejsce drugie
Ariana Grande, a nowym przewodniczącym szkoły został... Louis
Tomlinson- każdy spojrzał w stronę kroczącego na scenę Louisa. Ariana
poklepała go po ramieniu. Na auli rozległy się wiwaty.
&&&
Perrie w ostatnim rzędzie wsłuchała przemówienia Louisa.Nie interesowało ją to co zamierza uczynić Tomlinson. Oczekiwała na swojego ukochanego Zayna. Co jakiś czas spoglądała w stronę wejścia.
-Mnie szukasz?- usłyszała jego lekko zachrypnięty głos. Uśmiechnęła się i spojrzała na jego twarz. Lekko musnęła jego usta. On jednak nie odwzajemnił pocałunku.
-Co się dzieje?- zapytała lekko zmieszana.
-Musimy porozmawiać- szepnął i dotknął jej dłoni.- To ważne- pociągnął ją i razem opuścili aulę. Kierowali się w stronę parkingu, kiedy nagle Perrie stanęła, mocno ściskając ręki Malika. Była bardzo blada.
-Pez? Co się dzieje?- zapytał wystraszony mulat. Blondynka nie zdążyła odpowiedzieć. Zemdlała i upadła na ziemię. Zayn natychmiast kucnął nad nią i próbował ocudzić.
&&&
Tina Turner przyniosła Joshowi dwa segregatory z danymi uczniów, musiał je poukładać w kolejności alfabetycznej.
-Nie zrobię tego do rana- mruknął i spojrzał na panią księgową.
-Czym wcześniej zaczniesz, tym wcześniej skończysz- powiedziała Tina i zostawiła ucznia samego i opuściła pomieszczenie.
-Dziwka- westchnął Cuthbert i otworzył pierwszy segregator. Pierwsze dane dotyczyły Chloe. Josh spojrzał na jej datę urodzenia, a później na imiona rodziców.- Amanda Gomez i Louis Walsh- szepnął chłopak.- Amanda Gomez?- powtórzył. Słyszał już gdzieś to imię i nazwisko, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie. Nie miał czasu na zastanawianie się. Miał zbyt dużo pracy.
&&&
Louis triumfalnie wyszedł z auli, skierował się do swojej szafki, by zabrać podręczniki. Wykręcił kod i otworzył drzwi. Ze środka wyleciały kartki wcześniej umieszczone przez Chloe. Tomlinson schylił się, by je podnieść. Zauważył, że są to karty do głosowania. Bardzo się przeraził. W pośpiechu zaczął je zbierać.
-Panie Tomlinson, co to ma znaczyć?- zapytała pani dyrektor, która w dłoni trzymała jedną z kart.- Chyba widzę, że West Beverly High School ma jednego ucznia mniej. Jestem pan natychmiastowo usunięty ze szkoły. Moja decyzja jest nieodwołalna. Nową przewodniczącą zostaje Ariana Grande. Proszę za dziesięć minut zgłosić się do mojego gabinetu po odbiór dokumentów- zwróciła się do Louisa.
-To nie ja- szepnął Lou.
-Nie pierwszy raz to dzisiaj słyszę- powiedziała pani Resse.- Niestety dowody wskazują na pana. Za dziesięć minut z moim gabinecie.
&&&
Amelia i Miley oczekiwały przy stoliku w kącie na pojawienie się Nialla. Na stole miały już przygotowane telefony, by nagrać zachowanie blondyna.
-Coś się spóźnia- odezwała się Miley, uderzając nerwowo placami o stolik.- Może się nie pojawi?
-Nie przesadzaj, kochana- odrzekła.- Geje się nie spóźniają. Zobaczysz pojawi się- zapewniła Amelia.
Drzwi od restauracji otworzyły się i do środka kroczył Niall ubrany w czarne spodnie rurki, kremową koszulę i czarną skórę. Wyglądał na pewnego siebie. Kelner wskazał mu miejsce zarezerwowane dla niego. Usiadł za stołem i oparł się na krześle. Rozejrzał się po restauracji, była utrzymana w stylu chińskim. Przy suficie zwieszały lampiony, na ścianach widniały malowidła smoków.
-Idziemy?- zapytała Miley, wstając z miejsca i sięgając po telefon.
-Zaczekaj- szepnęła Amelia, dotykając jej dłoni.- Po obserwujmy go trochę. Zobaczymy co będzie robił. Może się jakoś zbłaźni.
-Niech ci będzie- westchnęła panna Cyrus i usiadła na miejscu.
Drzwi do restauracji otworzyły się i do środka wszedł przystojny brunet, z olśniewającym uśmiechem na ustach, hipnotyzującym wzrokiem i trzydniowym zarostem.
-Ale ciacho- szepnęła Miley.- Takiemu to była dała- obserwowała gdzie usiądzie mężczyzna. On ruszył w stronę stolika zajmowanego przez Nialla.
-Coś się spóźnia- odezwała się Miley, uderzając nerwowo placami o stolik.- Może się nie pojawi?
-Nie przesadzaj, kochana- odrzekła.- Geje się nie spóźniają. Zobaczysz pojawi się- zapewniła Amelia.
Drzwi od restauracji otworzyły się i do środka kroczył Niall ubrany w czarne spodnie rurki, kremową koszulę i czarną skórę. Wyglądał na pewnego siebie. Kelner wskazał mu miejsce zarezerwowane dla niego. Usiadł za stołem i oparł się na krześle. Rozejrzał się po restauracji, była utrzymana w stylu chińskim. Przy suficie zwieszały lampiony, na ścianach widniały malowidła smoków.
-Idziemy?- zapytała Miley, wstając z miejsca i sięgając po telefon.
-Zaczekaj- szepnęła Amelia, dotykając jej dłoni.- Po obserwujmy go trochę. Zobaczymy co będzie robił. Może się jakoś zbłaźni.
-Niech ci będzie- westchnęła panna Cyrus i usiadła na miejscu.
Drzwi do restauracji otworzyły się i do środka wszedł przystojny brunet, z olśniewającym uśmiechem na ustach, hipnotyzującym wzrokiem i trzydniowym zarostem.
-Ale ciacho- szepnęła Miley.- Takiemu to była dała- obserwowała gdzie usiądzie mężczyzna. On ruszył w stronę stolika zajmowanego przez Nialla.
&&&
Chloe obserwowała jak Amelia i Miley ze zdziwieniem wyrysowanym na twarzy obserwowały jak Niall i Ian świetnie się bawią w swoim towarzystwie.
-Jak to możliwe?- ciągle powtarzała Miley pod nosem.- Przecież to ja byłam Jamesem.
-Twoja pierwsza porażka kochana- szepnęła Amelia.
-Zamknij się!- krzyknęła zdenerwowana panna Cyrus.- Uznajmy to za wypadek przy pracy- dodała i wstała z miejsca. Na stolik rzuciła banknot i wybiegła z restauracji. Za nią podążała Amelia.
Chloe z ulgą i wielkim uśmiechem na twarz obserwowała jak zdenerwowane przyjaciółki opuszczają restaurację.
-Dwa zwycięstwa Sel- szepnęła i ostatni raz spojrzała na Nialla świetnie bawiącego się z Ianem. Umieściła kluczyki w stryjcie. Zamierzała już odjeżdżać, gdy zadzwonił jej telefon. Spojrzała na ekran i odczytała wiadomość
From MichaelPrzepraszam Chloe, ale wypadło mi coś ważnego. Muszę odwołać nasze spotkanie. Bardzo Cię przepraszam- Michael.P.S. Zadzwonię jutro.
Na twarzy brunetki pojawił się smutek. Dziś miała spędzić wieczór z osobą, którą kocha od wielu lat, a nie wiedziała się z nią przez dłuższy czas.
-Takie jest życie- szepnęła i pojechała w stronę swojego domu.
&&&
Nad Nashville zachodziło słońce. Taylor leżała na łóżku is spoglądała na sufit w swoim starym pokoju okryta kocem. Pomieszczenie w którym się znajdowała nie było duże. Znajdowało się w nim duże okno w widokiem na centrum miasta, na środku stało wielkie łóżko. Po lewej stronie znajdowała się szafa i kącik z książkami, po prawej stronie stał mały stolik i sofa.
Panna Swift usłyszała pukanie do drzwi. Zignorowała to i nadal spoglądała na biały sufit.
-Mogę wejść?- zza drzwi wyjrzała Andrea.- Musimy porozmawiać. Kochanie chcę ci jakoś pomóc- powiedziała i usiadła na rogu łóżka. Pogładziła córkę po włosach.- Kocham cię.
-Mamo mi nie da się pomóc- szepnęła Taylor i położyła swoją głowę na udach matki.- Wszystko spieprzyłam- wyznała smutno i zaczęła płakać.- Michael mi tego nie wybaczy. To już koniec- zakryła swoją twarz w dłoniach.
-Nie możesz chować głowy w piasek- odpowiedziała Andrea, poprawiając jej włosy.- Masz i zadzwoń do niego- podała córce telefon.
-Jesteś pewna?- zapytała Taylor sięgając po aparat.
-Tak- odpowiedziała pani Swift.- Musisz stawić życiu czoła.
Panna Swift usłyszała pukanie do drzwi. Zignorowała to i nadal spoglądała na biały sufit.
-Mogę wejść?- zza drzwi wyjrzała Andrea.- Musimy porozmawiać. Kochanie chcę ci jakoś pomóc- powiedziała i usiadła na rogu łóżka. Pogładziła córkę po włosach.- Kocham cię.
-Mamo mi nie da się pomóc- szepnęła Taylor i położyła swoją głowę na udach matki.- Wszystko spieprzyłam- wyznała smutno i zaczęła płakać.- Michael mi tego nie wybaczy. To już koniec- zakryła swoją twarz w dłoniach.
-Nie możesz chować głowy w piasek- odpowiedziała Andrea, poprawiając jej włosy.- Masz i zadzwoń do niego- podała córce telefon.
-Jesteś pewna?- zapytała Taylor sięgając po aparat.
-Tak- odpowiedziała pani Swift.- Musisz stawić życiu czoła.
&&&
Chloe weszła do swojego pokoju i sięgnęła po niewielki, ciemny kuferek z napisem 'zemsta'. Usiadła na łóżku i wyciągnęła z niego fotografię Louisa Tomlinsona oraz czerwony marker. Palcem przejechała po fotografii, by następnie z ulgą odznaczyć swoją kolejną ofiarę.
Na jej liście już kolejna osoba oczekiwała na zemstę.
Odłożyła kuferek na miejscu i wyszła na taras. Na podjeździe zobaczyła jak Ian całuje na pożegnanie Nialla. Uśmiechnęła się, liczyła, że jej przyjaciel będzie szczęśliwy. Oparła się o barierkę, spojrzała do ogrodu, gdzie zobaczyła jak Naomi obserwuje czułe pożegnanie Nialla i Iana.
-O matko- szepnęła Chloe.- Mamy problem...
-O matko- szepnęła Chloe.- Mamy problem...
&&&
Perrie i Zayn oczekiwali na izbie przyjęć na powrót lekarza. Mulat mocno ściskał dłoń dziewczyny. Wokół przechodziło wiele pielęgniarek i chorych. Twarz blondynki była bardzo blada, jej włosy układały się niedbale na białym prześcieradle. Perrie spoglądała na sufit, bała się spojrzeć Zaynowi w twarz. Nie wiedziała dlaczego, ale bardzo się tego obawiała. Wiedziała, że chciał jej wyznać coś ważnego, ale nie miała pojęcia czego się spodziewać.
-Pani Perrie Edwards?- obok pojawił się starszy lekarz z okularami na nosie. W ręku trzymał wyniki. Zdjął okulary i spojrzał na dziewczynę.
-Co się dzieje?- zapytała przestraszona, ciężko przełykając ślinę.
-Badania zostaną powtórzone jeszcze raz, ale szanse są nikłe, by doszło do jakiejś pomyłki- rzekł lekarz i usiadł na taborecie obok.
-O czym pan mówi!?- Zayn podniósł głos i spojrzał na lekarza. Próbował coś odczytać z jego twarzy.
-Bardzo mi przykro- szepnął.- Ale jest pani nosicielką wirusa HIV...
________________
Zapraszam do zadawania pytań w zakładce- 'Dziś pytanie, dziś odpowiedź'.
Macie jakieś pytania, a wstydzicie się zadać je na blogu to mój nr to 46005660 (spróbuję odpowiedzieć i pomóc).
Kolejny rozdział w poniedziałek,
P.S.
Miłej Majówki.
Macie jakieś pytania, a wstydzicie się zadać je na blogu to mój nr to 46005660 (spróbuję odpowiedzieć i pomóc).
Kolejny rozdział w poniedziałek,
Sophiexxx.
P.S.
Miłej Majówki.